Zaskoczeni, że fabuła „Gry o tron” wyciekła do sieci? Wygląda na to, że HBO nie nakręciło kilku zakończeń serialu
Finałowy sezon „Gry o tron” spotkał się z bardzo negatywnym przyjęciem. Fabuła ostatnich sezonów wyciekła do sieci na długo przed premierą, ale nawet ci, którzy zostali zaskoczeni, nie byli zadowoleni. Jeśli zastanawiacie się, dlaczego zabezpieczenia HBO zawiodły, to jeden z szefów stacji ma dla was odpowiedź. Ale chyba nikomu się nie spodoba.
W najnowszej historii nie brakuje seriali, które pod koniec swojego nadawania zdecydowanie spuściły z tonu i zawiodły swoich fanów. „Dexter”, „Jak poznałem waszą matkę” czy „Zagubieni” to tylko kilka z nich. Na żadne ze słabych zakończeń widzowie nie zareagowali jednak tak mocno, jak na „Grę o tron”, ponieważ to właśnie nią nadarzyli najmocniejszym uczuciem. Z każdym kolejnym dniem internet zapełnia się krytycznymi opiniami, które oskarżają HBO i showrunnerów o zrobienie absolutnej szmiry z wybitnego serialu.
Można się śmiać z przewrażliwionych nerdów, którzy nie dostali tego, czego oczekiwali i dlatego teraz marudzą. Ale gniew wiernego wcześniej fandomu to rzecz nie do lekceważenia. Swoje wie na ten temat Disney. Firma w ostatnich miesiącach desperacko stara się naprawić relację z fanami „Gwiezdnych wojen” za pomocą nowych seriali, książek, gier wideo i filmu „The Rise of Skywalker”. Spotyka się jednak z dużym sceptycyzmem, co nikogo nie powinno dziwić. Nie od dziś wiadomo, że zaufanie to rzecz, którą łatwo zburzyć, a bardzo trudno odbudować.
HBO nie nauczyło się na błędach konkurencji.
Wielu fanów serialu od dawna czekało na jakiś oficjalny komentarz ze strony stacji. W końcu mowa o marce, która słynie z dbałości o szczegóły na planie i wysoką jakość swoich seriali. Jakim cudem zezwolono więc na tyle wpadek? Dlaczego znów zawiodły zabezpieczenia, a dokładny opis ostatnich trzech odcinków można było przeczytać w sieci na długo przed ich premierą? W końcu przez długie miesiące tyle mówiło się o licznych zabezpieczeniach. Nad planem miał latać wojskowy zabójca dronów, a aktorzy otrzymywali scenariusze, które po przeczytaniu ulegały samozniszczeniu. HBO zapewniało też, że nakręcono kilka różnych zakończeń, żeby ograniczyć liczbę osób znających prawdę do minimum.
Problem w tym, że te ostatnie doniesienia okazały się nieprawdziwe. W rozmowie z portalem Deadline przyznał się do tego szef HBO odpowiedzialny za tworzenie seriali, czyli Casey Bloys. W dodatku nie widzi w tym niczego złego. Człowiek pełniący jedną z najważniejszych funkcji w tak potężnej firmie jak HBO tłumaczy się przed widzami swojej stacji, że przecież powiedział to w ramach anegdoty, więc w czym problem:
Powiedziałem coś na ten temat na jednym z publicznych wystąpień jako anegdotę i sprawa nabrała rozgłosu. Nie wydaje mi się, że w rzeczywistości nakręcili coś poza prawdziwym finałem. Ale wrzucenie tej informacji pomogło nam się chronić przed przeciekami. Ich autorzy nigdy nie mogli być do końca pewni, czy to co mówią, jest prawdą.
Trudno ocenić w jaki sposób informacja o fałszywych zakończeniach miała powstrzymać spoilery, ale ewidentnie nie przyniosło to pozytywnych rezultatów.
Bo przecież dokładna fabuła wyciekła do sieci i rozniosła się wśród fanów „Gry o tron”. Wielu z nich zdecydowało się do końca ignorować podobne posty, ale wielu czuło się tak zniechęconych 8. sezonem, że zajrzeli do spoilerów. Ale w oczach Bloysa to również nie ma większego znaczenia, bo przecież mowa o garstce osób. A w ogóle to od początku było wiadomo, że ostania seria wywoła ogromne emocje i podzieli fandom na równe grupy zwolenników i przeciwników.
Wyraźnie widać, że HBO ma przestarzałe informacje. Fani byli mniej więcej równo podzieleni gdzieś po 3. odcinku. Z każdym kolejnym liczba zawiedzionych osób rosła jednak w drastycznym tempie, a po finałowym epizodzie bardzo niewielu widzów wyraziło swoje zadowolenie. Petycja dotycząca przerobienia od nowa 8. sezonu liczy sobie już prawie 1,5 mln podpisów i wciąż rośnie. I choć aktorzy mają prawo czuć się urażeni takim podejściem, to podejmowany przez nich próby umniejszania tego zjawiska są nie na miejscu.
Przekonanie Bloysa czy Sophie Turner, że ludzie negatywnie zareagowali na 8. sezon, bo liczyli na inne zakończenie, to wyraz lekceważenia oczywistych faktów.
Finał serialu został zmieciony z powierzchni ziemi zarówno przez krytyków, oddanych fanów, jak i przeciętnych widzów telewizji. I co najgorsze, pod koniec wcale nie wywoływał ogromnych emocji, a obojętność i poczucie zniechęcenia. Do tej pory (również dzięki popularności „Gry o tron”) HBO panowało nad opiniami widzów i mogło się pochwalić mianem stacji z najlepszymi serialami. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że ostatnio szefowie firmy przemienili się z Varysa na początku serialu w Varysa z 8. sezonu. Ich plany prowadzą donikąd, a spiski wychodzą na jaw ku niezadowoleniu wszystkich dookoła.