Seriale na święta - tytuły, które doskonale sprawdzą się w świąteczny weekend (z różnych powodów)

To już, doczekaliśmy się - święta! Niezależnie od tego, czy spędzacie je w imponującym rodzinnym gronie, w towarzystwie zaledwie kilku najbliższych osób, czy też samotnie - ten wyjątkowy okres to czas na (między innymi) odpoczynek. Wiele i wielu z nas uwielbia odpoczywać przed ekranem, oglądając filmy i seriale, w czym nie ma absolutnie nic złego. I właśnie dlatego postanowiliśmy napisać o produkcjach odcinkowych - jeśli poszukujecie fajnego serialu, który dobrze sprawdzi się w święta, poniżej możecie znaleźć kilka propozycji. Zadbaliśmy o ich różnorodność - skupialiśmy się na najnowszych tegorocznych produkcjach, ale nie ograniczaliśmy się wyłącznie do tych, które fabularnie związane są bezpośrednio ze świętami Bożego Narodzenia.

Co prawda 2. sezon "Teda Lasso" skończył się w październiku, ale święta to doskonała okazja, by przypomnieć o tym wspaniałym serialu, dla którego powinniście zdecydować się choćby na próbną subskrypcję serwisu streamingowego Apple'a. Ta produkcja ma wszystko, by określić ją mianem idealnej na święta: opowiada o dobroci i życzliwości w niebanalny sposób, zarażając pozytywnymi emocjami i odrobiną melancholii; bohaterów nie da się nie lubić, humor bywa głupawy, ale i zaskakująco błyskotliwy, a całość emanuje wspaniałą, rodzinną atmosferą. Co więcej, nie będą się na nim nudzić ani starsi, ani młodsi widzowie. Ponadto w 2. sezonie jest specjalny świąteczny odcinek, którego seans doskonale sprawdzi się w tym wyjątkowym okresie. Oglądajcie "Teda Lasso"!

Okej, małe oszustwo - w tym wypadku "polecajka" skierowana jest przede wszystkim do tych z was, którzy mieszkają za granicą lub po prostu zasubskrybowali tam Disney+. "Hawkeye" to serial wręcz idealny na święta - nie tylko dlatego, że nowa produkcja MCU to opowieść, której największą siłą nie są walki czy taka sobie intryga, a międzyludzkie interakcje (przyjaźń, wsparcie, ciepło, poświęcenie). Pal tam licho kosmitów, ci superbohaterowie mają znacznie bardziej przyziemne problemy, a najlepiej ogląda się ich wtedy, kiedy sami siadają przed telewizorem z psiakiem, przekąskami i w świątecznych wdziankach, dywagując o tym, o tamtym, o żyćku. "Hawkeye" to najbardziej świąteczna z produkcji Marvela, której siłą, poza Piotrem Adamczykiem, jest ogrom serducha i znacznie nam bliżsi bohaterowie (ze wspaniałą Kate Bishop w wykonaniu bezbłędnej Hailee Steinfeld).

Najlepsza animacja 2021 roku zabierze was we wspaniałą podróż. Jeśli poszukujecie w święta czegoś niebanalnego, a jednocześnie przystępnego, ubranego w absolutnie olśniewającą szatę graficzną, będącą miodem na każdą parę oczu - to idealna propozycja dla was. To wciągająca i pełna magii (tej dosłownej i metaforycznej) produkcja, która pozytywnie zaskoczyła widzów. Pozwólcie, by wasze święta stały się jeszcze bardziej czarujące.

Obie produkcje mają tyle samo fanów, co zagorzałych przeciwników (a zwłaszcza budzący skrajne emocje "Wiedźmin"), ale święta sprzyjają seansom produkcji fantasy. Te dwa głośne tytuły ukazały się w ostatnim czasie, a wielu widzów zareagowało na nie entuzjazmem - myślę, że możecie dać im szansę. Ten pierwszy, poza krwią i potworami, wpasuje się w świąteczną atmosferę ośnieżonymi lokacjami i naciskiem na rodzinne relacje między postaciami (tu zwłaszcza Geralt i Ciri), tymczasem ten drugi, choć pełen klisz, potrafi uwieść pięknem świata przedstawionego i wspaniałością magii - a to właśnie magia jest tym, czego poszukujemy w święta.

Trochę (bardzo) z innej beczki. Na pierwszy rzut oka "Sukcesja" (której 3. sezon właśnie dobiegł końca) nie ma w sobie nic, co mogłoby uczynić ją serialem wartym obejrzenia akurat w święta, ale... Po pierwsze, "Sukcesja" to najlepszy serial, jaki obecnie emituje HBO, więc zawsze warto się z nią zapoznać (tak, działa w nim właściwie wszystko). Po drugie - w całej swej szekspirowsko-biznesowej otoczce skupia się na... rodzinie. Jest to rodzina dysfunkcyjna, wypaczona, niestroniąca od patologicznych zachowań - czasem jednak pojawiają się nawet w niej przebłyski uczuć, a wtedy robi się, cóż, dziwnie i poruszająco zarazem. Warto zaryzykować rodzinny seans serialu o rodzinie poniekąd odrażającej, z którą najpewniej nie chcielibyśmy mieć zupełnie nic wspólnego. A może chcielibyśmy...?

Kolejna opowieść o wykolejonej "rodzince", której członkowie może i nie są ze sobą spokrewnieni, ale niewątpliwie są sobie bliscy i w pewnym sensie kochający się nawzajem. Druga część finału "Domu z papieru" okazała się lepsza niż pierwsza, oferując solidną rozrywkę i dając widzom to, co ci pokochali w pierwszych odsłonach (choć osobiście polecałbym sięgnąć raczej po pierwsze dwie serie). Jest tu wszystko - akcja, humor, szalone zwroty akcji, atrakcyjni bohaterowie, tona sprawiających frajdę bzdur - doskonały materiał na niezobowiązujący i niewymagający seans, na którym można się pośmiać i poemocjonować, albo po prostu zabawić w wytykanie kolejnych absurdów.