Król rock'n'rolla na HBO Max. Musicie obejrzeć "Elvisa" - i przymknąć oko na tragicznego Hanksa

Co nowego na HBO Max? Serwis nie zawiódł nawet w sezonie ogórkowym, a teraz za sprawą "Rodu Smoka" przyciągnął przed ekrany rekordową liczbę widzów. Jednak nie samym Westeros żyje człowiek - platforma kontynuuje ofensywę premier kultowych seriali. Bibliotekę popularnych i znanych tytułów sprzed lat uzupełni teraz uwielbiane "The Office", czyli "Biuro".

A jak się sprawy mają w kwestii premier filmowych? Sprawa jest prosta - w przyszłym tygodniu na HBO Max zadebiutuje "Elvis". A wy powinniście go obejrzeć - i to pomimo prawdopodobnie najgorszej roli w historii długiej i cenionej kariery Toma Hanksa.

"Elvis" to pierwszy film Baza Luhrmanna od niemal dekady. Na szczęście twórcy udało się raz jeszcze kupić serca widzów. Okej, ten film nie jest pozbawiony wad, a jego druga połowa zauważalnie odstaje od pierwszej - ale, o rany, jak to jest nakręcone! Reżyser zrzuca z barków ciężar charakterystycznej dla wielu biopików ponurej wiarygodności i idzie na całość - skupia się na mitotwórstwie, na rekonstrukcji legendy. Stawia na efektowność i nowoczesność, czyniąc "Elvisa" filmem głośnym, pełnym przepychu i ekstrawagancji. Ta technicznie imponująca baśń bywa niezmiernie kiczowata, ale potrafi porwać - zupełnie jak sam Elvis Presley.

Głównym powodem, dla którego warto zapoznać się z tym, przyznaję, zdecydowanie za długim obrazem, jest właśnie filmowa wersja muzyka. Austin Butler w tej roli to objawienie - nie wciela się w króla, ale staje się nim, rządzi na scenie i na ekranie, sprawia, że chcemy patrzeć tylko na niego. Niedoświadczony Kalifornijczyk zawstydził kolegów po fachu, dając światu jeden z najlepszych przywracających do życia znanych artystów spektakl. A o ruchach jego bioder mógłbym napisać cały kolejny akapit. Hipnoza!

Niestety - i piszę to z bólem, przy całej sympatii do tego aktora - jednym z największych problemów "Elvisa" okazał się Tom Hanks. Pomysł obsadzenia go w rzekomo niejednoznacznej, ale w gruncie rzeczy płaskiej i negatywnej roli, nie należał do najlepszych. Po pierwsze, Hanks nie potrafi być wiarygodnym skurczybykiem. Nie wiem, czy to kwestia mojego przyzwyczajenia, budowanego przez lata wizerunku i kontrastującego z tą rolą emploi, czy najzwyczajniej w świecie kiepsko wychodzi mu granie dupków - po prostu nie sposób uwierzyć w tę postać. Po drugie - kiepska charakteryzacja i sposób, w jaki Luhrmann go napisał (przerysowany, karykaturalny, a zarazem zupełnie nieinteresujący ropuch z bajki) topią tego bohatera już w pierwszym akcie. Kiepsko, oj, kiepsko zbudowana postać - na szczęście nie udaje się jej zanadto zrujnować przyjemności z seansu. Polecam przekonać się samemu - gwarantuję, że pokochacie Butlera z miejsca.

Tymczasem sprawdźmy, co pojawiło się w HBO Max w ostatnich dniach.

22 sierpnia

23 sierpnia

24 sierpnia

25 sierpnia

26 sierpnia

27 sierpnia

28 sierpnia

Nie dysponujemy jeszcze pełną listą nowości, jakie trafią do oferty serwisu w przyszłym tygodniu (HBO rozsyła spis nowych tytułów co dwa tygodnie), ale już teraz możemy was zapewnić, że to będzie naprawdę dobry tydzień. Rozpoczniemy go drugim odcinkiem świetnego "Rodu Smoka", by już następnego dnia wpaść do "Biura", by odwiedzić Michaela i spółkę. "The Office" to jeden z tych seriali, do których zawsze dobrze się wraca - dobrze mieć go "pod ręką".

W piątek w bibliotece pojawi się wspomniany "Elvis", a w niedzielę świetnie oceniany "American Underdog", czyli historia Kurta Warnera - rozgrywającego Hall of Fame, zwycięzcy Super Bowl i dwukrotnego MVP NFL, który zaczynał magazynując produkty w sklepie spożywczym. Zachodni krytycy i widzowie zgodnie twierdzą, że to jeden z najbardziej angażujących filmów "sportowych" ostatnich lat. Warto!

29 sierpnia

30 sierpnia

31 sierpnia

2 września

3 września

4 września