Najbardziej wyczekiwany tegoroczny film Marvela wygląda fenomenalnie. Ta zapowiedź wywołuje ciarki

Póki co szerszy zarys fabuły owiany jest tajemnicą, ale jedno jest pewne - „Fantastyczna Czwórka” to nie będzie kolejna historia typu origin story („jak dostali moce”). W nadchodzącej produkcji drużyna już działa, już istnieje. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że akcja dzieje się w alternatywnym uniwersum, wpisując się w multiwersalne szaleństwo Marvela ostatnich lat.

Materiały promocyjne mają mocny retro vibe - plakaty wyglądają jak z lat 60., kolorki, stylówki, wszystko krzyczy: „inspirowane oryginałem Kirby’ego!”. Również nowy zwiastun.

Premiera filmu zaplanowana jest na 25 lipca 2025. Na czele obsady stanął Pedro Pascal jako Reed Richards, czyli sam Mr. Fantastic. Wymieniamy dalej: Vanessa Kirby jako Sue Storm, Joseph Quinn (tak, Eddie ze „Stranger Things”!) jako Human Torch i Ebon Moss-Bachrach („The Bear”) jako The Thing. Twórcy zgarnęli aktorski dream team i nie ma co ukrywać - wygląda to bardzo obiecująco.

Jeśli komuś umknął ten fakt: reżyserem nie jest Jon Watts, który zrobił trylogię Spider-Mana z Tomem Hollandem. Twórca zezygnował, żeby złapać oddech po superbohaterskiej młócce. Zastąpił go Matt Shakman, czyli gość od serialu „WandaVision” (jednego z najlepszych seriali Marvela). I chyba dobrze, bo zapowiada się coś z nieco innym klimatem niż dotychczasowe filmy z uniwersum.

Nie wiadomo, kto będzie głównym złolem - z całą pewnością zobaczymy jednak żeńską wersję Silver Surfera, w którą wcieliła się znakomita Julia Garner (pojawia się w zwiastunie!). Po raz pierwszy zobaczymy też filmową wersję Galactusa.

Shakman podkreślał w wywiadach, że chce, by jego film miał duszę i rodzinny charakter, ale przy okazji był też „świeży” dla MCU. I tego właśnie potrzebujemy.

Czytaj więcej: