blockbustery

„Twisters” - film będący bardziej spadkobiercą niż kontynuacją klasyka „Twister” z 1996 r. - okazał się wielkim zaskoczeniem. Odniósł bowiem podwójny sukces: po pierwsze spodobał się widzom i krytykom, po drugie przyciągnął całkiem pokaźną liczbę tych pierwszych przed ekrany. Logiczne, że studio postanowiło kuć żelazo, póki gorące.

Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czemu budżety blockbusterów są teraz tak wysokie, po spojrzeniu na tę listę, wszystko stanie się jasne. Najbardziej dochodowe filmy wszech czasów kosztowały grube setki milionów. Fabryka Snów doszła więc do wniosku, że jeśli chce, aby dana produkcja stała się hitem, nie może mieć węża w kieszeni.

Hollywood ma nadzieję, że te filmy podbiją tegoroczny box office. Premiery tego lata będą naprawdę gorące. Pytanie tylko, czy znajdą się wśród nich hity na miarę "Barbie" i "Oppenheimera"?

Idzie widz do kina na film, a tam... serial. Zamiast zamkniętej historii, po ponad dwóch godzinach okazuje się, że obejrzeliśmy właśnie jeden odcinek, zakończony cliffhangerem. Dlaczego Hollywood tak chętnie dzisiaj dzieli swoje produkcje na części?

Tegoroczne wakacje to świetny okres dla kina i kinomaniaków. Najbardziej wyczekiwane premiery już za nami, bo niedługo po "Mission: Impossible - Dead Reckoning - Part One" na wielkich ekranach zagościł "Barbenheimer". I tak, są to dobre, a nawet bardzo dobre filmy. Ale najlepszy blockbuster tego lata dopiero przed nami.

"Blockbuster" to nadchodzący sitcom platformy Netflix. Tytuł odnosi się do wypożyczalni wideo, której szef nie wierzył w wizję dzisiejszego giganta streamingu. Tak. Serwis tańczy na grobie swojego dawnego konkurenta.

Czy robienie 90-minutowych filmów nagle stało się przestępstwem? Od dłuższego czasu, patrząc w repertuar kin, trudno znaleźć produkcję, która mieściłaby się w dwóch godzinach. "Batman" ma prawie trzy godziny, czyli jest niewiele dłuższy od "Nie czas umierać". "Diuna" liczy sobie natomiast tylko nieco więcej niż "Spider-Man. Bez drogi do domu". Długość serwowanych nam tytułów zwiększa się regularnie, a to wiąże się z kilkoma problemami.

Najlepsze blockbustery 2021 roku? Te filmy skradły serca widzów w czasie pandemii. Nie bacząc na niebezpieczeństwo związane z koronawirusem, tłumnie na nie pędziliśmy, skuszeni obietnicą widowiskowej rozrywki. Otrzymaliśmy ją w marvelowskich superprodukcjach ("Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni"), napędzanej spalinami i adrenaliną telenowelą ("Szybcy i wściekli 9"), czy nawet skromnym sequelu horroru ("Ciche miejsce 2").

Fani filmów o potworach łączcie się, bo macie nie lada święto. Jeśli od zawsze marzyliście o tym, by zobaczyć wysokobudżetową wersję starcia Godzilli i Konga, to wasz mokry sen właśnie się spełnia. I prezentuje się bosko!

Po sukcesach, jakie zapewniły DC Films tytuły takie jak „Aquaman” i „Wonder Woman”, studio nabiera ochoty na więcej i oprócz premier kinowych chce wypuszczać aż dwa nowe filmy rocznie dedykowane platformie HBO Max.

Ależ ten czas pędzi. W mojej głowie „Incepcja” cały czas była względnie świeżym filmem, a tu się okazuje, że mija już dekada od momentu jej premiery. Czy film Christophera Nolana zmienił coś w hollywoodzkich blockbusterach?

Zbyt długa, niedojrzała bajeczka dla gimbusów o miłosnych dylematach. Naiwna i tandetna wizja świata. Sequel dokładnie o tym samym, co część pierwsza. Idiotyczne zakończenie. To wszystko bzdury. Drugie „Igrzyska Śmierci” są nawet lepsze od poprzednich.

Liczba gorących premier zapowiedzianych na 2015 jest niesamowicie imponująca. Jedno jest pewne - ten rok bez dwóch zdań zapisze się w historii kina. Pytanie jednak brzmi: czy dlatego, że te filmy nas zachwycą, czy dlatego, że okrutnie nas rozczarują.

Guillermo del Toro to jeden z tych reżyserów, którzy doskonale wiedzą czego chcą i jakimi środkami chcą to osiągnąć. Tym razem cel był prosty - złożyć hołd starym monster movies i jednocześnie zafundować widzom dawkę nieskrępowanej zabawy w hollywoodzkim stylu.

Całkiem niedawno, bo jakiś tydzień temu, wybrałem się do kina na seans nowego Star Treka. I jeśli go nie widzieliście - to nadróbcie to koniecznie, bo to jeden z tych specyficznych filmów, który generuje skrajne opinie. Dlaczego? Ano została w nim zachwiana pewna równowaga i jedne jego elementy prezentują wręcz wybitny poziom, a inne kontrastowo słaby.

Dwie duże hollywoodzkie premiery już za nami - zarówno Iron Man 3, jak i W ciemność. Star Trek szturmem zdobyły box office w czasie swoich premier i oba tez spotkały się z pozytywnymi reakcjami publiczności. Czy na takie przyjęcie mogą liczyć też pozostałe zbliżające się premiery popcornowych superprodukcji?