"Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" zmienia przerażająco dużo w kanonie. J.R.R. Tolkien kręci się w grobie
Serial "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" jeszcze nawet nie zadebiutował, a już można powiedzieć, że roi się od błędów i kontrowersyjnych zmian w kanonie. Powoli tracę wszelką wątpliwość, iż J.R.R. Tolkien i jego syn Christopher przewracają się w grobach. Zamiast wiernej adaptacji showrunnerzy przygotowali uwspółcześniony i całkowicie pozbawiony tolkienowskiego ducha fanfik. Ostatni zwiastun i wcześniejsze zdjęcia tylko to potwierdzają.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
Fani J.R.R. Tolkiena od kilkunastu godzin znów wypisują poirytowane i pełne narzekań komentarze. Wszystko za sprawą nowych zdjęć i drugiego zwiastuna serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy". Kolejne materiały bynajmniej nie uspokajają nastrojów wzburzonych po pierwszym teaserze, a ja osobiście wcale się temu nie dziwię. Liczba zmian, przekłamań kanonu i najzwyczajniejszych w świecie fabularnych głupot w tej produkcji naprawdę rośnie wraz z każdym kolejnym wywiadem udzielonym przez twórców.
Dla niektórych czytelników być może zabrzmi to jak skrajne czarnowidztwo. Przecież "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" nawet nie zadebiutował, a już jest oceniany wyjątkowo negatywnie. Trudno takie podejście uznać za sprawiedliwe. Takich osobom odpowiem w następujący sposób: showrunnerzy nowości Amazona deklarują swoje wielkie przywiązanie do Tolkiena, ale gdzie nie spojrzeć, tam widać zupełnie inną filozofię. Bliższą ostatnim sezonom "Gry o tron", a wiemy, jak tamten eksperyment z kanonem się skończył. Sam George R.R. Martin ostatnio się zresztą od niego coraz mocniej odżegnuje. Trudno więc nie mieć negatywnych przeczuć, jeśli podobnie fałszywe deklaracje są bez przerwy weryfikowane na minus.
Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy - najważniejsze zmiany względem kanonu Tolkiena:
Galadriela
Według wszelkich znaków na niebie i ziemi Galadriela będzie najważniejszą bohaterką "Pierścieni Władzy" i jednocześnie jej najbardziej kontrowersyjnym elementem. Przedstawienie jednej z przywódczyń Noldorów jako wojowniczej księżniczki, pełnej gniewu i bojowego zapału musiało wzbudzić wątpliwości. Wczorajszy zwiastun sugeruje, że Galadriela jako jedyna wciąż walczy z siłami zła i przepowiada ich rychły powrót w wielkiej sile. Do czego zobowiązuje ją otrzymana wizja wielkiej (i dosyć zagadkowej) apokalipsy. Na ten moment trudno stwierdzić, czy chodzi o upadek Numenoru, czy może jakieś inne wydarzenie.
Galadriela, którą znamy z książek, potrafi czytać w myślach i ma pewne potężne umiejętności, ale o zaglądaniu w przyszłości mówi się w jej przypadku tylko w kontekście należącego do elfki Zwierciadła. W "Drużynie Pierścienia" możemy natomiast przeczytać, że to ono z własnej woli pokazuje coś, co może się dopiero później zdarzyć. I co ważne - "nawet największy mędrzec nie zawsze jest pewien czy to, co widzi, należy do przeszłości, do teraźniejszości, czy do jutra". Serialowej Galadrieli brakuje podobnej mądrości, bo ten portret wbrew kanonowi prezentuje ją jako młodą i niedoświadczoną osobę.
Wierni
W książkach J.R.R. Tolkiena Wierni to określenie na grupę wysokiej krwi Numenorejczyków, którzy zachowują przyjaźń z elfami i cześć wobec Valarów. Przywódcami Wiernych są przymusowo przesiedleni z Anduine do Romenny Amandil i jego syn Elendil. Przyszli władcy Gondoru - Isildur i Anarion - również należą do tej tajnej organizacji, choć w latach przed upadkiem Numenoru wciąż są jeszcze bardzo młodzi. Wyspą w tym czasie rządzi już Ar-Pharazon, który wbrew prawu pojął swą siostrę cioteczną Miriel i obwołał się królem. A potem obrócił swoje oblicze w stronę Śródziemia i Saurona.
Nie spodziewajcie się tego samego w serialu, bo J.D. Payne i Patrick McKay wybrali z kanonu tylko interesujące ich elementy. "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" przedstawia sytuację, w której to Miriel panuje jako królowa-regentka. Pharazon to tylko jej doradca, a pozycja Elendila i Isildura zostaje zmniejszona do żeglarzy będących zaledwie sojusznikami Numenoru (tymczasem u Tolkiena wywodzili się od samego Elrosa). O Amandilu i Anarionie nie pada nawet jedno słowo, za to w serialu pojawi się autorska, fanfikowa postać siostry Isildura. Earien ma być młoda i naiwna, a także marzyć o zostaniu... architektką.
Elrond
Przeprowadzone przez showrunnerów zmiany w postaciach wyraźnie zmierzają do pokazania głównych bohaterów jako swego rodzaju outsiderów i ludzi o wciąż niepewnej pozycji. Dlatego Galaderiela zajmuje się samotną wojaczką zamiast zakładania Lothlorien, Isildur to tylko żeglarz, a Elrond jest "młodym politykiem". W kanonie mowa przecież o wielkim mędrcu, synu samego Earendila i jednocześnie bracie pierwszego władcy Numenoru - Elrosa. W momencie zbliżającego się upadku tego królestwa i Ostatniego Przymierza powinien to już być elf o absolutnie ustalonej pozycji. Nie musiałby też walczyć o polepszenie relacji z krasnoludami (co jest podobno jego agendą), bo Dzieci Durina w tym okresie od dawna współpracowali już z Noldorami.
Relacja krasnoludów z ludu Durina z Elfami Wysokiego Rodu
Nie mamy się chyba co spodziewać, że "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" chociaż spróbuje pokazać skomplikowaną historię krasnoludów w Śródziemiu. O zniszczonych pod koniec Pierwszej Ery królestwach Belegostu i Nogrodu zapewne nikt się raczej nie zająknie, podobnie jak o rozwijającej się przez lata współpracy między zasiedlonymi w Eregionie Noldorami i krasnoludami z Khazad-dumu. Wszystko to zdaje się nie istnieć w tych pierwszych ujawnionych materiałach z serialu. Podobnie jak brody na policzkach krasnoludzkich kobiet, co również wywołało (trochę irracjonalny) gniew w fandomie.
Rola Hobbitów/Harfootów
W tym podpunkcie nie powinniście się spodziewać rozległego porównania między fabułą serialu i tolkienowskim kanonem, bo Hobbici po prostu nijak nie zapisali się w historii Śródziemia przez Trzecią Erą. W jej trakcie wzmianki na ich temat w różnych Kronikach Lat pojawiają się zaskakująco często, nawet przed czasami Bilba i Froda. Mowa m.in. o osadach Stoorów nad rzeką Anduiną, łucznikach z Shire'u walczących dla Arnoru w wojnie z Angmarem czy zaprzyjaźnionym z Gandalfem Starym Tuku.
W Pierwszej i Drugiej Erze o niziołkach jest natomiast absolutna cisza. Nie wiemy nawet, kiedy po raz pierwszy pojawili się na świecie. Związki ich wczesnego języka z mową Eotheodu sugerują jednak korzenie umiejscowione już w Trzeciej Erze. Serial to zmienia, co samo w sobie nie jest niczym okropnym. Budzi jednak wątpliwości w kontekście pozostałych zmian.
Dynastia władców Numenoru
Według wielu przedpremierowych zapowiedzi Numenor ma być jednym z kluczowych obszarów dla 1. sezonu serialu. Twórcom podobno zależy na pokazaniu żeglarskiej natury tej, bądź co bądź, wyspy, jej splendoru i bogactwa. Pierwsze zdjęcia obrazujące Westernesse spotkały się jednak z negatywnym odbiorem. Powiem natomiast szczerze, że mnie bardziej od strony wizualnej martwi bardzo swobodne podejście twórców do historii i społeczeństwa Numenoru.
