REKLAMA

HBO Max zaoferowało 1,5 mld dolarów za „Teorię wielkiego podrywu” oraz „Dwóch i pół”. Netflix może mieć kłopoty

Serwis HBO Max coraz mocniej prezentuje się jako główny konkurent Netfliksa w walce o globalnego widza. A biorąc pod uwagę ostatnie zakupy Warner Media, wydaje się, że może z nim nawet wygrać. Firma właśnie zaoferowała ponad miliard dolarów za wyłączne prawa do streamingu dwóch popularnych sitcomów.

teoria wielkiego podrywu hbo max
REKLAMA
REKLAMA

HBO Max to platforma, która nie wystartuje jeszcze przez ponad rok, a mimo to zrobiła już olbrzymi szum wśród korzystających z usług Video on Demand. Od kilku miesięcy było wiadomo, że konkurencja na tym rynku będzie systematycznie wzrastać, ale chyba nikt nie spodziewał się, że spośród wszystkich szykowanych platform to właśnie ta z HBO w nazwie zrobi największe wrażenie swoją ofertą.

Popularna stacja telewizyjna doczekała się na przełomie ostatniej dekady kilkunastu olbrzymich hitów i uruchomiła też dwa serwisy streamingowe (HBO GO i HBO Now), ale ich biblioteka zawsze prezentowała się dosyć ubogo. Zwłaszcza pod względem liczby produkcji na licencji. Porównanie ich oferty do Netfliksa czy nawet Amazona pokazywało niemalże przepaść pod tym względem. Wkrótce ten trend się jednak zmieni.

HBO Max właśnie zaoferowało 1,5 mld dolarów za wyłącznie prawa do streamingu „Teorii wielkiego podrywu” oraz „Dwóch i pół”.

To naprawdę kolosalna kwota, za którą można by wyprodukować kilka nowych produkcji. Podobnie jak „Przyjaciele” oraz „Biuro” powyższe sitcomy cieszą się jednak niesłabnącą popularnością wśród widzów. I po prostu w długoterminowej perspektywie opłaca się je mieć w swojej bibliotece. Co nie zmienia faktu, że zaoferowane za obie produkcje pieniądze są gigantyczne. Wynika to po części z tego, że „Teoria wielkiego podrywu” i „Dwóch i pół” nie były do tej pory dostępne w streamingu na terenie USA (inaczej niż np. w Polsce). Dlatego HBO Max chce za nie zapłacić więcej niż kilka tygodni temu za „Przyjaciół” (425 mln dol.).

teoria wielkiego podrywu hbo max class="wp-image-313227"

A przecież platforma będzie miała jeszcze więcej produkcji własnych i na licencji. Do premiery serwisu został jeszcze ponad rok, a my już wiemy o takich hitach jak: „Doktor Who”, „Rick i Morty”, „Arrow”, „Riverdale”, a także filmach od DC Entertainment, anime z Crunchyroll, bajkach z Cartoon Network i produkcji TCM czy TNT. Nie wspominając o wielu oryginalnych produkcjach, począwszy od „Dune: Sisterhood” aż po „Lovecraft Country”. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, czy serie „Dwóch i pół” oraz „Teoria wielkiego podrywu” trafią na pewno na HBO Max, ale według informacji branżowego portalu Deadline rozmowy są zaawansowane, a przedstawiciele Warner Media zdeterminowani.

Wszystko to sprawia, że biblioteka Netfliksa robi się chudsza, a siła konkurentów coraz bardziej niebezpieczna.

Dość powiedzieć, że Disney+ będzie mógł pochwalić się filmami Disneya i Marvela, sagą „Gwiezdnych wojen”, nowymi serialami w każdym z wymienionych światów, a także bogatą i obfitą twórczością wytwórni 20th Century Fox. A zważywszy na to, że serwis będzie sprzedawany z dodatkiem ESPN+ i Hulu, ma jeszcze mocną obstawę wyróżniających programów. Amazon Prime Video posiada z kolei bogatą bibliotekę filmów, która jest w USA w stanie rywalizować nawet z liczbą produkcji Netfliksa. Ich oryginalne produkcje coraz mocniej przebijają się do świadomości odbiorców - od „Dobrego Omenu” i „The Boys” aż po zapowiedzianego „Władcę Pierścieni”, który ma liczyć podobno aż 20 odcinków na sezon.

REKLAMA

W zestawieniu z tak zmasowanym atakiem rywali, opierające się na oryginalnych produkcjach Netflix i (nawet bardziej) Apple TV+ mogą mieć poważne kłopoty. Netflix miał co prawda czas przygotować się na obecny scenariusz i systematycznie przerzuca coraz większe siły na międzynarodową działalność, ale nawet globalny gigant może mieć problemy, jeśli straci zbyt wiele w oczach widzów. Oczywiście istnieje możliwość, że wszyscy skończą względnie zadowoleni, bo zainteresowanie dodatkowymi VOD wśród widzów jest coraz większe. Z drugiej strony, czy firma która w pewnym momencie trzymała w garści niemal cały rynek zadowoli się rolą jednego z trzech najważniejszych graczy? Można mieć wątpliwości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA