Jaki finał będzie miał 8. sezon „Gry o tron”? Każdy z bohaterów ma własną teorię, nawet jeśli sam już nie żyje
8. sezon „Gry o tron” coraz bliżej, co oznacza, że pojawiło się już całkiem sporo wypowiedzi aktorów na temat tego, jak miałaby się zakończyć produkcja. Jakie teorie pojawiają się najczęściej?
Oczywiście bardziej rozmowni w tej kwestii są aktorzy, którzy swoją pracę na planie serialu skończyli jeszcze przed 8. sezonem. Jednak nawet ostatni szczęśliwcy, którzy dotrwali do finałowej odsłony, nie byli w stanie powstrzymać się przed delikatnymi sugestiami, proszeni przez dziennikarzy i fanów o komentarz.
Jakie zakończenie serialu „Gra o tron” przewidują aktorzy i aktorki serii?
Loras Tyrell był jedną z wielu ofiar pamiętnych wydarzeń w Sepcie Baleora w 6. sezonie „Gry o tron”. Sam aktor wcielający się w tę postać, Finn Jones, rozważał swego czasu dwie możliwości odnośnie zakończenia całości produkcji. Stwierdził, że na koniec nie będzie już Żelaznego Tronu, próżno też będzie szukać scentralizowanej władzy. Zamiast tego W Westeros zawita demokracja. Drugą ewentualnością, jaką aktor brał pod uwagę, była oczywiście śmierć wszystkich bohaterów.
Z kolei Aidan Gillen, którego postać w końcu doczekała się brutalnego usunięcia z ręki Aryi Stark, chciałby otrzymać… szczęśliwe zakończenie. Jednak nawet sam serialowy Littlefinger nie potrafi sobie wyobrazić, aby ta wizja była odpowiednia.
Ostatnio do dyskusji dołączył Richard Madden, który od dłuższego czasu nie jest już częścią ekipy „Gry o tron”. Robb Stark, w którego Maddden się wcielał, spektakularnie zniknął z ekranu w finałowym odcinku 3. sezonu. Aktor w wywiadzie dla The Hollywood Reporter przyznał, że po tylu latach nieobecności na planie czuje się właściwie już „tylko” widzem i fanem serialu. Co z resztą mu zupełnie nie przeszkadza, bo jak twierdzi, może w pełni cieszyć się tą nieświadomością, co stanie się dalej. Madden stwierdził, że „Gra o tron” powinna zakończyć się śmiercią wszystkich bohaterów, a nad Westeros w finałowej scenie powinny tylko krążyć trzy latające smoki.
Jaki koniec przewidują aktorzy, których postaciom udało się przetrwać siedem krwawych sezonów?
Wśród wciąż żyjących znajduje się m.in. Missandei. Aktorka wcielająca się w tę postać, jeszcze w wakacje zapowiadała fanom, że finał „Gry o tron” będzie bardzo satysfakcjonujący. Jednocześnie dodała, aby nie traktować tych słów jako obietnicy szczęśliwego zakończenia, bo znajdzie się w serialu dużo scen, które mogą złamać fanowskie serca.
Z kolei Nikolaj Coster-Waldau, serialowy Jaime Lannister, stwierdził, że wprawdzie finał go zaskoczył, ale było to pozytywne zaskoczenie. Aktor zapewniał, że znalazło się w nim wszystko to, na co osobiście liczył, a jednocześnie scenarzystom udało się utrzymać sensowność całej historii.
Nieoczekiwany komentarz padł z kolei z ust serialowego Ser Joraha Mormonta. Iain Glen w jednym z wywiadów, wypalił, że jest jednym ze szczęśliwców, którym udało się przetrwać. Niestety aktor nie był skory do dokładnego wytłumaczenia tych słów, także nie wiadomo, czy odnoszą się one do dotychczasowej sytuacji postaci, czy może do finałowego odcinka.
W podobnych, kolorowych barwach widzi zakończenie serialu Peter Dinklage. Aktor wcielający się w postać Tyriona Lannistera opowiadał, że „Gra o tron” kończy się pięknie dla jego postaci. Co prawda po chwili zasiał ziarno niepewności, zapowiadając, że słowo „pięknie” może oznaczać zarówno tragiczne zakończenie, jak i szczęśliwe. Tym samym wciąż nie jesteśmy pewni losu tego bohatera. Jednak warto zauważyć, że obydwaj powiernicy Daenerys Targaryen są dość optymistycznie nastawieni do końca całej historii.
A co o zakończeniu mówi rodzeństwo, które obserwujemy od pierwszego odcinka?
Nie ulega wątpliwości, że rodzeństwo Starków przez siedem sezonów serialu doświadczyło wielu potworności. Szczerze mówiąc, na tyle pozostałych postaci, są ogromnymi farciarzami. W końcu udało im się wiele razy uciec przed ostatecznym nieszczęściem, a jedno z nich nawet pokonało śmierć.
Sophie Turner, czyli Sansa Stark w „Grze o tron”, stwierdziła, że finał serialu ją pozytywnie zaskoczył. Aktorka jednocześnie wyraziła przekonanie, że widzowie podzielą jej zdanie po obejrzeniu finałowego odcinka. Dużo mniej optymistycznie podszedł do kwestii serialowy Jon Snow. Kit Harington opowiadał o zakończeniu megahitu HBO, przywołując takie seriale jak „Rodzina Soprano” czy „Breaking Bad”. Stwierdził, że zakończenie tak potężnych, kasowych i długich produkcji wiąże się z tym, że nie wszyscy będą usatysfakcjonowani ich finałem. Zasugerował także, że wymienione przez niego seriale skończyły się w sposób niezadowalający. Fani odczytali to jako pewną wskazówkę dotyczącą finału samej „Gry o tron”.
Aktorką, której sceny zamykały cały plan serialu, była Maisie Williams. Gwiazda produkcji, która dojrzewała wraz ze swoją postacią, Aryą Stark, była jednocześnie jedną z bardziej rozmownych osób zaangażowanych w produkcję 8. sezonu serii. Ze szczegółami opowiedziała o końcu swoich prac, a także podzieliła się z fanami zdjęciem na Instagramie z tego dnia. Williams opowiadała, że zakończyła kręcenie samotnie i cała ociekała krwią. I chociaż scen do serialu zazwyczaj nie kręci się chronologicznie, to nic dziwnego, że fani natychmiast zaczęli pytać, czy może Arya będzie jedyną, która przeżyje?
Aktorzy serialu „Gra o tron” zakończenie przewidują jako epicką przygodę, ale jednocześnie dość nieszczęśliwą.
Zatem wszyscy fani, którzy liczyli na pozytywny akcent pod koniec, muszą się chyba pogodzić z perspektywą smutnego i rozdzierającego serca finału. Chociaż biorąc pod uwagę wszystkie zwariowane teorie dotyczące ostatniego sezonu „Gry o tron”, trzeba patrzeć na te zapowiedzi z przymrużeniem oka. Być może wszystkie informacje, które dostajemy od aktorów, są elementem strategii HBO?