Paranormal Activity
Diabelska ósemka, czyli najlepsze horrory ostatniej dekady
W kinach możemy już oglądać „Obecność 2”. Z tej okazji postanowiłem przypomnieć sobie najlepsze horrory ostatniej dekady, które udowadniają, że gatunek ten przeżywa ostatnio drugą młodość i jest jednym z bardziej nowatorskich, fabularnie i formalnie, we współczesnym kinie.
Przemysław Dobrzyński
20 czerwca 2016
Poszedłem dla efektu 3D, ale wy nie musicie. "Paranormal Activity: inny wymiar" - recenzja sPlay
Producent horroru znanego ze straszenia tym, co niewidoczne, odsłania wszystkie karty. „Paranormal Activity: inny wymiar” po raz pierwszy w historii serii pokazuje, jaka siła pociąga za firany, zrzuca kubki i tworzy wgniecenia na pościeli.
Szymon Radzewicz
01 listopada 2015
Kupili prawa za 350 tysięcy dolarów, zarabiają 100 milionów od odsłony. Sprawdzamy, na czym polega fenomen Paranormal Ac...
Na produkcję pięciu filmów z serii Paranormal Activity wydano zaledwie 18 milionów dolarów. Zdumiewająco małe pieniądze, kiedy weźmiemy pod uwagę łączne dochody wygenerowane przez serię – prawie miliard amerykańskich banknotów. Jak to w ogóle możliwe?
Szymon Radzewicz
23 października 2015
Top 6 najlepszych prequeli
Zwykle Hollywood, jeżeli ma coś popsuć, to psuje sequel i w większości przypadków także prequel. Choć tych drugich jest mniej, nie oznacza to, że trudno natrafić na zły prequel, fani George’a Lucasa coś o tym wiedzą. Niektórym reżyserom zdarzy się jednak nagiąć „prawa” Hollywood i zrobić dobry film. Z tego małego zbioru udało mi się wyciągnąć te najlepsze, warte omówienia (w przypadkowej kolejności).
Jacek Zajączkowski
07 marca 2015
Nowe trailery do "Paranormal Activty" i "Grand Budapest Hotel"
W sieci wylądowały właśnie dwa świeżutkie trailery - najnowszego "Paranormal Activty: The Marked Ones" oraz "Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona. To pierwsze zwiastuny tych filmów.
Jakub Grygiel
18 października 2013
King Kong, Megatron, Godzilla? Cloverowi nie podskoczą
Poza “Paranormal Activity” i w mniejszym stopniu “Blair Witch Project”, wszystkie filmy kręcone z ręki szaloną kamerką, która ma więcej przygód niż Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie, zupełnie do mnie nie przemawiają. Mam na myśli, że od pierwszej minuty „Projekt: Monster” wiadomo, że kamera musi przetrwać. Bohaterzy padają jak muchy, ale wydając ostatnie tchnienie myślą tylko o jednym: Czy to znalazło się na nagraniu?! A czy kamera, broń boże, nie ucierpiała?!
Czarny Iwan
28 maja 2013