Kolejny komiks trafi na kinowe ekrany. Tym razem mowa o "Rising Stars" J. Michaela Straczynskiego, superbohaterskiej - a jakże - historii, porównywanej czasem ze "Strażnikami" Alana Moora.
Przeniesienie "Rising Stars" na język filmu planuje wytwórnia Metro-Goldwyn-Mayer, która dostrzegając ogromną w ostatnich latach popularność ekranizacji komiksowych opowieści, także chce zbić na nich kapitał. Szefostwo MGM zdecydowało się wykorzystać trend na superbohaterów, ale podejść do niego z nieco innej strony niż czynią to Marvel i DC. Seria Straczynskiego, na którą składają się 24 zeszyty, opowiada o grupie 113 osób obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Część z nich zdecydowała się służyć dobru i pomagać ludziom, inni wykorzystują swoje moce by zdobywać władzę i potęgę, nie brak i takich, którzy wycofali się, nie afiszując ze swoją odmiennością. Pewnego dnia wszyscy muszą się zjednoczyć, by stawić czoła zagrażającemu im niebezpieczeństwu - nieznany sprawca zaczyna ich mordować, jedno po drugim.
"Rising Stars" bywa porównywany z kultowym dziełem Alana Moora - "Strażnikami" - które to trafiło w 2009 roku na srebrny ekran za sprawą Zacka Snydera. Punktów stycznych pomiędzy oboma komiksami istotnie jest sporo, ale Straczynski wprowadza wiele autorskich pomysłów i rozwiązań, prezentując oryginalne spojrzenie na superbohaterów i ich zdolności. "Rising Stars" jest często chwalony za fabułę, wobec czego niewątpliwym atutem ekranizacji będzie fakt, że scenariusz doń napisze sam J. Michael Straczynski (który romansuje z kinem i telewizją często, będąc odpowiedzialnym za skrypty między innym do "Babylon 5", "Strażnika Teksasu", "Gliniarza i Prokuratora" czy "Sense8").
Jakiekolwiek szczegóły dotyczące filmowego "Rising Stars" - jak na przykład data premiery, obsada, czy budżet - pozostają na ten moment nie znane.