REKLAMA

Dla "Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy" opłaca się kupić Prime Video? Jest pięknie, ale diabelnie nudno

Dwa odcinki serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" nareszcie zadebiutowały na Amazon Prime Video. Najdroższa produkcja w historii rynku VOD nie weszła z przytupem, ale też nie jest tak słaba, jak oczekiwali niektórzy hejterzy. To piękna wydmuszka, w której widać każdego wydanego dolara, ale brak za to wciągającej fabuły. Czy dla "Pierścieni Władzy" warto założyć subskrypcję Prime Video?

władca pierścieni serial recenzja amazon
REKLAMA

Uwaga! Tekst nie zawiera spoilerów z serialu. Możecie przeczytać, nawet jeśli nie widzieliście "Pierścieni Władzy".

Nadszedł czas starcia gigantów fantasy. W narożniku HBO Max już od jakiegoś czasu czeka "Ród smoka", a teraz po przeciwnej stronie staje reprezentant Amazon Prime Video, czyli "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy". Po pierwszych dwóch odcinkach obu tytułów na zwycięstwo przez nokaut się nie zapowiada.

REKLAMA

Osoby zaangażowane zarówno w produkcję "Rodu Smoka", jak i "Pierścieni Władzy" nie chcieli, aby tytuły te były postrzegane w kategoriach rywali. Są to jednak zbyt wielkie wydarzenia z nakładającymi się datami premier, aby fani mogli ich posłuchać. To jest starcie gigantów. Nawet jeśli prequel "Gry o tron" miał fory, bo miłośnicy fantasy wyczekiwali go z o wiele większymi nadziejami, "Władca Pierścieni" okazuje się dla niego poważną konkurencją. Oczywiście jednak, tak jak mówili J.D. Payne i Patrick McKay seriale kierowane są do zupełnie różnych odbiorców.

Twórcy "Rodu Smoka" rozpoczęli swoją opowieść z przytupem. Kastracja gwałciciela, tragiczny w skutkach poród, smoki, smoki i jeszcze raz smoki – oto atrakcje pierwszego odcinka. W kolejnym epizodzie para już nieco uchodzi. Jest więcej gadania, a dynamika i dramaturgia pada raz po raz. Z drugiej strony we "Władcy Pierścieni: Pierścieniach Władzy" rzecz ma się na odwrót. W prologu otrzymujemy co prawda całkiem krwawą walkę ze śnieżnym trollem, ale przez resztę pilota czeka nas cisza i spokój. Payne i McKay nigdzie się nie śpieszą i pozwalają sobie powoli wprowadzać nas w świat przedstawiony.

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - recenzja serialu Amazon Prime Video

Pierwszy odcinek serialowego "Władcy Pierścieni" to na dobrą sprawę seria pocztówek ze Śródziemia. Akcja rozgrywa się w czasach względnego pokoju, kiedy to wszyscy wierzą, że orkowie zostali wybici. Tylko Galadriela nie może zaznać ukojenia. To jednak schodzi na pierwszy plan. Bo twórcy rozrysowują relacje między kolejnymi rasami, zasypując nas dialogami, które niekoniecznie posuwają akcję do przodu i w dodatku brzmią aż nazbyt pretensjonalnie. Łatwo to jednak zignorować, bo prezentowane nam widoki zapierają dech w piersiach.

"Pierścienie Władzy" to najdroższy serial w historii i na ekranie widać każdego włożonego centa. Pomijając już urokliwe naturalne pejzaże Nowej Zelandii, wszystkie dekoracje są monumentalne, a na kostiumy chce się patrzeć jak najdłużej, żeby dojrzeć każdy, najdrobniejszy szczegół. CGI mogłoby wyglądać nieco lepiej, ale na pewno nie kłuje w oczy. Produkcja Amazona nastawiona jest na zachwycenie widza i nie mamy wyjścia - musimy się nią zachwycać. Zdjęcia są tutaj prawdziwym majstersztykiem. Wciskając pauzę w dowolnych momentach, zawsze natrafimy na kadr, który doskonale prezentowałby się jako obraz na ścianach naszych mieszkań.

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - Amazon Prime Video

Strona wizualna pozostaje najmocniejszym atutem "Pierścieni Władzy" również w drugim odcinku serialu. Twórcy postanowili jednak zaserwować w nim więcej atrakcji. Chociaż wciąż oglądamy go w osłupieniu, warto bardziej skupić się na prezentowanej w nim akcji. Bez przesady, bo podczas wizyty Elronda u krasnoludów można wręcz usłyszeć charakterystyczny dla sitcomów śmiech z puszki. Mimo to nieraz czuć w tym wszystkim, że twórcy dopiero zmierzają na właściwe tory i zaraz zaczną nam sypać asami skrzętnie chowanymi do tej pory w rękawie.

Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - nie warto odpuszczać tej przygody

Fabuła "Pierścieni Władzy" ma obejmować najważniejsze wydarzenia z Drugiej Ery Śródziemia. Biorąc pod uwagę nieśpieszne tempo dwóch pierwszych odcinków produkcji, przed twórcami jeszcze bardzo długa droga. Tym bardziej że chcą, aby akcja całego serialu Amazona rozgrywała się na przestrzeni kilku lat, podczas gdy oryginalnie okres ten liczy sobie niemal 3,5 tysiąclecia. Za wcześnie jest jednak, aby jednoznacznie ocenić decyzje Amazona i stwierdzić, czy tytuł w ogóle zasługuje na miano adaptacji Tolkiena.

REKLAMA

Twórcy bez wątpienia próbują tchnąć w swoją opowieść ducha "Władcy Pierścieni" Petera Jacksona. Składają bowiem hołd filmowej trylogii, korzystając z podobnych przejść montażowych, sięgając po niektóre znane z niej motywy narracyjne, czy nawet konkretnymi ujęciami nasuwając odpowiednie skojarzenia. W takich smaczkach najdosadniej widać, że Payne i McKay czują na karku oddech legendarnych dzieł. Nie odcinają się od nich, ale szukają nowego języka dla mitologii Tolkiena. Dlatego najważniejszą kwestią pozostaje, czy "Pierścienie Władzy" będą dobrze funkcjonować na własnych zasadach - jako osobny twór.

Serialowy "Władca Pierścieni" ma w sobie coś, przez co, chce się go oglądać dalej. Z tego powodu serial zapowiada się na iście niesamowite przeżycie. Aż szkoda, że nie dane nam będzie, doświadczyć go na wielkim ekranie. Niemniej po tym co do tej pory zobaczyłem, z niecierpliwością czekam, aż twórcy rozkręcą się już na dobre (oby szybciej niż później). Kiedy już tak się stanie, każdy, kto nie spakował walizek na wykreowane przez nich Śródziemie, będzie miał czego żałować.

Premiera dwóch pierwszych odcinków "Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy" już w piątek, 2 września na Amazon Prime Video.

*Tekst pierwotnie ukazał się w sierpniu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA