Najwięksi geniusze (zła) i największe fajtłapy z kreskówek
Dziś, czyli 18 marca, obchodzimy Dzień Mózgu. Z tej okazji postanowiliśmy odświeżyć najlepszych bohaterów kreskówek, którzy choć są blisko ze sobą, stoją po dwóch stronach barykady – jeden jest geniuszem (a przynajmniej pragnie za takiego uchodzić), a drugi cóż… po prostu fajtłapą. Jeden potrafi rozwiązywać zagadki, snuć plany zdobycia świata, drugi tylko mu w tym przeszkadza i jest niczym słoń w składzie porcelany. Przed wami najwięksi geniusze i największe fajtłapy, które znane są nie tylko najmłodszym.
Amerykańskie kreskówki dla dorosłych są… amerykańskimi kreskówkami. Często wyśmiewają rzeczywistość bez ogródek, bawią i zapewniają rozrywkę lepszą, niż niejeden serial. Wciąż jednak nie wiadomo, czy Brickleberry jest dobre, czy po prostu niesmaczne. Jak powiedział kolega redakcyjny Jacek „nie ma jak żarty o murzynach, gejach, lesbijkach i debilach”.
„Bad News, everyone”. To już tuż, ostatni odcinek Futuramy w przyszłym tygodniu. Futurama – kreskówka Matta Groeninga, twórcy Simpsonów, która mimo burzliwej historii na dobre wpisała się w kanon animowanych „bajek dla dorosłych”. Za co pokochaliśmy Futuramę?
Kreskówki, o których większość z was zapomniała II
Skoro stary Cartoon Network omówiony, trzeba iść za ciosem. Tym razem wstąpimy na grunt bardziej znany, tzn. kreskówki z Nickelodeon i Polsatu z końca lat 90-tych i początku XXI wieku. Dla wielu pozostające w cieniu RTL7, a dla mnie będące ciekawą alternatywą dla bajek, którymi wszyscy dookoła się ekscytowali.
Zapomnijcie na chwilę o hypowym Dragon Ballu, Pokemonach czy nawet dużo starszym Yattamanie. Te kreskówki każdy pamięta i wspomina przy piwie z przyjaciółmi narzekając na współczesny, marny poziom bajek dla dzieci. Ja postaram się sięgnąć do najdalszych zakamarków waszej pamięci i wyciągnąć na światło dzienne zapomnianych bohaterów dzieciństwa.