Will Smith już pada ofiarą cancel culture, ale też skutecznie pracuje na swoje odkupienie. I dobrze, bo nie zasługuje na anulowanie
Will Smith uderzył Chrisa Rocka podczas gali rozdania Oscarów. Słynny już na cały świat policzek nie spotkał się jednak z akceptacją Hollywood. Dlatego aktor poniesie konsekwencje swojego zachowania. Oby tylko niezbyt poważne, bo chociaż machina cancel culture już ruszyła, to nie zasłużył na anulowanie.
Jedno niewłaściwe słowo, publiczne faux pas, czy nawet internetowy wpis sprzed dekady może sprawić, że staniemy się najbardziej znienawidzoną osobą na świecie. Strażnicy politycznej poprawności nie dadzą nam żyć i będą domagać się, aby pracodawca wyrzucił nas na bruk. Coś na ten kształt obserwujemy właśnie w przypadku Willa Smitha.
Ok, nikt nie linczuje na razie aktora za uderzenie Chrisa Rocka podczas tegorocznego rozdania Oscarów. Czy Will Smith postąpił dobrze? Zdania w tej kwestii są mocno podzielone, ale machina cancel culture już ruszyła. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej będzie niedługo dyskutować na temat konsekwencji, jakie wobec niego wyciągnie.
Will Smith - machina cancel culture już ruszyła
W tym momencie na stole jest m.in. zabranie aktorowi Oscara za rolę w "King Richard. Zwycięska rodzina", którego otrzymał chwilę po spoliczkowaniu Chrisa Rocka. Wiele wskazuje na to, że Amerykańska Akademia nie zamierza Willowi Smithowi odpuścić. A nie jest jedyna. I nie chodzi tu o internautów zarzucających mu, że jego reakcja na żart z Jady Pinkett Smith była zdecydowanie przesadzona i nie powinien się tak zachować.
Wszczęcia postępowania dyscyplinarnego względem Willa Smitha ze strony Amerykańskiej Akademii można było się spodziewać. Wszystko ponadto jeszcze niedawno wydawało się nieprawdopodobne. W końcu nawet poszkodowany Chris Rock nie złożył przeciwko niemu pozwu. Po co to dalej ciągnąć? Weźmy jednak pod uwagę, że aktor zaserwował nam pokaz toksycznej męskości, w czasach, kiedy nie jest to pożądane zachowanie. To nie są lata 90., ani tym bardziej 80.
Hollywoodzka społeczność nie odpuści aktorowi tego uderzenia. W końcu od czasów #MeToo jest na cenzurowanym. Fabryka snów sama zgotowała sobie ten los. Niemniej dzisiaj nie chce być kojarzona z jakimikolwiek przemocowymi zachowaniami. Dlatego Will Smith już odczuwa konsekwencje swoich czynów.
Will Smith - prace nad "Bad Boys 4" wstrzymane
W tym momencie Will Smith staje się persona non grata w Hollywood. Jeden z informatorów Hollywood Reporter doniósł bowiem portalowi, że aktor jeszcze przed zajściem na Oscarach otrzymał jakieś 40 stron scenariusza do czwartej części "Bad Boys". Dla fanów serii nie mamy jednak dobrych wiadomości. Chociaż projekt był w fazie rozwoju, prace nad nim właśnie zostały wstrzymane.
To jednak tylko krótkoterminowe działania. Błyskawiczna reakcja na zachowanie Willa Smitha podczas Oscarów. Na razie nie ma żadnych informacji, aby branża szykowała się do trwałego wykluczenia aktora. Dlatego na dłuższą metę ma on szansę uniknąć konsekwencji.
Will Smith - aktor uniknie scancelowania?
To nie jest tak, że z macek cancel culture nie można się wyrwać. Strażnicy politycznej poprawności, w zależności od przewinienia (bo w przypadku przestępstw seksualnych i nawoływania do nienawiści o odkupieniu nie powinno być mowy) są zdolni do przebaczenia. Jeśli tak jak Lewis Hamilton źle zareaguje się na widok bratanka w sukience, wystarczy przeprosić... i zapozować w kilcie dla magazynu "GQ". Ludzie zdołali odpuścić kierowcy jego winy. Przeciwnicy Willa Smitha być może też będą do tego skłonni.
Aktor już na to pracuje. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że sam przyłożył rękę do scancelowania swojej osoby, kiedy zdecydował się wyprzedzić działania Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, rezygnując z członkostwa w organizacji. Prawda jest jednak inna. To dowód skruchy, który w niedalekiej przyszłości może zaowocować ponownym wpuszczeniem go na salony.
Willa Smitha czeka jednak jeszcze mnóstwo pracy. Droga do odkupienia nie będzie dla niego łatwa, ale jeśli dobrze to rozegra, przejdzie przez nią z podniesioną głową. I dobrze. Bo nie zasługuje, aby go scancelowano. Anulowanie aktora nie powinno być w ogóle brane pod uwagę.
Will Smith nie zasługuje, aby go scancelowano
Przede wszystkim Will Smith zapewnił emocje na gali oscarowej, jakich dawno nie było. Być może brzmi to jak pochwała przemocowego zachowania, ale wcale tak nie jest. Po prostu po raz pierwszy od lat na uroczystym wydarzeniu coś się działo. Abstrahując jednak od tego, aktor bronił honoru swojej żony. Według niektórych tak należało właśnie postąpić, bo przecież Chris Rock zażartował z fryzury Jady Pinkett Smith nie biorąc pod uwagę jej choroby. Nie wiedział, że cierpi ona na łysienie plackowate.
W takiej sytuacji sprawa wydaje się prosta. Nie powinno się żartować z choroby. Jednakże Chris Rock jest stand-uperem, a stand-up rządzi się swoimi prawami. Nawet jeśli gala oscarowa nie jest stand-upem, to może wpłynąć na całe środowisko. Zaakceptowania zachowania Willa Smitha mogłoby skutkować tym, że komicy zaczęliby obawiać się uderzenia od kogoś z publiczności. Ich żarty straciłyby swój pazur. Nie powinno się narzucać takich granic komedii, bo stanie się ona nijaka. A tego byśmy nie chcieli.
Will Smith z pewnością na jakąś karę zasłużył. Konsekwencje nie powinny być jednak zbyt poważne. Wina leży tu po obu stronach. Chris Rock mógł przed swoim wystąpieniem poprosić o radę Ricka Gervaisa. Wtedy dowiedziałby się, że zamiast z wyglądu Jady Pinkett Smith lepiej zażartować z jej romansów na boku.