Przy okazji premiery serialu "Langer" w SkyShowtime mieliśmy okazję porozmawiać z Piotrem Adamczykiem, odtwórcą roli Olgierda "Paderborna" Paderewskiego. Aktor wyjaśnił nie tylko to, dlaczego ludzie fascynują się zbrodnią, ale również opowiedział nam o trudnych do odegrania scenach, które po drugiej stronie telewizora wydają się być dziecinnie proste.

Pod koniec maja w serwisie SkyShowtime zadebiutował polski thriller "Langer". Adaptacja powieści Remigiusza Mroza skupia się na tytułowym spadkobiercy holdingu finansowego, który zajmuje się nie tylko biznesem swojego tragicznie zmarłego ojca, ale również konsekwentnie rozwija swoją pasję, jaką jest zabijanie. Choć prokuratorzy podejrzewają, że to właśnie on jest seryjnym mordercą, Langer pozostaje nieuchwytny - nie ma dowodów na to, że młody biznesmen jest odpowiedzialny za bestialski mord kilkudziesięciu osób. Wszystko zmienia się, gdy na gali charytatywnej pojawia się tajemnicza kobieta.
Obok Jakuba Gierszała, który wcielił się w głównego bohatera, na ekranie pojawił się również Piotr Adamczyk. Aktor portretuje w serialu Olgierda "Paderborna" Paderewskiego, bezkompromisowego prokuratora, który we współpracy z Karoliną "Siarką" Siarkowską podąża tropem seryjnego mordercy zwanego Ozyrysem.
Langer - o serialu rozmawiamy z Piotrem Adamczykiem - wywiad
Anna Bortniak: Lubisz kryminały?
Piotr Adamczyk: Lubię, choć traktuję je często jako lekkie książki wakacyjne. Czytam je, kiedy wiem, że mam czas, który mogę po prostu spożytkować na zwykłą rozrywkę. Zwykle wybieram takie książki, z których mogę się czegoś dowiedzieć - historyczne, biograficzne czy o samorozwoju - a kryminały to, w moim odczuciu, wciągające książki, które zwykle kończę. Gorzej z tymi wynikającymi z mojego ambitnego wyboru - te najczęściej jedynie zaczynam.
A z prozą Remigiusza Mroza miałeś kiedyś styczność?
Coś czytałem, już dokładnie nie pamiętam, ale to była któraś część Chyłki.
Mróz ma sporo książek, można się pogubić.
Właśnie. Najgorsze jest to, że nawet nie pamiętam tytułu, bo mam wrażenie, że czyta się Mroza, a nie jego tytuły.
Miałeś okazję przeczytać Langera, kiedy dostałeś propozycję zagrania w serialu?
Kiedy dowiedziałem się, że powstaje adaptacja Langera dla SkyShowtime, włączyłem sobie audiobooka - to też jest mój sposób na czytanie książek, kiedy nie mam czasu. Potem się okazało, że właściwie nie powinienem tego robić, bo Łukasz Palkowski i tak chce tę historię opowiedzieć inaczej, ale dzięki temu, że znałem oryginał, mogłem docenić, jak inaczej się ułożyła adaptacja Katarzyny i Piotra Rzepków.
To jest w ogóle ciekawe, jak wiele rzeczy da się przemycić w książce, które - gdyby były jeden do jednego przeniesione na ekran - byłyby po prostu niewiarygodne. My, jako czytelnicy, jesteśmy w stanie wyobrazić sobie i dopowiedzieć tak dużo, że pewne naiwności, niekonsekwencje uchodzą. W momencie, kiedy to jest film czy serial, jesteśmy niezwykle krytyczni - chcemy, żeby wszystko się spinało i było zrozumiałe.
Przez to, że była to kryminalna, luźniejsza produkcja, to ty też luźniej do niej podszedłeś?
Nie, bo zadanie aktorskie to zupełnie inna historia. Często ci, którzy patrzą na to z zewnątrz - my, aktorzy, nazywamy ich "cywilami" - są wyłącznie odbiorcami i nie skupiają się na tym, co dla aktora było najtrudniejsze. Dlatego też często rozmijamy się w ocenie - ja wiem, co jest trudne, a co łatwe, natomiast nie zawsze to, co jest trudne, jest efektowne. A czasami te łatwe rzeczy, które tak naprawdę można zagrać lewą ręką, są niezwykle efektowne i to za nie dostajemy pochwały.
