Tylko hotel wie, jakich świństw się dopuściłeś. J. L. Wiśniewski, "Grand"
Nieznajomi, którzy nagle stają się sobie bliscy, opowieści, których nigdy byśmy nie poznali, świat, do którego możemy należeć choć kilka chwil… to wszystko czeka na nas w hotelu. Bo w nim, jak twierdzi Janusz L. Wiśniewski, nie mieszkamy, a zatrzymujemy się. Hotele są świadkami naszych upokorzeń, wyzwolenia, naszych przemian i dramatów. Wszystko to i jeszcze więcej znajdziemy w nowej książce pisarza, pt. „Grand”.
Cholernie się bałem o nową płytę Coldplay. Niepotrzebnie - jest bardzo dobra
Coldplay to jedna z tych kapel, która mnie najbardziej rozczarowała. Nie mogłem jej wybaczyć, że po fenomenalnym debiucie, świetnej drugiej płycie, rozmienili swój niewątpliwie wybitny talent na drobne. A w zasadzie na grube, bo komercyjny sukces przyćmił nawet dokonania U2. Tyle że zamiast dobrego alternatywnego rocka zapodawali popową szmirę rodem z Rihanny, z którą notabene nagrali jeden głośny kawałek.
Za co kochamy Woody'ego Allena? Casanova po przejściach - recenzja sPlay
Antykwariusz Murray (Woody Allen) musi zamknąć swój interes, który jego rodzina prowadziła od kilku pokoleń. Nie bardzo wiedząc jak radzić sobie z brakiem pieniędzy, wpada na pomysł, który podsuwa mu jego seksowna pani dermatolog (Sharon Stone). Dr Parker, kobieta niezadowolona ze swego małżeństwa, pragnie seksu. A konkretnie trójkącika, razem ze swoją przyjaciółką, Selimą (Sofía Vergara) i jakimś amantem, którego paniom polecić ma… Murray. Ten ostatni wpada na pomysł, by w pościelowy projekt zaangażować swojego przyjaciela, kwiaciarza Fioravante (John Turturro).
„Locke” to najnowszy film angielskiego reżysera i scenarzysty, Stevena Knighta. W głównego bohatera wciela się Tom Hardy, znany z wielu ról, np. Bane’a w „Mroczny Rycerz powstaje” czy Eamesa w „Incepcji”. Tytuł „Locke” to nic innego jak nazwisko mężczyzny, którego obserwujemy w ciągu około 2 godzin jego życia. Podczas jednej podróży samochodem wszystko diametralnie się zmienia.
Hell's Kitchen z Amaro, czyli Polska chce być znowu w amerykańskim stylu
Hell’s Kitchen zawsze kojarzy i będzie kojarzyć się z Gordonem Ramsay’em. Tłumy go kochały, uczestnicy piekiełka nienawidzili i jednocześnie podziwiali. Ramsay był charakterystyczny, rzucał „fuckami” na przemian z porcelaną, był bezkompromisowy, sam w sobie był marką, która po prostu dobrze się sprzedawała.
Hardkor Disko. Bardziej hardkor, czy bardziej disko?
Krzysztof Skonieczny do tej pory zajmował się tworzeniem teledysków (jest m. in. odpowiedzialny za produkcję np. „HAJ$u” czy „Chleba” Masłowskiej) oraz grą w polskich filmach i teatrze. Jego nowy, debiutancki film „Hardkor Disko” pokazuje, że skok w stronę kinematografii, nie był ruchem chybionym. Co więcej, rodzi nadzieję, że jeśli Skonieczny rozwinie skrzydła, na polskie filmy do kina będzie można chadzać z przyjemnością.