Netflix zdecydował się skasować jeden ze swoich seriali na licencji Marvela. To już pewne, że Iron Fist nie doczeka się kolejnego sezonu. Nie ma co jednak rozpaczać. Paradoksalnie może to wyjść tej postaci na dobre.
Iron Fist okazał się najsłabszym z seriali Netfliksa na podstawie komiksów o superbohaterach wydawnictwa Marvel. Mało angażującej fabuły, płaskiego złoczyńcy i fabularnych dłużyzn nie uratowały nawet choreografia walk i fenomenalne postaci poboczne (z Wardem Meechumem na czele).
A to smutne, bo Finn Jones to akurat świetny Iron Fist.
Debiutancki sezon mu poświęcony określiłbym mianem najsłabszego serialu o superbohaterach, gdyby tylko tego miana nie odebrało mu Inhumans. Co prawda w 2. sezonie Iron Fist wypadł lepiej, ale nadal nie był to ten sam poziom, do którego przyzwyczaili nas twórcy Daredevila, Jessiki Jones, Luke’a Cage’a i Punishera.
Aktorowi udało się jednak paradoksalnie w idealny sposób sportretować komiksowego herosa. Połączył w swojej roli poczucie humoru z poczciwą naiwnością i idealizmem w idealnych proporcjach. Finn Jones nie był jednak w stanie przeskoczyć problemów, jakie trapiły serial poświęcony jego bohaterowi.
Iron Fist okazał się dobrym bohaterem drugoplanowym.
Aktor nie udźwignął produkcji poświęconej tylko jemu, ale to nie oznacza, że nie chciałbym go już w tej roli widzieć. The Defenders, miniseria o czterech netfliksowych superbohaterach Marvela, nie okazała się hitem, ale Danny Rand wprowadzał tam bardzo potrzebną przeciwwagę dla pozostałych postaci.
Niezmiernie podobał mi się też jego występ gościnny w 2. sezonie Luke’a Cage’a. Co prawda pomimo aluzji do tej organizacji nie doczekamy się raczej ekranowej wersji Heroes for Hire, ale kontrast pomiędzy tymi bohaterami aż chce się oglądać i daje to nadzieję na to, że Finn Jones jako Iron Fist jeszcze powróci.
Nie byłaby to zresztą sytuacja bez precedensu.
Warto wspomnieć postać Constantine’a z komiksów DC, który otrzymał własny serial od stacji CW w ramach serii Arrowverse. Produkcja okazała się jednak kiepska i została skasowana po jednym sezonie. Główny bohater, którego Matt Ryana sportretował fantastycznie, nie odszedł jednak w zapomnienie.
Constantine pojawił się potem w animacji oraz w serialach Arrow i Legends of Tomorrow, gdzie wspomaga głównych bohaterów. W przypadku Danny’ego Randa liczę na coś podobnego. Serial pokazał nam na przestrzeni dwóch sezonów jego origin story i przeniósł go po prostu na ławkę rezerwowych.
Oczywiście nie jest też wykluczone, że Netflix i Marvel postanowią zapomnieć o tej postaci całkowicie.
W dodatku zostawili sobie furtkę do powrotu Iron Fista bez udziału Finna Jonesa. Bardzo możliwe, że aktor w kwestii tego bohatera nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. I całe szczęście.