Jeden z najlepszych filmów akcji dostanie sequel. Nicolas Cage ma wrócić do ikonicznej roli
Nicolas Cage ponownie zostanie "Bez twarzy"? Kultowy klasyk kina akcji doczeka się sequela. Trudno go sobie wyobrazić bez szalejącego na ekranie gwiazdora. Chociaż o kontynuacji filmu mówi się od dawna, dopiero teraz możemy odetchnąć z ulgą, bo rozmowy z aktorem już trwają.
Nicolas Cage wdarł się do czołówki hollywoodzkich gwiazd, kiedy zdobył Oscara za występ w "Zostawić Las Vegas". Jego fani wiedzą jednak, że najlepszy jest, gdy może sobie bardziej poszarżować na ekranie. "Bez twarzy" jest tego najlepszym przykładem.
"Bez twarzy" powstało w lepszych czasach dla Nicolasa Cage'a. Jeszcze nie miał na bakier z podatkami i nie musiał przyjmować każdej oferty, aby się utrzymać. Dlatego też sam spogląda na produkcję z dużą dozą nostalgii. Nazywa ją nawet swoim "ulubionym filmem akcji". Cóż, nie jest jedyny. Trudno się bowiem tym tytułem nie zachwycać.
Nicolas Cage może wrócić do roli z Bez twarzy
"Bez twarzy" mogło powstać tylko w szalonych latach 90. Jego koncepcja jest przecież absurdalna. Agent zamienia się tożsamościami z mordercą swojego syna, aby zlokalizować bombę w Los Angeles. Fabułę napędza natomiast czysta adrenalina, przez co mamy do czynienia z nieśmiertelnym klasykiem kina akcji. A Hollywood lubi aktualnie odświeżać podobne tytuły [patrz: "Top Gun"].
O sequelu "Bez twarzy" mówi się od dawna. Już w zeszłym roku podawano, że ma za niego odpowiadać reżyser "Godzilla vs. Kong" - Adam Wingard. Twórca zapewniał, że będzie to bezpośredni sequel oryginału, a potem opowiadał o postępie prac nad scenariuszem. Do teraz nie wiadomo było jednak, czy Nicolas Cage i John Travolta powrócą do swoich ikonicznych ról.
O ile John Travolta nie wypowiadał się na temat ponownego wcielenia się w Seana Archera, Nicolas Cage zaznaczał już, że chętnie powróciłby do roli Castora Troya. Według The Hollywood Reporter może mieć ku temu okazje, bo rozmowy na ten temat właśnie trwają. Nie wiadomo jednak dokładnie na jakim są etapie.
Po latach spędzonych na graniu w B-klasówkach, Nicolas Cage wraca powoli na szczyt. Wciąż jeszcze daleko mu do odzyskania statusu z lat 90., ale ma za sobą rosnącą rzeszę fanów (a wręcz kult). Dlatego lepiej, żeby w sequelu "Bez twarzy" rzeczywiście się pojawił. Inaczej miliony miłośników "Nieznośnego ciężaru wielkiego talentu" gwiazdora będą wyglądać tak: