"Gra o tron" wpędziła Kita Haringtona w depresję i alkoholizm. Fani wątpią w jego powrót i kpią z sequela
Fani seriali "Gra o tron" i "Ród Smoka" otrzymali dziś rano szokującą i dosyć dziwną informację. Według amerykańskich mediów HBO pracuje nad sequelową serią, w której główną rolę odegrałby Jon Snow. W postać przybranego syna Neda Starka ponownie ma wcielić się Kit Harington. Wiele osób wątpi jednak w taki obrót wypadków i jest kpiąco nastawiona do ewentualnego sequela. Mają ku temu zresztą całkiem słuszne powody.
Medialna informacja o tym, że "Gra o tron" otrzyma pierwszy sequel od HBO i najprawdopodobniej zagra w nim Kit Harington, spadła na nas wszystkich dzisiaj rano jak grom z jasnego nieba. Stacja ma w przygotowaniach długą listę spin-offów rozgrywających się w Westeros, Essos i innych kontynentach, ale wszystkie należy określić mianem prequeli. Długo wydawało się, że jakakolwiek kontynuacja wątków z serialu nie jest możliwa. A przynajmniej nie przed ukończeniem "Wichrów zimy" i "Snu o wiośnie" przez George'a R.R. Martina.
Fani "Gry o tron" nie ukrywają przecież swojego (w większości) bardzo negatywnego stosunku do ostatnich sezonów serialu HBO. Poprowadzenie dalej historii, której finał okazał się tak rozczarowujący i bezsensowny, to byłoby wielkie ryzyko. Zresztą chęć długiego odpoczynku od swoich bohaterów deklarowali praktycznie wszyscy aktorzy. Sam Kit Harington wydawał się ostatnią osobą, która może chcieć powrócić. Stres związany z rolą wpędził brytyjskiego aktora w objęcia alkoholizmu i zmusił go do pójścia na odwyk i terapię. Z czasem dowiedzieliśmy się, że Kit Harington walczył wtedy z głęboką depresją i miał myśli samobójcze. Czy po tak traumatycznych przeżyciach ktokolwiek chciałby ponownie wchodzić w te same buty?
Kit Harington w sequelu serialu "Gra o tron"? Część fanów się cieszy, a reszta nie dowierza lub kpi.
Fandom "Gry o tron" jest tak olbrzymi, że różnorodność pojawiających się w nim opinii nie jest niczym dziwnym. W przewijających się po sieci reakcjach znajdziemy jednak kilka ciekawych wątków. Jeden z nich dotyczy autora oryginalnego doniesienia, czyli Jamesa Hibberda z The Hollywood Reporter. Mamy tutaj do czynienia z wielkim branżowym gigantem, ale jednocześnie portalem i dziennikarzem, którym zdarzało się w przeszłości podawać dalej niesprawdzone informacje. Hibberd miał świetne kontakty z showrunnerami "Gry o tron", dlatego jego książka o kulisach powstania produkcji pt. "Ogień nie zabije smoka" spotkała się z pozytywnym odbiorem.
Na początku 2021 roku podał on jednak informację, że HBO pracuje nad spin-offem dotyczącym rebelii Roberta Baratheona. Od tego czasu minęło pół roku, a stacja nic podobnego nie potwierdziła. A przecież w międzyczasie dała zielone światło kilku innym produkcjom. Dlatego część fanów powątpiewa w prawdziwość obecnych doniesień dotyczących Kita Haringtona. Zresztą nawet jeśli mamy tu do czynienia z prawdą (inne amerykańskie media podobno otrzymały w tej kwestii nieoficjalne potwierdzenie), to HBO może mieć trudność z przekonaniem osób negatywnie nastawionych do jakiejkolwiek kontynuacji bazującej na fatalnym 8. sezonie.
Wystarczy przejrzeć komentarze pod tekstami poświęconymi spin-offowi o Jonie Snow lub odwiedzić dwa najpopularniejsze Reddity zszerzające fanów "Gry o tron", by to zrozumieć. Poziom szyderstwa dawno przekroczył tam jakiekolwiek dopuszczalne granice. Co rusz można natrafić na jakiś żart przywołujące słynne "Nic nie wiesz, Jonie Snow" czy niesławne "Nie chcę tego" z 8. sezonu. Internauci w żartach sugerują, że ciąg dalszy powinien dotyczyć romansu głównego bohatera z Tormundem lub cofnąć akcję głównego serialu do momentu powrotu Jona Snow z zaświatów. To zaś uczyniłoby ostatnie dwa sezony "Gry o tron" tylko i wyłącznie pośmiertną wizją tudzież złym snem.
HBO oczywiście nigdy nie poszłoby na taki układ, ale wobec tego po co "Gra o tron" nadal miałaby istnieć?
Przykład powiązanego z "Przyjaciółmi" serialu "Joey" pokazuje, że każdy tego typu ciąg dalszy poświęcony jednemu z całego szeregu istotnych bohaterów musi mieć naprawdę dobre wytłumaczenie dla swojego istnienia. W przeciwnym wypadu fani szybko odwrócą się do niego plecami. To oczywiste, że przynajmniej część obsady "Gry o tron" musiałaby powróć. Sam Kit Harington nie wystarczył by jako przynęta na widzów. Zresztą bez istotnych postaci powiązanych z Jonem Snow, taka opowieść po prostu nie wypadłaby zbyt wiarygodnie. Dlatego spin-off o takim bohaterze tylko na papierze wygląda jak oczywisty złoty strzał. O ile w ogóle powstanie, to będzie musiał po drodze pokonać sporo przeszkód, zanim w ogóle odzyska zaufanie widzów.
Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.