Sam Lloyd, autor bestsellerowego "Schroniska", powrócił niedawno z nową powieścią - "Ludzie nocy". Zanim jeszcze dobrnęłam do jej połowy, miałam ochotę odłożyć ją na półkę. Ostatecznie ciekawość i to, że nie lubię porzucać niedoczytanych książek zwyciężyły. I, szczerze mówiąc, wiedząc, jaki jest finał tego thrillera, mogę stwierdzić, że dawno nie miałam tak mieszanych uczuć wobec tego typu powieści.

Z twórczością Sama Lloyda nie miałam okazji się wcześniej zapoznać, dlatego do jego najnowszej książki podeszłam z czystą głową - nie byłam ani nazbyt optymistycznie nastawiona, ponieważ "Schronisko" nie znalazło się na mojej liście przeczytanych tytułów, ani też pesymistycznie. Byłam raczej ciekawa, co to za thriller, dzięki uprzejmości wydawnictwa W.A.B., wpadł w moje ręce. Podczas lektury wielokrotnie gubiłam się w rzeczywistości Lloyda, czując się jak dziecko we mgle, ale jednocześnie potrafiłam docenić stworzony przez niego klimat. W tej sytuacji mogę jedynie wzruszyć ramionami i powiedzieć, co się w tej książce udało, a co nie, bo być może trafi do serca innego czytelnika.
Ludzie nocy: opinia o thrillerze Sama Lloyda
Bohaterką powieści "Ludzie nocy" jest Mercy Lake, samotniczka, która żyje nocnym życiem, a w ciągu dnia nie wychodzi na zewnątrz. Kobieta zajmuje się obserwacją mieszkańców miasteczka Cranners Ford, aby zadośćuczynić im wyrządzone (nie przez siebie) krzywdy, chcąc sprawić, by ich życie było lepsze. Kiedy pewnego dnia na stacji benzynowej spotyka Louisa, który ratuje ją z opresji, kontynuuje swoje dzieło wraz z nim. Sęk w tym, że Louisa, bardziej niż pomaganie, interesuje karanie. W pewnym momencie działania Mercy przykuwają uwagę pewnej nieodpowiedniej osoby, co doprowadza do tego, że kobieta nie tylko będzie musiała podjąć kroki związane z jej nowym towarzyszem, ale również przeanalizować traumatyczny incydent, który jakiś czas temu doprowadził do urazu mózgu.
Fabuła powieści snuła się do przodu bardzo mozolnie, przez co trudno mi było przez nią przebrnąć. Pojawiały się po drodze fragmenty, przy których momentalnie się ożywiałam, ale najczęściej z każdym kolejnym zdaniem powoli wracałam do punktu wyjścia, czyli do chęci odłożenia tej książki na półkę. Przez ponad połowę nie wydarzyło się w niej nic, co mogłoby wyjaśnić, dlaczego i po co coś się dzieje. Faktycznie, przez intrygujące działania bohaterki mogły narodzić się pytania i chęć znalezienia na nie odpowiedzi, jednak, zupełnie szczerze, można było przekartkować "Ludzi nocy", dojść do finału i niczego nie stracić, a wszystkiego się dowiedzieć.
Cała historia była osnuta wielką tajemnicą, ale, moim zdaniem, był to przerost formy nad treścią. W tym przypadku chciałabym jednocześnie pochwalić autora za bogate opisy, w których widać było, że lubuje się w przedstawianiu szczegółów. Lloyd potrafi stworzyć gęstą atmosferę i przyznam, że chwilami można odczuć niepokój i niepewność. W tej książce takich fragmentów było dość sporo w związku z tym, że Mercy jest bohaterką aktywną w nocy. Mimo to mam wrażenie, że opisy wprowadziły mnie w błąd - do pewnego momentu byłam przekonana, że akcja powieści rozgrywa się w jakiejś apokaliptycznej rzeczywistości, a nie w zwyczajnym miasteczku, do którego Mercy w ogóle nie pasowała. Było to dla mnie kompletnie niezrozumiałe i być może dlatego nie do końca mogłam zatopić się w klimat "Ludzi nocy".
Nie ma tu osoby, której można kibicować. To znaczy jest, i jest to oczywiście Mercy, ale jej zachowania są z początku tak dziwaczne, że trudno jest ją traktować poważnie. Długo zajęło mi, by się do niej przekonać. Podobne niezrozumienie czułam do pozostałych bohaterów - podczas lektury odnosiłam wrażenie, że pojawiają się znikąd i nie mają ze sobą niczego wspólnego, po czym pod sam koniec książki wszystko magicznie się rozwiązało. No i w tym tkwi główny problem - uważam, że Lloyd chciał zbudować napięcie samą atmosferą nocy i pojedynczymi wydarzeniami, gubiąc po drodze trzon powieści, czyli dojście do tego, jaką traumę przeżyła Mercy i kim ona właściwie jest.
"Ludzie nocy" to thriller, o którym prędko zapomnę, bo nie zostawił po sobie żadnych emocji. Nie zrobiła na mnie wrażenia ani fabuła, ani bohaterowie. Po drodze kilkukrotnie walczyłam ze sobą, żeby dać tej książce szansę, a to tylko dzięki warsztatowi autora, który potrafi opisać atmosferę tak, że czytelnik jest w stanie poczuć, że znajduje się na stacji benzynowej i słyszy brzęczenie czerwonego neonu. Warsztat to jednak nie wszystko i chociaż nawet to zakończenie było zaskakujące, to dotarcie do rozwiązania nadeszło zdecydowanie zbyt powoli.
- Tytuł książki: Ludzie nocy (The People Watcher)
- Autor: Sam Lloyd
- Tłumaczenie: Agnieszka Walulik
- Wydawnictwo: W.A.B.
- Liczba stron: 432
- Data wydania polskiego: 4 czerwca 2025
- Nasza ocena: 5/10
- Ocena Lubimyczytać: 7.1/10
O książkach czytaj w Spider's Web:
- Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę
- Opowieść podręcznej nie dobiegła końca. Szykuj się na Testamenty
- Literatura young adult bije rekordy popularności. Co tak naprawdę czytają wasze dzieci?
- Tego thrillera nie da się odłożyć na później. Wciąga do ostatniej strony
- King wskazał ulubioną adaptację swojej książki. To wcale nie jest horror