Netflix zajechał wypożyczalnie wideo, a teraz się z nich nabija w nowej produkcji

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Mijający tydzień, podobnie zresztą jak cały październik, upływa na platformie Netflix pod znakiem Halloween. Dostaliśmy bowiem polski horror "Ostatnia wieczerza" i "Gabinet osobliwości Guillermo del Toro". Zaraz jednak trzeba będzie wrócić do rzeczywistości bez upiorów, demonów i duchów. Serwis po częstowaniu nas cukierkami, szykuje więc psikusa.

Platformie ewidentnie nie starcza, że streamingiem wykończyła wypożyczalnie wideo. Zrobiła więc o nich sitcom. Jakby tego było jeszcze mało, w "Blockbusterze" serwis nabija się z firmy, z którą osobiście ma na pieńku.

Historia platformy Netflix to jedna z tych opowieści o założonej w garażu firmie, która stała się globalną potęgą. Dzisiejszy gigant streamingu zaczynał skromnie pod koniec XX wieku, wysyłając klientom zamówione przez internet płyty DVD. Interes nie szedł jednak najlepiej. Reed Hastings i Marc Randolph w okolicach lat dwutysięcznych postanowili więc sprzedać swój interes największej sieci wypożyczalni zwanej Blockbuster.

Hastings i Randolph złożyli szefowi Blockbustera ofertę: on kupi ich firmę za 50 mln dolarów, a oni w zamian będą prowadzić internetową platformę wypożyczalni. John Antioco nie był jednak zainteresowany. Ba, jak dowiemy się z książki "Netflix. To się nigdy nie uda" Marca Randolpha, walczył ze sobą, aby się nie roześmiać.

Antioco nie przewidział, że internet jest przyszłością branży. Kiedy więc po wykupieniu przez Viacom wypożyczalnia chciała dostosować się do nowej rzeczywistości, było już za późno. Cięcie. Kilka lat później, w 2010 roku Blockbuster składa wniosek o bankructwo. Roczny dochód Netfliksa wynosi natomiast 161 mln dolarów.

Znowu cięcie. Przechodzimy do czasów teraźniejszych. Wypożyczalnie wideo żyją już głównie w pamięci zalanej nostalgią pamięci miłośników VHS. Netflix chwali się kolejnymi sukcesami, rosnącą liczbą użytkowników i dominacją w branży streamingowej, a Blockbusterów już nie ma. Nadchodzący sitcom platformy okazuje się więc tańcem nad truchłem swojego dawnego konkurenta.

"Blockbuster" opowiada o ostatniej tytułowej wypożyczalni w Ameryce. Prowadzi ją Timmy Yon - miłośnk analogowej technologii. Postanawia zawalczyć on o przyszłość przybytku. Szansę na przetrwanie widzi w przypomnieniu ludziom, że jego podupadający interes w przeciwieństwie do wielkich korporacji zapewnia ciepło ludzkich relacji.

Trudno sobie wyobrazić, żeby Netflix otwarcie nabijał się w "Blockbusterze" z tytułowej sieci wypożyczalni. To zapewne będzie ciepła i zabawna opowieść. Biorąc jednak pod uwagę prawdziwą historię obu firm, w każdej scenie oczami wyobraźni zobaczę, jak wielkie czerwone "N" zgniata logo blockbustera. I muszę przyznać, że dawno na serial serwisu nie czekałem z taką ekscytacją.