"Hawkeye" nie mógł mieć lepszej Kate Bishop. Co wiemy o nowej superbohaterce w MCU i Hailee Steinfeld?
"Hawkeye" wprowadza do MCU nową superbohaterkę. Dzięki serialowi Disney Plus poznaliśmy ekranową wersję Kate Bishop. Kim jest bohaterka i czym różni się od swojego komiksowego pierwowzoru? A przede wszystkim, czemu Hailee Steinfeld idealnie sprawdza się w jej roli?
Kate Bishop przejęła w komiksach ksywkę Hawkeye po Clincie Bartonie i Wyatcie McDonaldzie. Do MCU dołączyła niedawno - zadebiutowała w najnowszym serialu należącym do uniwersum, który dostępny jest na Disney Plus. Obsadzenie w jej roli Hailee Steinfeld było równie dobrym pomysłem, co zatrudnienie Piotra Adamczyka.
Co prawda interpretacja Steinfeld odbiera Bishop nieco dziewczęcości, ale za to aktorka uwodzi buntowniczym charakterem, niezdarnością i egzaltowanymi emocjami - w końcu jej bohaterka spotkała swojego idola. Podczas gdy wszyscy zachwycają się Iron Manem, Kapitanem Ameryką, czy Spider-Manem, Barton zawsze jest gdzieś w cieniu. Ale kiedy przelatuje z łukiem przed jej oczami w czasie bitwy o Nowy Jork z "Avengers", to właśnie Hawkeye staje się ulubionym superbohaterem Kate. Całe życie ćwiczy strzelanie z łuku i szermierkę, ale nie podejrzewa, że przyjdzie jej poznać swojego idola.
Kate Bishop w Hawkeye - narodziny nowej superbohaterki w MCU
Clint, który cieszy się czasem wolnym z rodziną, nagle odkrywa, że ktoś walczy w jego stroju Ronina (mroczna wersja Hawkeye'a, która narodziła się po wydarzeniach z "Wojny bez granic"). Kostium jest jednak naznaczony brutalną historią, przez co każdemu, kto go założy, grozi niebezpieczeństwo. Barton postanawia więc odnaleźć impostora. I tak właśnie natyka się na Kate. Tak przynajmniej wygląda to w serialu.
W komiksach było zupełnie inaczej. U Matta Fractiona i Davida Aji Kate jest w posiadaniu łuku Hawkeye'a, bo Bartona uznaje się za martwego. Clint postanawia jednak odzyskać swoją własność, przez co po krótkiej walce w parku zaprasza ją do siebie. Tam dziewczyna odkrywa tożsamość swojego przeciwnika i w wyniku nadchodzących zdarzeń staje się jego uczennicą oraz przyjaciółką.
Twórcy MCU wprowadzają zmiany do materiałów wyjściowych. Z jednej strony wynika to z bałaganu z prawami do postaci, a z drugiej z kompetencji odbiorczych widzów. Superbohaterów trzeba najpierw odpowiednio wprowadzić na ekrany. Dlatego między "Wojną bez granic" a "Końcem gry" dostaliśmy origin story "Kapitan Marvel", z którą Nick Fury kontaktował się na koniec pierwszego wymienionego crossovera. Z tego właśnie względu Kate nie brała udziału w "Wojnie bohaterów" jak to miało miejsce w komiksach. Według mitologii filmów i seriali była wtedy jeszcze dzieckiem.
Jej relacja z Bartonem w serialu jest jednak na razie podobna do tej zaprezentowanej w komiksach. Naprzykrza się swojemu idolowi i działa mu na nerwy swoim entuzjazmem. Jak to się dalej rozwinie, to się dopiero okaże. Widać już jednak, że wcielająca się w Kate Hailee Steinfeld dobrze czuje swoją postać, wyciągając na wierzch cały jej komiczny potencjał, który w oryginałach był o wiele bardziej przytępiony.
Kate Bishop w Hawkeye - kim jest Hailee Steinfeld?
Kate wciąż jest (nieco rozpieszczoną) dziewczyną z bogatego domu. W przeciwieństwie do komiksów, w serialu straciła ojca, a nie matkę i nie ma siostry. Nieraz jej rola sprowadzana jest jednak do comic reliefów. Ten dziecięcy entuzjazm, kiedy dzieli się z Clintem swoimi przemyśleniami, ta niezręczna mina, kiedy spada na niego zaraz po słynnym "rozumiesz to", to zdziwienie, kiedy rozprawia się z gangsterami podczas pościgu za sprawą wymyślnych strzał Hawkeye'a, są nie do podrobienia. W końcu Steinfeld od dawna predystynowana była do zostania gwiazdą.
Jako aktorka uwagę krytyków przykuła już w wieku 14 lat, kiedy to zagrała u boku Jeffa Bridgesa w "Prawdziwym męstwie". Za rolę dostała nominację do Oscara, przez co mogłaby służyć radą Leonardo DiCaprio z niemniejszym zacięciem niż Julia Butters w "Pewnego razu... w Hollywood". Co prawda nie ma jeszcze żadnych informacji na temat jej ewentualnej współpracy z Quentinem Tarantino, ale jak wcześniej nietrudno było sobie ją wyobrazić w roli którejś z dziewczyn z "Death Proof" (sami zdecydujcie której), tak po występie w "Hawkeye" nadawałaby się również do nowej odsłony "Kill Billa".
Steinfeld idealnie się sprawdza w roli zdeseksualizowanej Kate Bishop. Nigdy bowiem nie epatowała swoim seksapilem, widać to było już w "Bumblebee". W spin-offie "Transformerów" nie była agresywnie seksualna jak Megan Fox, tylko wcieliła się w zwykłą dziewczynę z sąsiedztwa z urokiem chłopczycy.
Chociaż Steinfeld spełnia się jako aktorka, to po występie w "Pitch Perfect 2" upomniała się o nią branża muzyczna. Do dnia dzisiejszego wydała dwie EP-ki. W swoich piosenkach lubi wprowadzać wątki feministyczne, dlatego "Love Myself" traktuje nie tyle o masturbacji, co akceptacji swojego ciała. Chociaż nieraz zdarza się jej brzmieć jak każdej innej gwiazdeczce pop udowodniła już, że ma coś do powiedzenia i jest artystką wszechstronnie uzdolnioną. Możemy być pewni, że rola Bishop w "Hawkeye'u" nada jej karierze jeszcze większego rozpędu.