Ten serial wreszcie zrobił porządek z miernymi tytułami na Amazon Prime Video. Platforma ma nowy hit

Szczerze mówiąc, "The Order: Ciche braterstwo" było tegorocznym wyjątkiem potwierdzającym regułę, bo jakość tych najpopularniejszych nowości (z wyjątkiem 3. sezonu "LOL: Kto się śmieje ostatni") nie napawała optymizmem. Ani "Serdecznie zapraszamy" nie było wcale takie zabawne, ani "Na służbie" nie wywierało zbyt mocnych wrażeń. Było źle, a miało zrobić się jeszcze gorzej. Z okazji walentynek na Prime Video zawitała bowiem "Moja wina: Londyn".

Tandetny romans (swoją drogą brytyjski remake hiszpańskiej "Mojej winy" również od Prime Video) porwał zakochanych (bądź marzących o miłości) użytkowników platformy. Pokazali oni swoją siłę, bo film od czasu swojej premiery nie chciał zejść z pierwszego miejsca listy najpopularniejszych tytułów dostępnych w serwisie. Na dalsze pozycje spychał przez to znacznie ciekawsze nowości usługi (chociażby 3. sezon "Niezwyciężonego").

Niby o gustach nie powinno się dyskutować, ale umówmy się: żal bierze, gdy widzi się, że na Prime Video prócz "Mojej winy: Londyn" sporą popularnością cieszą się gnioty z kin pokroju "Borderlands" czy "Kruk". To są przecież dwa kompletne niewypały, które na wielkich ekranach poniosły sromotną porażkę. Z jakiegoś powodu od czasów swoich streamingowych premier nie chcą zejść z topki serwisu - obecnie beznadziejna adaptacja gry wideo zajmuje piąte miejsce, a beznadziejna adaptacja komiksu Jamesa O'Barra okupuje ósmą pozycję zestawienia.

Dlatego też cieszy, że po (nie tak znowu długiej) przerwie nadeszła kolejna nowość, która zasłużenie wbiła się na szczyt zestawienia najpopularniejszych tytułów dostępnych na Prime Video. Można się zresztą było spodziewać, że użytkownicy platformy się w niej zakochają. To w końcu nowa odsłona jednego z największych hitów w historii serwisu. Tak jest, "Reacher" powrócił na platformę, aby skopać tyłki miernym produkcjom. Wystarczył mu na to... dzień.

3. sezon "Reachera" zaraz po swojej premierze wykopał "Moją winę: Londyn" ze szczytu topki Prime Video. Już pierwsze odcinki, które trafiły na platformę w zeszły czwartek, prezentują się bardzo dobrze. Dostajemy w nich to, za co pokochaliśmy ten serial. Główny bohater znowu jest samotnym wagabundą i pakuje się w niezłe tarapaty. Łapie fuchę u handlarza dywanów bynajmniej nie przez zbieg okoliczności. Z pomocą agentki DEA obmyślił sprytny plan, aby odryć, co stało się z zaginioną informatorką federalnych i przy okazji rozliczyć się z demonem z własnej przeszłości. Ku naszej uciesze po drodze popada w konflikt z kimś większym od siebie (tak, przy Olivierze "Holenderskim gigancie" Richterze napakowany Alan Ritchson wygląda jak... wszyscy inni przy napakowanym Alanie Ritchsonie).

Już pierwsze trzy odcinki dostarczają tonę zabawy, a przecież, możecie mi wierzyć, 3. sezon "Reachera" dopiero się rozkręca. Tym bardziej uzasadnione wydaje sie podejrzenie, że serial na dłużej pozostanie królem serwisu. W końcu kolejne odcinki będą pojawiać się na Prime Video w nadchodzące czwartki, ciągle podbijając zainteresowanie produkcją. Prawdopodobnie więc, żaden inny tytuł jej w najbliższych tygodniach nie podskoczy.

Prawdopodobnie pierwszym poważnym przeciwnikiem dla nowego mistrza topki Prime Video będzie 3. sezon "Koła czasu". Serial fantasy zadebiutuje na platformie jednak dopiero 13 marca. I nie można przy tym przesądzać, że z miejsca pokona adaptację prozy Lee Childa. Nie zdziwię się, jeśli początkowo produkcja będzie się bała naprężonych mięśni "Reachera". Bardzo zresztą słusznie.

Więcej o nowościach Prime Video poczytasz na Prime Video: