„Gra o tron” zmieniła na zawsze świat seriali telewizyjnych. Czy drugie dzieło o podobnym rozmachu i popularności pojawi się na horyzoncie w kolejnych latach? HBO ma swoje zdanie na ten temat, a Netflix, Amazon i reszta konkurentów powinni słuchać bardzo uważnie.
Powtórzyć sukces „Gry o tron” będzie niezwykle trudno. Wcale nie dlatego, że mamy do czynienia z serialem idealnym czy nawet w najlepszym w historii. Przed HBO nikt nie pokusił się jednak o równie duże i kosztowne ryzyko. Świat wcale nie oszalał na punkcie „Gry o tron” na długo przed premierą 1. sezonu. Seria książek George'a R.R. Martina miała swoje grono wielbicieli, ale głównie wewnątrz zamkniętego i stosunkowo niszowego grona fanów fantastyki.
Początkowy budżet też nie stał na niewiarygodnym poziomie, choć jak na tamte czasy robił wrażenie. Niewiele zabrakło jednak, żeby do realizacji serialu w ogóle nie doszło, bo oryginalna wersja pilota była podobno koszmarna. Udało się ją jednak poprawić, zamówiono 1. sezon, a reszta jest historią. Zbliżające się wielkimi krokami zakończenie serialu pozostawi wielką wyrwę na mapie najważniejszych produkcji wieloodcinkowych.
Lista kandydatów do zastąpienia „Gry o tron” jest długa, ale czy to w ogóle możliwe?
Prezydent ds. treści w HBO, Casey Bloys twierdzi, że sprawa nie jest tak łatwa, jak niektórym się wydaje. Przyznał to w rozmowie z gazetą New York Times. Głównie dlatego, że platformy VOD takie jaka Amazon, Disney+ czy Apple przedkładają wielki budżet nad wszystko inne:
Przytyk Bloysa łatwo zrozumieć, gdy weźmie się pod uwagę wszystkie najdroższe nowości na kolejne dwa lata. Część zapowiedzianych seriali przekroczy budżet 100 mln dol. za jeden sezon. Cały świat czeka więc na „The Mandalorian”, prequel „Władcy Pierścieni” i „Koło czasu” od Amazona oraz „Wiedźmina”, w którym Henry Cavill zagra Geralta z Rivii.
Wszystkie te tytuły startują ze znacznie lepszej pozycji niż oryginalnie „Gra o tron”. Cieszą się nie tylko wsparciem olbrzymich platform VOD, ale też reprezentują marki powszechnie uwielbiane na całym świecie. Taką strategię da się zrozumieć, w końcu w 2019 roku nie sposób zrobić drugiej „Gry o tron” bez odpowiednich nakładów pieniężnych. Przyznaje to sam Bloys. Proste równanie - wysoki budżet plus znany tytuł równa się olbrzymi sukces - wydaje się jednak zdecydowanie za proste.
Również dlatego, że branie na siebie wielkiej marki to ogromna odpowiedzialność. A złość fanów nie zna granic.
Disney zakładał, że przejęcie praw do „Gwiezdnych wojen” będzie gwarancją sukcesu i przez pewien czas wydawało się, że faktycznie miał rację. Konflikt z fandomem, jaki nastąpił po „Ostatnim Jedi”, pokazał jednak pułapkę takiego myślenia. Fani „Władcy Pierścieni” wcale nie będą bardziej łagodni, jeżeli uznają, że dziedzictwo J.R.R. Tolkiena zostało naruszone. A jeżeli mowa o „Wiedźminie”, to wystarczyła zaledwie plotka o czarnoskórej Ciri, by część osób groziła bojkotem serialu Netfliksa.
Dlatego znalezienie drugiej „Gry o tron” powinno się zacząć od szukania nietypowej, ciekawej historii, która przyniesie powiew świeżości. Wcale nie musi być powszechnie znana, w pewnym sensie byłoby nawet lepiej, gdy taka nie była. Jednym z najczęściej wymienianych sił serialu HBO była gotowość do mordowania ważnych postaci. Każdy czytelnik prozy George'a R.R. Martina doskonale wiedział, że Ned Stark umrze na koniec 1. sezonu, ale setki tysięcy widzów przyzwyczajonych do oglądania aktorskich gwiazd od początku do końca opowieści było w szoku.
Dlatego Netflix ma na ten moment największe szanse na rozpętanie burzy równej „Grze o tron” za pomocą „Wiedźmina”.
O produkcji platformy wiadomo na ten moment niewiele, ale wszystko, co wiemy, wskazuje ma mądre podążanie drogą HBO bez kopiowania. „Wiedźmin” w 1. sezonie skoncentruje się zapewne na pokazaniu postaci Geralta z Rivii w różnych sytuacjach. Poznamy w nich wiele postaci, które później będą mieć wpływ na wydarzenia o skali zarówno królestw, jak i prywatne przygody Geralta, Ciri i Yennefer. Wiadomo też, że serial, choć wierny oryginalnemu materiałowi, wprowadzi również kilka zmian. Netflix nie wydaje też olbrzymich pieniędzy na markę, zanim nie będzie całkowicie przekonany, że warto to robić. Podobnie zrobiło HBO, ale czy „Wiedźmin” stanie się drugą „Grą o tron” przekonamy się dopiero za kilka miesięcy.