Russell Crowe
Seriale / Artykuł
Najbliższe wakacje spokojnie możesz spędzić przed ekranem. Najlepsze serialowe premiery tego lata
Zapomnijcie o wakacjach. Nieważna ładna pogoda, słoneczne plaże czy piękne góry. Platformy VOD i zagraniczne stacje telewizyjne pokazały właśnie ramówkę na najbliższe dwa miesiące. Jest tak dobrze, że spokojnie nie musimy wychylać nosa sprzed ekranów telewizorów, tabletów i innych urządzeń mobilnych.
Michał Kaczoń
17 czerwca 2019
Filmy / Top
Mumia pogrąża Dark Universe
Mumia A.D. 2017 zgodnie z moimi obawami okazała się bardzo słabym filmem. Oto dlaczego, już na samym starcie, pogrzebała rodzące się dopiero Dark Universe.
Przemysław Dobrzyński
12 czerwca 2017
Filmy / Artykuł
MCU, DCEU, MonsterVerse, Dark Universe… wszędzie uniwersum widzę...
Hollywood czasem przypomina mi 6-letnie dziecko, które gdy zobaczy coś fajnego, stara się to na siłę papugować w każdym możliwym przypadku. Tak też dzieje się w chwili obecnej. Niemalże każda duża produkcja musi należeć do filmowego uniwersum.
Przemysław Dobrzyński
25 maja 2017
Safanduła kontra ciapa – „Nice Guys. Równi goście”. Recenzja sPlay
Osobie, która wpadła na genialny w swojej prostocie pomysł, by połączyć w jednym filmie talenty Russella Crowe’a oraz Ryana Goslinga w sztafażu komedii kryminalnej, należy się co najmniej pomnik ze złota.
Przemysław Dobrzyński
16 maja 2016
Przypadek? Nie sądzę! "Stan gry" - recenzja
Lubimy teorie spiskowe, nie ma się co oszukiwać. Nawet wówczas, gdy są kompletnie niewiarygodne i szyte nićmi grubymi jak lina cumownicza, niosą ze sobą pewną dawkę ekscytacji i podniecenia. "A gdyby tak było naprawdę?"; "A jeśli to faktycznie się zdarzyło" - pytania kłębią się w naszych głowach i nie ma znaczenia, że w istocie wcale w to nie wierzymy. A skoro tak, to lubimy też filmy o teoriach spiskowych, zwłaszcza zrealizowane tak dobrze, jak "Stan Gry".
Jakub Grygiel
02 października 2013
3:10 do Yumy - świeży powiew starego zachodu
3:10 do Yumy wywołuje ogromną nostalgię do lat świetności amerykańskiego Westernu - zaskakująco, tylko do jego dobrych stron. To świetny film, który docenić powinni zarówno miłośnicy gatunku, jak i ludzie kompletnie mu obojętni
Zanim Western został całkowicie zmieniony przez Sergio Leone i podobnych jemu wizjonerów z Włoch, mieliśmy inne, dużo weselsze opowieści o kowbojach i rewolwerowcach. Amerykański Western był bardziej rozrywkowym i łatwym w odbiorze dziełem z odrobinę baśniową strukturą. Gang oczywistych złoczyńców napadał bank lub pociąg, a ostatni sprawiedliwy, samotny jeździec przybywał do miasta, żeby wszystko naprostować. Oryginalne 15:10 do Yumy z 1957 wychodził w czasach, kiedy wszystkie elementy (dziś uważane za klisze i banały) wciąż trwały w rozkwicie, co czyniło go dodatkowo wyjątkowym. Przez lekkie odwrócenie klasycznych ról, potrząsnął starą formułą- bo tym razem mieliśmy do czynienia z historią o przyjaźni ofiary z oprawcą, uciekiniera ze ścigającym. Tutaj to złoczyńca jest bystrym, pociągającym herosem, a więżący go farmer jest kimś słabym i mało interesującym. Pod wieloma względami ten i kilka innych, rewizjonistycznych filmów zajmujących się tematyką dzikiego zachodu, umożliwiły później europejskim twórcom wkroczenie na arenę.
Adam Antolski
09 lipca 2013