Ed Sheeran jest dosłownie wszędzie. Zebraliśmy wszystkie filmy i seriale, w których zagrał

Ed Sheeran to jeden z najpopularniejszych współczesnych muzyków. Zasłynął takimi kawałkami jak Shape of You i Perfect. 30-latek pod koniec października wyda nowy album studyjny „=”, który promuje kawkami Shivers i Bad Habits. W przyszłe wakacje zagra też koncert w Polsce.

Na jego popularność ma z pewnością wpływ nie tylko talent do pisania przebojów. Słynie też ze skromności (na koncertach ma niewygórowane wymagania, potrzebuje m.in. sześciopaka coli i miodu manuka), ale i dystansu do swojej pozycji w show-biznesie i rozpoznawalności. W „Grze o tron” jego postać co prawda nie zginęła, ale skończyła ze spaloną twarzą bez powiek. Z drugiej strony można mieć go też po dziurki w nosie, bo jest go pełno w popkulturze.

Swój debiut aktorski zaliczył w Nowej Zelandii. Grał tam trasę promującą album „X” i przy okazji wystąpił w operze mydlanej, która jest odpowiednikiem naszego „Na dobre i na złe”. Dał krótką lekcję gry na gitarze postaci, w którą wcielał się aktor znany z „Riverdale” KJ Apa. Kiedy po chwili do knajpy przyszli jego znajomi, nikt nie uwierzył, że przed chwilą był tu sam Ed Sheeran.

To wciąż największa rola Sheerana. Zagrał postać bezwzględnego Sir McCormaca w aż pięciu odcinkach brytyjskiego serialu kostiumowego (i z tego co widzimy na filmiku powyżej: bardzo krwawego). Jego showrunnerem był Kurt Sutte, który ma na koncie hitowych „Synów Anarchii”. Serial został przez niego skasowany po pierwszym sezonie. „Nie będę pisać czegoś, czego nikt k*rwa nie ogląda” — przyznał twórca. Ściągnięcie znanego muzyka na plan nie zawsze pomaga.

Sheeran kojarzy się z miłosnymi balladami, więc jego obecność w romantycznych produkcjach nikogo nie dziwi. Podobnie jak w przypadku „Shortland Street”, koncertując w Australii zahaczył o „Zatokę serc”. Okazuje się, że jest serialowym kuzynem jednej z głównych bohaterek i przyjechał w odwiedziny. Zbytnio nie interesowała się karierą Teddy'ego (to faktycznie jego ksywka) od czasów dzieciństwa i była szczerze zaskoczona tym, że wszyscy go znają i osaczają go w kolejce po autograf.

Zaskoczeni? Nie ma co się dziwić, bo tym razem muzyk nawet nie pokazał swojej twarzy. Grał Szturmowca (prywatnie jest wielkim fanem sagi – również w wersji z klocków Lego). To już w sumie tradycja, że gwiazdy wskakują w białe skafandry mięsa armatniego Imperium. Nie są zwykle wymieniani w napisach końcowych, ale kto by nie chciał zagrać w „Gwiezdnych Wojnach”? Podobną kreację na koncie ma też ostatni James Bond, czyli Daniel Craig, a także Tom Hardy oraz książę Harry i William. W przypadku trzech ostatnich, sceny zostały usunięte z „Ostaniego Jedi”, ale przynajmniej byli na planie.

Były telenowele, czas na sitcom. Sheeran zagrał na żywo w serialu NBC, w którym już tradycyjnie (patrząc na całą listę) ktoś go nie rozpoznał. Muzyk wystąpił ze swoim wyciskaczem łez Thinking Out Loud. Zgromadzona w barze publika była oczarowana wykonem, ale kiedy Sheeran miał grać dalej, został przepędzony ze sceny przez właściciela lokalu Justina (Brent Morin). Nie zrobił na nim wrażenia, ale za to przyznał, że grajek „ma potencjał”. Bardzo podobny gag pojawia się w trzeciej części „Bridget Jones”.

