Użytkownicy Prime Video sami nie wiedzą, którą z nowości platformy oglądać. Te premiery już stały się hitami

Najpierw pozycją lidera na liście najpopularniejszych tytułów dostępnych na Prime Video cieszyła się "Gąska". Już we wtorek polski serial musiał jednak uznać wyższość pierwszej części nowego serialu platformy. Użytkownicy rzucili się bowiem, żeby odkryć "Ukryty poziom". Nic zresztą dziwnego. W końcu jeszcze do niedawna mogliśmy tylko marzyć o jakości adaptacji gier wideo, jaką mamy dzisiaj. Po licznych wpadkach "The Last of Us" pokazało, że się da. Potem to samo udowodnił "Fallout" od Amazona. Rozochocony sukcesem produkcji od razu poszedł za ciosem, dając nam całkiem niezłe "Like a Dragon: Yakuza". Czy tym razem też mu się udało?

Krótka odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: nie. "Ukryty poziom" ewidentnie wyrasta z potrzeby szybkiego zarobku. To antologia animacji dla dorosłych, której każdy odcinek rozgrywa się w świecie innej gry wideo. W tym tygodniu dostaliśmy 8 z 15 epizodów, ale nie rozbudzają one apetytu na kolejne. (Z drobnym wyjątkiem) robione na jedno kopyto, zamiast bawić, wprawiają jedynie we frustrację. Nie pomagają nawet Arnold Schwarzenegger i Keanu Reeves w obsadzie.

Mimo że antologia sprowadza się do nieudolnych twistów i wkurzających cliffhangerów, polscy użytkownicy Prime Video ją pokochali. A na pewno postanowili sprawdzić. Strącenie "Gąski" z pierwszego miejsca listy najpopularniejszych tytułów dostępnych na platformie, należy wręcz uznać za nie lada wyczyn. Polskie produkcje, które lądują w serwisie, zazwyczaj cieszą się sporym wzięciem i przez długie tygodnie nie schodzą z pozycji lidera zestawienia. Tak było z dwoma sezonami "LOL. Kto się śmieje ostatni" czy "Całym tym seksem". Najnowsza rodzima produkcja usługi królowała natomiast w topce zaledwie kilkanaście dni.

Nie zapowiada się, żeby "Gąska" mogła jeszcze wrócić na szczyt zestawienia. Obecnie spadła na najniższy stopień jego podium. "Ukryty poziom" udało się wyprzedzić innej nowości, która do serwisu zawitała zaledwie dwa dni po jego premierze. W kinach co prawda nikt nie chciał jej oglądać, ale użytkownikom platformy szybko zawróciła w głowach. Czym? Potencjału komercyjnego ma w sobie sporo. W główne role wcielają się w niej przecież Dwayne "The Rock" Johnson i Chris Evans.

"Czerwona jedynka" to świąteczna komedia pełna akcji. Dwayne Jonnson gra szefa ochrony Bieguna Północnego. Po tym jak święty Mikołaj zostaje porwany, rusza on, żeby go uratować. W tym celu musi połączyć siły z najemnikiem o dość szemranej reputacji. Razem robią zadymę, gdziekolwiek się nie pojawią. Choć film charakteryzuje blockbusterowy przesyt, Amazon początkowo chciał go wypuścić do streamingu. Zdecydował się na dystrybucję kinową w trakcie zeszłorocznych hollywoodzkich strajków. Jak widać, był to błąd. Gdyby faktycznie produkcja od razu trafiła na Prime Video, firma pewnie nie musiałaby świecić oczami za jej wyniki na wielkich ekranach.

Na jak długo "Czerwona jedynka" rozgościła się na pierwszym miejscu listy najpopularniejszych tytułów dostępnych na platformie? Trudno powiedzieć. Za chwilę przyjdzie jej stoczyć zacięty pojedynek z inną nowością platformy. Na Prime Video zmierza "Beast Games". To reality show przygotowane przez megapopularnego influencera znanego jako MrBeast. Taki przeciwnik to nie w kij dmuchał. Dwayne Johnson i Chris Evans muszą więc mieć się na baczności.

Więcej o nowościach Prime Video poczytasz na Spider's Web: