melissa mccarthy

„Królowe zbrodni” Andrei Berloff to opowieść o trzech kobietach, które pozostawione przez mężów musiały wziąć sprawy w swoje ręce. Zabrały się więc do roboty i wkrótce zaczęły siać postrach wśród bandytów nowojorskiego półświatka.

Jeśli od zawsze marzyliście o tym, by zobaczyć jak muppety przeklinają, kopulują, umierają rozrywani na strzępy i tryskają swoim nasieniem po całym pomieszczeniu, to film "Rozpruci na śmierć" ma szansę was zainteresować. W innym wypadku omijajcie go szerokim łukiem.

Nowi "Pogromcy duchów" są OK. Tylko i aż OK. Zależnie od punktu widzenia (i siedzenia) jest to i wadą i zaletą tej produkcji.

Jeśli mieliście to nieszczęście wysłuchać fatalnej nowej wersji motywu przewodniego "Ghostbusters" w wykonaniu Fall Out Boy w zeszłym tygodniu, to z pomocą przychodzą Wam cztery dzielne Japonki, które stanęły w szranki z widmem koszmarnych przeróbek.

Aż się cieplej na popkulturowym sercu fana robi, gdy  Bill Murray z niemalże dziecinną radością podryguje do przeboju Raya Parkera Jr. u boku starych kolegów i nowych koleżanek.

Mimo początkowych zawirowań i informacji, że Melissa McCarthy nie pojawi się w najnowszym sezonie "Gilmore Girls", za produkcję którego odpowiada Netflix, prawda okazała się inna. Sookie wraca i zobaczymy ją w nadchodzącej kontynuacji przygód Rory i Lorelai żyjących w Stars Hollow, która nosić będzie tytuł "Gilmore Girls: Seasons".

Brak Sookie w nowym sezonie "Gilmore Girls" to niewesoła wiadomość. Trudno mi sobie wyobrazić dotychczasowe sezony produkcji bez postaci, którą na ekranie wykreowała Melissa McCarthy, jedna z najlepiej opłacanych aktorek w branży filmowej, specjalizująca się w rolach komediowych.