Na ścieżce dźwiękowej trzeciej części kultowej serii z Renee Zellweger usłyszymy akustyczną wersję Thing Out Loud, ale na ekranie pojawia się jej kompozytor. Scena idealnie pokazuje, jakie ma wyluzowane podejście do samego siebie. W barze zostaje zaczepiony przez Bridget Jones z koleżanką. Ta prosi go, by zrobił im zdjęcie. Sheeran bierze smartfona i przymierza się do wspólnego selfie, ale zostaje zrugany przez tytułową bohaterkę. Nie skojarzyła, że on to on i nie chciała foty z jakimś randomem.

Jego najsłynniejsze cameo miało być niespodzianką, a skończyło się wielką aferą w scoial mediach. Maisie Williams, czyli Arya Stark, jest jego turbofanką, więc producenci chcieli jej sprawić nie lada prezent. Jako anonimowy rycerz Lannisterów zaśpiewał jej piosenkę, a potem przekąsił mięsiwo i napił się wina przy ognisku. Scena w pierwszym odcinku odcinku 7. sezonu trwała kilkadziesiąt sekund, ale została zmiażdżona przez hejterów. Na tyle, że muzyk na jakiś czas zniknął z Twittera. Fani „Gry o tron” nie wiedzieli wtedy, że najgorsze dopiero przed nimi.

Kreskówkowym debiutem Sheerana była rola jazzowego klawiszowca Brendana Beiderbeckego w 29. sezonie „Simpsonów”. Muzyk podłożył nie tylko głos, ale robił też to, co robi najlepiej, czym uwiódł córkę Homera – Lisę. Kiedy jednak poznała go bliżej i przekonała się, że jest narcyzem, postawiła na nim krzyżyk. Odcinek był zatytułowany „Haw-Haw Land”, bo de facto parodiował musical „La La Land”.

Początkowo ten epizod miał należeć do Chrisa Martina z Coldplaya i Harry Stylesa z One Direction. Obaj odmówili. Reżyser Danny Boyle wziął więc Sheerana, a potem chwalił go za dobre poczucie humoru, pomimo dość „okrutnego” scenariusza. „Gdyby było inaczej, mogłoby się zrobić nieprzyjemnie” — przyznał. W filmie główny bohater Jack Malik (Himesh Patel) budzi się w świecie, w którym oprócz niego nikt nie zna Beatlesów. I robi karierę grając ich szlagiery jak swoje. Staje w szranki w muzycznym pojedynku z Sheeranem i wygrywa grając piosenkę The Long and Winding Road. 30-latek zgodził się zatem zagrać w filmie z góry wiedząc, że jest na straconej pozycji.

Serial-antologia Amazon Prime jest nietypową ekranizacją – nie opiera się na książce czy komiksie, lecz rubryce „Modern Love” o związkach, miłości, uczuciach i zdradach z New York Timesa. W produkcji występuje plejada znanych aktorów (m.in. Andy Garcia, Anne Hathaway, Kit Harington), ale oczywiście nie mogło zabraknąć Eda Sheerana. Pojawia się niespodziewanie pod koniec siódmego odcinka pierwszego sezonu jako... bezdomny z mocnym akcentem z zachodniej Anglii. Widzowie byli podzieleni, ale nie aż tak chamscy jak w przypadku „Gry o tron”.

Gwiezdna saga ma długą listę cameo. Nie wszyscy celebryci grali Szturmowców, ale też przywdziewali kostiumy obcych. Simon Pegg wcielił się w postać sprzedawcy złomu Unkara Plutta („Przebudzenie Mocy”), Joseph Gordon-Levitt strapionego Slowen Lo („Ostatni Jedi”), a Jon Favreau użyczył głosu sympatycznemu Rio Durantowi („Solo”). Z kolei powyższy zielony kosmita z Ruchu Oporu to Ed Sheeran. Przeglądając listę można sądzić, że gość ma ewidentnie parcie na szkło, ale moim zdaniem jest po prostu geekiem, który ma z tego ogromną frajdę i raczej nie zamierza zająć aktorstwem na poważnie (oby!).