Jak już zostało powiedziane powyżej, "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" ukazuje królestwo pod panowaniem Miriel. Najpotężniejszy (i jednocześnie najbardziej podatny na wpływ Saurona) władca w historii Numenoru Ar-Pharazon pełni tutaj zaledwie rolę doradczą. Nie wiadomo nawet, czy ma w sobie królewską krew. Nie zostaje też przedstawiony jako doświadczony wojownik mający za sobą liczne podboje na terytorium Śródziemia, a to niezwykle istotna część jego postaci. Ba, Ar-Pharazon jest przecież jedynym wodzem armii, przed którym Sauron ugiął się bez walki. Co jest sporym wyczynem, nawet jeśli Władca Ciemności miał w tym wszystkim swój skryty cel.
Dziwna charakterystyka serialowego Pharazona to jedno, ale można też mieć spore obawy dotyczące przedstawienia szerszej historii Numenoru. Jego upadek nie wziął się z niczego, to wynik wielu lat rosnącej siły i wraz z nią też pychy. Przed Ar-Pharazonem było wielu królów, którzy z zazdrością patrzyli na elfy i z utęsknieniem w stronę Amanu. Ich konkwisty na terytorium Śródziemia po części wynikały właśnie z chęci zrekompensowania sobie tej jednej podróży, której nie wolno było im podjąć. Czy cała ta długa i skomplikowana historia doczeka się sensownego przedstawienia? Jeśli nie, to dostrzegam spory problem. To tak jakbyśmy wchodzili w "Grę o tron" bez choćby częściowego wyjaśnienia Rebelii Roberta, jej podstaw i przebiegu.
Gdzie jest Sauron i kim jest Adar?
Dużą zmianą w kanonie jest też znaczące ograniczenie działalności Saurona. Materiały przedpremierowe ukrywają jego tożsamość i wpływ na całą opowieść, zamiast tego sytuując w roli głównego antagonisty zupełnie nową postać o imieniu Adar. Ma to być rzekomo upadły elf, który stanął po stronie zła i przewodzi orkom. Co brzmi jak pomysł żywcem wyciągnięty z jakiegoś kiepskiego fanfika. Z kolei, gdy Sauron w końcu pojawi się na szachownicy, to będzie mieć zdecydowanie mniej czasu na przekonanie elfów do stworzenia Pierścieni Władzy, późniejsze zniszczenie Eregionu, wycofanie się do Mordoru, ukorzenie się Ar-Pharazonem, skorumpowanie Numenorejczyków i ponownie stworzenie armii przed Ostatnim Przymierzem. Dawniej zrobił to na przestrzeni kilkuset lat, a teraz?
Upływ czasu i długość całej Drugiej Ery
Wiele ze zmian wprowadzonych przez twórców serialu Amazona (w mojej opinii zmian wyjątkowo szkodliwych) ma swoje źródło w jednej bardzo ryzykownej decyzji. J.D. Payne i Patrick McKay postanowili skrócić czas akcji seriali z setek lat do kilkunastu, może kilkudziesięciu miesięcy. Mamy tu więc do czynienia z ekstremalnym zawężeniem i przyspieszeniem toku zdarzeń. Wszystko po to, by dać swoim bohaterom szansę na przetrwanie całej opowieści, zanim całkowicie się zestarzeją i umrą. Rzecz w tym, że ten problem powstał głównie z ich własnej inicjatywy.
U J.R.R. Tolkiena kluczową rolę w Drugiej Erze odgrywają nieśmiertelni elfowie i Sauron, a także wyjątkowo długowieczni Numenorejczycy i Dzieci Durina. Rozciągnięcie akcji serialu nawet na dwieście czy trzysta lat nie byłoby dla nich wielkim problemem. Dopiero wrzucenie w to wszystko Harfootów i żyjących znacznie krócej ludzi ze Śródziemia skomplikowało sytuację. Co więcej, u Tolkiena długi bieg wydarzeń ma znaczenie dla toku fabuły i rozwoju wydarzeń.
Sauron musi poświęcić czas na zdobycie zaufania Noldorów i późniejsze zbudowanie armii, Numenor musi wzrosnąć w bogactwa i zmaleć na duchu, a elfowie i krasnoludowie muszą zbudować przyjaźń. Na to wszystko potrzeba czasu. Podobnie jak na przemierzenie Śródziemia z jedną czy drugą armią. Czy serial będzie w stanie to wszystko wiernie oddać? Ja raczej nie stawiam grubej kasy na jego sukces, choć wolałbym się w tej kwestii pomylić, niż mieć rację.
Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.