Arcane, serial animowany w świecie League of Legends, wylądował na Netfliksie. Riot stworzył animację, która nie ogranicza się do zarysowania historii postaci z gry, ale opowiada uniwersalną historię, która ma szansę zachwycić każdego.
Na początku jest miasto. Piękne, jasne, czyste i olśniewające - w tle majaczy ogromny zamek, przypominający budynek, nad głową przelatuje majestatyczny cepelin, słońce odbija się od dachów i czystych okien budynków. Nie ma wątpliwości - w takim mieście zawsze panuje piękna pogoda, ludzie są szlachetni, a możliwości nieskończone. Wszystko, co zagraża czystości tego miejsca, co brudne, co niegodne albo ubogie nie ma tu dostępu. Jeśli się pojawia, to skradając się jak złodziejaszek poza bystrymi oczyma jego szlachetnych mieszkańców.
Arcane - recenzja. Opinia o serialu Riot Games
Tak też w Piltover pojawia się czwórka dzieciaków - Vii, Powder (tak nazywa się wtedy jeszcze Jinx), Claggor i Mylo, podróżując dachami, pozostają poza zasięgiem wzroku zarówno przechodniów, jak i stróży prawa. Są na misji - ktoś dał im cynk, który lokal warto obrobić, a dzieciaki mają zamiar za wszelką cenę dowieść swojej wartości i wrócić z łupem, który wzbudzi szacunek nawet dorosłych. Łatwa z pozoru robota przybiera niespodziewany obrót, gdy mieszkanie okazuje się być pełne niebezpiecznych przedmiotów, a niefortunny splot zdarzeń sprawia, że dochodzi do wybuchu.
Tutaj historia pęka na dwie części, które będą szły równolegle do siebie - jedna z nich dalej prowadzi nas do Zaun, mrocznego odbicia świetlistego Piltover, podświatka, w którym żyją zepchnięci na margines i którym gardzi czyste i piękne Piltover. Miasta, oparte na znanej dychotomii góra - dół, odbijają się w sobie jak wzorzec i jego mroczna parodia. Wybornie oddają to rysunki, które pokazują podobieństwa w kształtach budynków i detalach architektury, ale podbijają różnice kolorami - piękne Piltover jest błękitne i jasne, Zaun tchnie chorobliwą zielenią kojarzącą się z kanałami czy oparem bagien. Ten kontrast i napięcie między miastami są głównym motywem, wokół którego oscylują losy młodych bohaterów.
Śladami Vii, Powder i ich towarzyszy trafimy do ubogiego Zaun. Ich eskapada odbija się szerokim echem w podziemnym mieście, choć nie tak, jak sobie to wymarzyli. Wybuch w kamienicy sprawia, że istniejące między górą i dołem napięcia przybierają na sile. Zaun nawiedzają służby porządkowe Piltover, żądające wydawania sprawców wybuchu.
W równoległej ścieżce wybuch kamienicy sprawia, że właściciel mieszkania - Jayce - wpada w nieliche kłopoty. Jako młody naukowiec zajął się badaniem zagadnienia co najmniej kontrowersyjnego - próbuje ujarzmić magię za pomocą nauki. Jego badania są uznane za niebezpieczne, a on sam zostaje zamknięty w więzieniu. Tam ma czekać do zgromadzenia rady miasta, na którym będzie miał szansę wygłosić swoją obronę i zdecydować, czy porzucić badania, przyznając, że są zbyt ryzykowne, czy iść w zaparte i móc zostać wygnanym.
Prowadzone równolegle historie odbijają się w sobie jak miasta, poruszają te same tematy, podkreślają podobne cechy bohaterów. Trudno też nie zauważyć, że te historie, tak jak reprezentowane przez nie dwa światy, dążą ku nieuchronnej kolizji.
Arcane to serial nie tylko dla graczy League of Legends
Mimo że dość szybko przedstawia się nam sporą liczbę bohaterów, nie ma obawy, że się w nim pogubimy - postaci są dystynktywne i przedstawiają łatwe do rozpoznawania archetypy - buntowników, obrońców, przywódców rebelii. Riot na szczęście unika prostego podziału - wszystko co po jednej stronie jest dobre, wszystko po drugiej złe - dobro pojawia się po obu stronach barykady, a zło, cóż, zło ma swoje powody, żeby być krwiożercze i wkurzone, więc nawet jeśli niełatwo przyklasnąć jego metodom, trudno nie okazać mu zrozumienia.
I to jeden z najsilniejszych elementów tej historii, bo on sprawia, że animacje mogą obejrzeć osoby, które nie tylko nigdy nie grały w League of Legends, ale którym skrót LoL nadal kojarzy się tylko z Lots of Laughs. Opowieść ma wymiar uniwersalny i jest tak poprowadzona, że bez problemu wciągnie też osoby, które nigdy nie tykały żadnej z gier Riotu. Jasne, gracze dodatkowo uśmiechną się z kilku mrugnięć okiem, które są rozsiane po serialu i będą wiedzieli, co dalej czeka bohaterów, ale obserwowanie tego, w jaki sposób tam dotrą, nadal będzie świetną zabawą i prawdziwą ucztą dla oczu.
Bo poza wszystkim Arcane jest po prostu piękne - cudownie narysowane, fantastycznie zaprojektowane i spranie nakręcone. W moje serce trafia dodatkowo swoją kanciastą steampunkową stylistyką, ale nawet jeśli osobiście wolisz inny rodzaj kreski, trudno ci będzie nie docenić uroków "Arcane". Szczególnie że reżyseria jest tu wybitna - pogonie i ucieczki są dynamiczne, walki dramatyczne, a magia zapierająca dech w piersiach. Nawet jeśli to magia okiełznana jarzmem nauki.
Kiedy usłyszałam, że Riot robi własny serial, jęknęłam. I nie był to bynajmniej jęk zachwytu. Bałam się, że znany producent muzyki gier nakręci efekciarską reklamę gry, rozciągnięta na kilka przydługich odcinków, które owszem są całkiem ładne, ale niespecjalnie mają cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Po obejrzeniu pierwszego aktu serialu wywalam te wszystkie obawy do śmieci. "Arcane" jest świetne.