REKLAMA

Uwe Boll wraca do gry. Znienawidzony reżyser chce stworzyć kontynuację swojego „dzieła”

Uwe Boll dla wielu graczy jest prawdziwą zarazą, drążącą filmowe adaptacje oparte na komputerowych produkcjach. Niemiecki reżyser dał światu takie dzieła jak naprawdę tandetny Far Cry, nieco lepsze BloodRayne oraz całkiem zjadliwy Postal. Po błogiej ciszy i nieobecności Uwe w mediach, ten powraca, prosząc graczy o środki na kolejną produkcję.

Uwe Boll wraca do gry. Znienawidzony reżyser chce stworzyć kontynuację swojego „dzieła”
REKLAMA
REKLAMA

Niemiecki reżyser, choć dla wielu takie określenie tego człowieka jest mocno na wyrost, planuje powołać do życia kontynuację filmowego Postala. Choć szeregom graczy noże właśnie otwierają się w kieszeniach, jestem zadowolony z takiego obrotu spraw. Uwe mógłby bowiem zniszczyć inną, bardziej znaczącą dla mnie serię. Poza tym – hej, filmowy Postal naprawdę nie był taki zły!

postal

Oczywiście warunkując te stwierdzenie całością twórczości Niemca. Postal zaskoczył mnie poczuciem humoru, ilością absurdu oraz dystansem do wydarzeń na ekranie. O tym, że Uwe musi mieć dystans do siebie, wiadomo od dawna. W końcu to właśnie ten reżyser boryka się z wyzwaniami takimi jak wielotysięczna petycja internautów, w której proszą go, aby przestał kręcić. Mimo tego, Postal był tworem lepszym, niż mogłem się spodziewać. Groteskowym, dziwacznym, lecz nie tak złym, jak zakładałem. Z tego punktu widzenia kontynuacja tej serii może wyjść każdemu na dobre – Uwe będzie dalej robił to, co lubi, natomiast żadna nowa marka nie zostanie zhańbiona, zgwałcona i upodlona.

Aby jednak Postal 2 doszedł do skutku, Uwe potrzebuje pomocy ze strony swoich największych wrogów – widzów. Niemiecki reżyser właśnie rozpoczął kickstarterową kampanię, w której prosi o środki na zrealizowanie filmu. Ile potrzeba? Okrągłe pół miliona, z czego w momencie pisania tej wiadomości udało się zabrać mniej niż 1 procent sumy.

REKLAMA

Chociaż przez Uwe jak zwykle przemawia buta, jeszcze bardziej podsycająca gniew jego krytyków, muszę przyznać, że kickstarterowa oferta złożona przez reżysera jest nad wyraz ciekawa. Chcecie zostać wymienieni jako oficjalny producent filmu? Przekażcie Niemcowi 10 tysięcy dolarów. Możecie również zadowolić się lanczem z filmowym Kolesiem, w cenie 2500 dolarów. Za dwa razy tyle będziecie mieli możliwość nazwania jednego z bohaterów filmu, natomiast oddając sprawie skromne 500 dolarów spędzicie cały dzień na planie filmowym, będąc również wymienionym w napisach końcowych.

To jak, chcecie zostać częścią jednego z najgorszych filmów jakie (o ile) ukażą się w najbliższych latach? W czasie zadumy proponuję obejrzeć część pierwszą, która znajduje się na YouTube, w wersji z lektorem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA