REKLAMA

Ten wykręcony serial udowadnia, że w temacie opowieści o zombie wciąż jeszcze można powiedzieć coś nowego

Romans, komedia, fantastyka i zombie w jednym? Da się. Ba, da się nawet z klasą, czego dowodem jest południowokoreańska „Newtopia” od Prime Video. 

newtopia serial amazon prime vide recenzja opinie kdrama zombie
REKLAMA

„Newtopia” to doprawdy nietuzinkowe połączenie: miks romansu, thrillera i groteskowej komedii osadzony w realiach apokalipsy zombie. Serial, oparty na powieści „Influenza” Han Sang-woona, roztacza przed nami wizję Seulu pogrążonego w chaosie - hordy nieumarłych przejmują kontrolę nad ulicami, a ludzie zmuszeni są walczyć o przetrwanie. Tym razem jednak w centrum tej katastrofy nie znalazła się polityka czy klasyczna opowieść spod znaku „człowiek człowiekowi wilkiem”, lecz historia miłosna. Brutalnie przerwana, lecz wciąż żywa.

Jej głównymi bohaterami są Lee Jae-yoon (Park Jeong-min), żołnierz odbywający obowiązkową służbę wojskową, oraz Kang Young-ju (Jisoo z BLACKPINK), inżynierka i jego była dziewczyna. Ich związek zostaje zakończony przez telefon; Jae-yoon, zraniony i bezsilny, próbuje pogodzić się z rozstaniem. Gdy jednak miasto staje na głowie na skutek tajemniczej epidemii, która zmienia ludzi w bezmyślne, krwiożercze istoty, jego priorytety ulegają diametralnej zmianie.

Jae-yoon zostaje uwięziony na dachu wieżowca wraz ze swoją jednostką wojskową, a Young-ju nieoczekiwanie postanawia wkroczyć w centrum chaosu. Przemierzając ogarnięte anarchią miasto, konfrontuje się z własnymi lękami i przeszłością - choć jeszcze niedawno chciała zapomnieć o Jae-yoonie, teraz desperacko próbuje go odnaleźć.

REKLAMA

Newtopia: opinia o pierwszych odcinkach serialu

Naprawdę doceniam próbę ugryzienia (wyszło przypadkiem, wybaczcie) tematyki zombie w nieco inny sposób - co jest współcześnie dość trudnym zadaniem, biorąc pod uwagę fakt, jak często eksploatowany jest to motyw. Trzeba jednak przyznać, że wyszło całkiem nieźle. Odświeżający wydaje się zawarty już w samej koncepcji kontrapunkt: apokalipsa, która często prowadzi do rozpadu więzi międzyludzkich i sprawia, że człowiek staje się dla drugiego człowieka jeszcze większym zagrożeniem, niż żywe trupy, tutaj staje się katalizatorem odrodzenia miłości.

Newtopia

Od początku nie mamy zresztą wątpliwości, że to właśnie odbudowanie tej relacji jest sednem. Całość rozpoczyna się jednak długą ciszą przed burzą: nieśpieszne tempo może zniechęcić tych, którzy oczekują nieco więcej akcji i czarnego humoru. Uspokajam jednak: doczekacie się. Gdy role postaci, ton i fabularna baza zostaną ustalone, zaczyna się zabawa, a twórcy dociskają gaz do dechy. Bohaterów otacza prawdziwy chaos: jest krwawo, groza i horror zataczają coraz szersze kręgi, a całość jest kontrastowana przez coraz grubszą warstwę humoru, który naprawdę robi robotę. Kilka dowcipów jest tu zresztą tak wykręconych, że niektórzy mogą poczuć się zwyczajnie obrzydzeni, inni zaś (w tym ja) będą cieszyć rogala do ekranu. To właśnie one sprawiają, że cała ta apokalipsa przekształca się w usłaną zwłokami frajdę - oczywiście tylko dla widzów, bo bohaterowie raczej nie mają się czym radować. Sporo rozrywki zapewniają też kolejne kontrapunkty, w tym te najbardziej absurdalne.

Niestety, momentami nierówny ton staje się też problemem. W jednej chwili śledzimy poważny dramat egzystencjalny, a w drugiej w twarz uderza nas slapstickowy humor, który rujnuje napięcie. Najlepiej działają sceny skupione na postaciach: ich samotności, strachu i desperacji. Słabiej wypadają próby wplecenia konwencji horroru, które czasem trącą powtórką z rozrywki.

Czytaj więcej:

Wizualnie też trochę brakuje. Efekty specjalne są solidne, ale dalekie, oj, dalekie od poziomu „The Last of Us” czy choćby „Kingdom”. Twórcy częściej stawiają na praktyczne charakteryzacje niż CGI, co - rzecz jasna - działa na korzyść produkcji, jednak sceny zbiorowe mogłyby być bardziej dopracowane.

Serialowi nie brakuje naprawdę fantastycznych elementów (przynajmniej jak na razie): działają m.in. emocjonalne, zgrabnie napisane dialogi i interesujący bohaterowie - ale brakuje mu spójności. Niekiedy balansuje na granicy parodii, innym razem chce być przejmującą historią o miłości w obliczu końca świata. Kontrasty bywają mile widziane i odświeżające, ale chęć złapania zbyt wielu srok za ogon częściej szkodzi całości, niż jej pomaga. Tak czy inaczej: póki co zapowiada się na tyle oryginalnie, rozrywkowo i interesująco, że aż chce się czekać na kolejne epizody.

REKLAMA
Serial obejrzycie tutaj:
Prime Video
NEWTOPIA
Prime Video

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA