Filmy

10.06.2013 09:34

Kevin Smith – nie tylko cichy Bob

Kiedy mówi się o karierze reżysera, zazwyczaj zaznacza się jego największe osiągnięcia i wpływ na całe medium. Kevin Smith nakręcił dziesięć filmów, z czego żaden świata nie zmienił. Za to niepowtarzalny styl, charyzma i charakter  sprawiły, że jest fascynującą postacią, która zyskała sobie miliony wiernych fanów. Reżyser, scenarzysta filmowy i komiksowy, aktor, retor i podcaster. Liczba projektów, w których brał udział przez lata wciąż imponuje.  Zadebiutował w 1994 roku na festiwalu filmów niezależnych w Sundance. Film nazywał się Clerks. Fabuła nie istniała, wszystko było mówione w długich, wyjątkowo dosadnych dialogach między sprzedawcą w przeciętnym osiedlowym sklepiku i pracowniku taniej wypożyczalni wideo, która jest zwykle zamknięta. Już w tym skromnym początku było widać wiele obietnic, które później zmieniły się w charakterystyczne znaki firmowe reżysera. Ten film też zrodził duet Jaya (granego przez bliskiego przyjaciela, Jasona Mewesa) i Cichego Boba (sam Kevin Smith), który wraz z każdym kolejnym filmem wysuwał się coraz bardziej na pierwszy plan, aż nie osiągnął swojej kulminacji w Jay i Cichy Bob Kontratakują. Ta dwójka przewinęła się przez niemal wszystkie dzieła reżysera – a przy tym dostali swoją własną serię animowaną i w tym roku pojawią się w nowym filmie (też, niestety, animowanym). To klasyczne komediowy duet – jeden z nich jest wysoki i chudy, drugi niski i gruby. Jeden gada cały czas sam nonsens, drugi odzywa się rzadko (ale jak już otworzy usta – to zazwyczaj najważniejsze zdanie w całym filmie). Na bazie prostych przeciwieństw, tych dwóch ćpunów, ulicznych handlarzy narkotyków wpisuje się w klasykę kina. Poprzez powracanie poszczególnych bohaterów, luźne powiązania miejsc, nazw i nazwisk, Kevin Smith stworzył małe fikcyjne uniwersum, w którym wszystkie jego filmy mają miejsce – a w samym centrum jest jego rodzinna okolica -  New Jersey.
07.06.2013 11:00

Kill Bill w całości, do zobaczenia na VOD

Kill Bill jest przepięknym pokazem kinowej erudycji mistrza. Teraz, kompletna saga Quentina Tarantino o zemście na VOD.pl  Jeśli nie widziałeś jeszcze tej dwuczęściowej opowieści o zemście, odpowiedź jest prosta: natychmiast leć ją zobaczyć. Jeśli kiedyś ją już widziałeś – powinieneś zobaczyć jeszcze raz. Kill Bill to nie tylko seria świetnie wyreżyserowanych i doskonale napisanych dzieł sztuki, to wręcz fenomen, w pełni pokazujący jak szerokim repertuarem dysponuje Quentin Tarantino jako filmowy erudyta. Jest to także swego rodzaju manifest głoszący co autor kocha i chce oglądać w kinie. Pod wieloma względami, obydwie części wzięte jako całość pozostają jednym z największych osiągnięć reżysera. I ukazuje, jak szybko i zwinnie potrafi wziąć dany podgatunek i równocześnie wznieść go na wyżyny sztuki, jak i wyśmiać jego bardziej kuriozalne elementy. Ta saga jest w takim samym stopniu kolażem przeróżnych filmów akcji z dalekiego wschodu, jak i ich przerażająco celną parodią, filmem o superbohaterce, i ferią przeróżnych kolorów i kształtów. Historia jest tutaj mniej ważna od sposobu jej przedstawienia, a świat tak samo poetycki, kuriozalny, komediowy, jak i poważny. Kill Bill jest jak automaton – wykonana z ogromną precyzją i troską o detale mechaniczna kukiełka, która nie tyle ma zachwycać sama z siebie – co demonstrować umiejętności konstruktora.