Ale, odpowiadając na pytanie - mam wrażenie, że gatunek w tym wypadku nie stanowi o tym, co jest trudnością, a co nie. Są w "Langerze" sceny, kiedy postać dowiaduje się czegoś strasznego - i tego typu sceny są bardzo trudne do zagrania. Wybuch emocjonalny da się zrobić raz, a potem trzeba mieć czas, żeby do tego wrócić. Tymczasem technologia filmowa sprowadza to do wielokrotnego powtarzania. Często ktoś spoza filmowej ekipy dziwi się, że tyle razy powtarzamy jakąś scenę, a przecież musimy mieć ujęcia z różnych stron. Ten wielokrotny powrót do trudnych emocji jest jednym z najtrudniejszych zadań aktorskich.
Paderborn nie jest zbytnio ekstrawertycznym bohaterem, a jednak w scenie w samochodzie genialnie pokazałeś te głębokie emocje.
O, zauważyłaś właśnie trudną technicznie scenę do zagrania dla aktora. Bo tutaj jednocześnie prowadzę okamerowany samochód, mam kontakt z ekipą wyłącznie przez radio. To jest pod względem technicznym bardzo trudna rzecz - ale cieszę się, że zadziałało. Ogólnie rzecz biorąc, widzowie często nie widzą tego, co naprawdę jest najtrudniejsze w naszym zawodzie. A czasami właśnie zachwyty rzucane są w kierunkach, w których najmniej się ich spodziewamy.
Mieliśmy też do dyspozycji dosyć krótką trasę, którą można było zablokować, więc całą scenę trzeba było rozbić na fragmenty. Moim zadaniem było utrzymać stan emocjonalny tak, żeby dla widza to wszystko płynęło jak jedno, spójne ujęcie.
Materiały źródłowe mają wpływ na to, jak portretujesz swojego bohatera?
Mam wrażenie, że nasza praca to właśnie rodzaj portretowania. Nie chodzi o wierne odtwarzanie wyobrażeń czytelników, tylko o stworzenie własnej wersji tej postaci - zbudowanej na bazie scenariusza, intuicji i doświadczenia.
Literatura daje ogromne pole do wyobrażeń. Każdy, kto czyta książkę, widzi coś innego - postać przypomina mu kogoś znajomego, mówi w sposób, który kojarzy się z czymś konkretnym. Tych indywidualnych wyobrażeń nie da się wiernie przełożyć na ekran, i chyba nie powinno się próbować. Zresztą, w tym właśnie leży siła ekranowych interpretacji - nie tyle w spełnianiu oczekiwań, co w zaproszeniu widza do czegoś nowego.
Bywa, że widzowie potrzebują chwili, żeby się odnaleźć w tej wersji opowieści. Ale jeśli dadzą się jej porwać - to już jest sukces.
Dlaczego ludzie tak fascynują się Langerem i kryminałami w ogóle?
Sam kryminał fajnie się czyta, ale oglądanie zbrodni bywa czasami dojmujące i nie wszyscy to lubią - więc to też jest pewnie serial dla ludzi, których to zło w jakiś sposób fascynuje. A fascynuje ich też dlatego, że prawdopodobnie lubią oglądać kryminały ze swojego wygodnego fotela. Przyglądają się złu, ale czują się bezpiecznie, bo wiedzą, że ta sytuacja ich nie dotyczy.
Pokazywanie brutalności na ekranie nas, aktorów, też fascynuje, bo to jest właśnie efektowne - choć na planie potrafi być nieprzyjemnie. Na przykład, kiedy jest się w takich scenach z ofiarami Langera.
Jesteś kultową postacią w polskiej kinematografii. Mimo ogromnego doświadczenia, masz jakieś aktorskie marzenie do spełnienia?
Wydaje mi się, że taki wygodny materac uszyty z laurów wcale wygodny by nie był. Myślę, że każdy z nas potrzebuje mieć jakiś cel i starać się go osiągać. Nawet jeśli już było się na Mount Evereście, to można sobie wymyślić ciekawe podejście zimowe na Małego Mnicha i mieć przyjemność z takiej wspinaczki.
Zwłaszcza że wraz z wiekiem nasz instrument aktorski się zmienia, dojrzewamy do pewnych ról, inaczej pewne rzeczy rozumiemy, mamy życiowe doświadczenie, które też jest zapisane gdzieś na twarzy. A aktorstwo jest trochę jak instrument, który - im dłużej się na nim gra - tym częściej trzeba go stroić.
Zdjęcie główne: fot. Piotr "Kazik" Smoliński.
O polskich serialach kryminalnych czytaj w Spider's Web:
- Langer - recenzja polskiego thrillera w SkyShowtime. Jest dobrze, ale mogło być doskonale
- Pati: kiedy 2. sezon? Świetny spin-off Skazanej dostanie kontynuację
- Polski kryminał po latach wrócił na ekrany i stał się hitem. Rekordowe wyniki TVP VOD
- Ten polski serial kryminalny to nowy hit Netfliksa - i jest świetny. Wyprodukowała go TVP
- "Morderczynie" to świetny polski serial. Oceniamy mroczną produkcję