Czemu o tym serialu Netfliksa mówi się tak mało? Jest perfekcyjny

"Na północ od północy" dokładnie 10 kwietnia pojawiło się na Netfliksie. To historia młodej Inuitki, która postanawia zacząć życie od nowa. Nie jest to łatwe, bo przed chwilą spontanicznie i bardzo publicznie zakończyła swoje małżeństwo. A przecież mieszka w małym arktycznym miasteczku, gdzie wszyscy wiedzą o sobie wszystko.

Sitcomy mają specjalne względy wśród użytkowników Netfliksa. Kochali przecież "Unbreakable Kimmy Schmidt" i chętnie oglądali "Różowe lata 90.". "Na północ od północy" ma jednak problemy ze znalezieniem swojej publiczności. W Polsce zajmuje obecnie siódme miejsce na liście najpopularniejszych seriali na platformie, a w globalnym zestawieniu najchętniej oglądanych seriali zeszłego tygodnia jest jeszcze niżej, bo na pozycji dziewiątej.

A przecież wydaje się, że "Na północ od północy" zasłużyło na większą uwagę. Wszyscy krytycy jak jeden mąż sitcom bowiem chwalą. Udała mu się rzadka sztuka zdobycia 100 proc. pozytywnych opinii na Rotten Tomatoes. Co prawda recenzji jest tylko 14, ale to i tak wyczyn.

Krytycy nazywają serial "odważnym", "zabawnym", "autentycznym" i "pełnym serca". Wygląda więc na to, że ma wszystko, czego potrzebuje dobry sitcom. Dlatego wszyscy się nim tak zachwycają. Wydaje się prosty, ale nadzwyczaj skuteczny. Potwierdzają to widzowie, którzy może nielicznie, ale też się w serialu zakochali. W mediach społecznościowych piszą:

Jak już wielokrotnie zdążyliśmy się przekonać, sukces artystyczny produkcji i nawet wierna grupa fanów nie wystarczą, aby Netflix serial przedłużył. Choć w tym wypadku nie należy tracić nadziei. Platforma jeszcze nie podjęła co prawda decyzji w sprawie 2. sezonu "Na północ od północy", więc istnieje szansa, że sitcom jeszcze dotrze do szerszej publiczności i serwis zdecyduje się na jego kontynuację. Trzymamy kciuki.

Więcej o serialach Netfliksa poczytasz na Spider's Web: