„Joker” zarobił już ponad miliard dolarów. To dowód na to, że kino superbohaterskie potrzebuje czegoś nowego
„Joker” pobił w weekend nowy rekord. Najpierw był najlepiej zarabiającym filmem z kategorią R, potem najbardziej dochodowym dziełem kina superbohaterskiego, a teraz jako pierwszy film dla dojrzałego widza przekroczył miliard dolarów w box office. Czy Hollywood wykorzysta ten sukces, żeby dalej eksperymentować z adaptacjami komiksów?
W 2019 roku mieliśmy do czynienia z kilkoma filmowymi fenomenami, ale żaden nie przebił „Jokera”. Produkcja DC jeszcze kilka miesięcy temu była traktowana przez większość zainteresowanych bardziej jako ciekawostka niż czarny koń całego sezonu oscarowego. Co spowodowało tak olbrzymi sukces i w jaki sposób „Joker” może wpłynąć na rywalizację Marvela z DC oraz rozwój całego gatunku?
Triumf produkcji w reżyserii Todda Phillipsa dosyć łatwo wyjaśnić, co nie znaczy, że równie banalne było osiągnięcie przez nią szczytu. „Joker” w niezwykle umiejętnie połączył głośny medialny temat, popularnego bohatera, aurę kontrowersji, mocną tematykę i nazwisko aktora grającego główną rolę. Nie można lekceważyć wpływu Joaquina Phoenixa na początkowy sukces filmu. Zatrudnienie w roli Księcia Zbrodni Gotham aktora mającego opinię jednego z najbardziej utalentowanych w całym Hollywood było ryzykowne. Dzisiaj to trudne do uwierzenia, ale gdy ogłaszano tę wiadomość, wielu fanów postaci nie znało wybranego aktora.
Todd Phillips dobrze wyczuł potencjał na przyciągnięcie widzów zwykle nie oglądających kina superbohaterskiego. A DC zaufało jego wizji.
„Joker” dzięki wygranej na festiwalu filmowym w Wenecji i późniejszych kontrowersjom stał się fenomenem na skalę światową. Obejrzenie filmu stało się swego rodzaju kulturowym obowiązkiem. A ponieważ produkcja DC stoi na bardzo wysokim poziomie i kusi swoją niejednoznaczną opowieścią, to właściwie każdy miał coś do powiedzenia na jej temat. Martin Scorsese naprawdę nie mógł wybrać gorszego momentu, żeby zacząć mówić o inwazji filmów superbohaterskich, które nie wywołują żadnych emocji.
Opowieść o największym przeciwniku Batmana rozpętała największe i najbardziej żywiołowe dyskusje ze wszystkich amerykańskich filmów wypuszczonych w tym roku. Phillips skoncentrował się na opowiedzeniu historii pojedynczego bohatera. W żadnym razie nie zlekceważył strony wizualnej czy komiksowej bazy, ale wzmocnił je elementem kina w najczystszej postaci. A wszystko to przy wykorzystaniu relatywnie niewielkiej liczby pieniędzy.
Kategoria R i mały budżet w nowych Hollywood są utożsamiane ze słabymi wynikami w box office. „Joker” pokazał, że to bzdura.
Todd Phillips wykorzystał elementy ograniczające potencjał finansowy swojego filmu i zamienił je w atuty. Oczywiście podobne sukcesy zdarzały się już wcześniej. „Deadpool” i „Logan” pokazały, że ogólny trend można przełamać. Ale oba te filmy w dużej mierze były podobne do bardziej standardowej superbohaterskiej narracji. „Deadpool” miał mały budżet, bo mało kto wierzy w potencjał tego bohatera. Wygadany najemnik przeżywa jednak w swoim filmie dosyć klasyczną opowieść. „Logan” zaś jest bardziej osobistą historią niż inne filmy o X-Menach, ale bardziej dlatego, że zamykał okres tworzenia ich przez 20th Century Fox (potem była jeszcze „X-Men. Mroczna Pheonix”, ale o tym dziele chyba każdy wolałby zapomnieć).
Dlatego szukając filmu podobnego do „Jokera”, należy się cofnąć bardziej w przeszłość do „Maski”. Produkcja z Jimem Carreyem w roli głównej również wzięła się za kontrowersyjnego komiksowego bohatera i bardzo dużo zmieniła w jego osobowości, zachowaniach i historii. Utrzymała jednak to co najważniejsze, dzięki czemu przez długi czas mogła się pochwalić mianem jednego z najbardziej dochodowych filmów w historii Hollywood.
„Joker” pokazał potencjał w eksperymentowaniu z gatunkiem. Produkcja zarobiła do tej pory 1,017 mld dol. w box office. Teraz piłeczka jest po stronie Marvel Cinematic Universe.
Takim właśnie wynikiem po weekendzie może pochwalić się nowy film DC. Dzięki temu stał się nie tylko pierwszym filmem z kategorią R, który osiągnął miliard dolarów wpływu z biletów, ale też najlepiej zarabiającym filmem z Jokerem. Do niedawna to osiągnięcie należało do „Mrocznego Rycerza” (1,004 mld), ale „Joker” zostawił w pokonanym polu całą wcześniejszą konkurencję. Oczywiście wyniki w box office dawnych produkcji wygląda bardziej imponująco, gdy weźmiemy pod uwagę zmieniającą się wartość dolara (najlepiej zarabiające produkcje Marvela i DC w czasie rzeczywistym pokazuje poniższy filmik), lecz sukcesu „Jokera” nic nie jest w stanie podważyć.
Pytanie, czy stanie się to przyczynkiem do dalszego rozwoju całego gatunku. Czy znajdą się naśladowcy „Jokera”? Wytwórnia Warner Bros. i DC byłby głupie, gdyby nie wyciągnęły lekcji z sukcesu swojego nowego filmu. Pokusa kopiowania rozwiązań wykorzystanych przez Phillipsa może wyprowadzić jednak na manowce. Bo to, co działało przy Jokerze, niekoniecznie musi funkcjonować przy Supermanie.
Wielu widzów zastanawia się też, jaka będzie odpowiedź Marvela. Coraz więcej wskazuje na to, że w 4. fazie MCU kino ustąpi pola serialom. I choć dzieła emitowane na Disney+ mają być mocno powiązane z dotychczasowym filmowym uniwersum, to część fanów kręci nosem na tak nijakie wejście w nową epokę adaptacji komiksów Domu Pomysłow. Marvel zdominował na dekadę superbohaterskie adaptacje, ale jeśli nie wykorzysta potencjału stworzonego przez ostatnie finansowe sukcesy z rekordem „Avengers: Koniec gry” na czele, to następne dziesięć lat może należeć do DC i filmów zainspirowanych „Jokerem”.
- Czytaj także: Czy powstanie sequel najbardziej dochodowego filmu superbohaterskiego w historii? Todd Phillips pozytywnie wypowiedział się o stworzeniu filmu „Joker 2”.