underworld

Odziana w lateks Selene powraca, aby ponownie znaleźć się w centum konfliktu między wampirami oraz wilkołakami. Zupełnie niepotrzebnie, bo o istnieniu filmu „Underworld: Wojny krwi” zapomnicie w chwilę po wyjściu z kinowej sali.

Na „Underworld: Blood Wars” na pewno wybiorę się do kina, ze względu na sentyment względem pierwszych filmów. Nie da się jednak ukryć, że najnowsza produkcja nie wygląda wyjątkowo spektakularnie.

Krwiopijcy z wystającymi kłami nie mieli ostatnio lekko. Wampiry zostały sprowadzone do roli obiektów westchnień nastoletnich dziewczyn, podobnie jak wilkołaki, zombie i szereg innych wynaturzeń. To nareszcie się zmienia.

Zapoczątkowana jedenaście lat temu seria „Underworld”, która dotychczas doczekała się czterech części, zostanie rozszerzona o dwa kolejne filmy oraz serial – ujawnił podczas zakończonego wczoraj New York Comic-Conu jej twórca, Len Wiseman. 

Nie mam nic do rebootów, o ile te są w chociaż w nawet małym stopniu potrzebne. W przypadku, gdy od ostatniego filmu serii „Underworld” (Awakening) minęły, ekhm dwa lata, to pomysł rebootowania wydaje się być absurdalny i żenujący. Po sukcesie ostatniej produkcji wiadomo, że chodzi o tani chwyt marketingowy.

Danny Boyle powraca z najnowszym filmem Trans. Zanim posądzi się go bycie złapanym w sidłach komercyjności trzeba przyznać jedno – dobiera niecodzienną tematykę obrazów. Od kilku dni na platformach streamingowych dostępna jest ścieżka dźwiękowa do nadchodzącego dzieła skomponowana przez Ricka Smitha.