Pierwsza sprawa to na pewno sam pomysł. Sprawdzony, a jakże. Łatwo bowiem zauważyć liczne podobieństwa polskiej kreskówki z domniemanym pierwowzorem, czyli produkcją Comedy Central, która już dawno zyskała status kultowej, gdzie tylko dotarła jej emisja. Mowa oczywiście o „South Park„.
Pilot (że sobie pozwolę na operowanie stricte serialową nomenklaturą) Sam & Max: Season 2 całkiem niedawno trafił pod strzechy amerykańskich domów, a, chciałoby się rzec, że i tak został wypuszczony do sieci za wcześnie. Scenariusz koncentruje się bowiem na szeroko pojętej tematyce świątecznej. Choć iście hitchcockowskie zawiązanie akcji, w którym na biuro detektywów napada gigantyczny robot-filozof nieustannie cytujący popowe szlagiery sprzed lat, a w dodatku ich ulubiona rybka okazuje się być wcieleniem zła, ze świętami ma niewiele wspólnego…
Polską rządzi partia PBC (Polski Blok Centrum), a premierem jest Henryk Nowasz. Komuś jednak zależy, by Nowasz przestał pełnić tę funkcję. Wkrótce odnajduje się jego teczka SB, z której wynika, że był tajnym współpracownikiem Służb w 1968 roku. Nowasz podaje się do dymisji, a jego miejsce zajmuje debiutujący w świecie politycznym – chociaż mający już twardo sprecyzowane poglądy na temat państwa – profesor akademicki Konstanty Turski. Wraz z aktualną ekipą rządową stara się wypełniać swoją pracę. Mając świadomość, że jest odpowiedzialny za cały kraj, Turski rozpoczyna niekonwencjonalne i momentami ekstrawaganckie rządy.
Murowany kandydat do miana „przygotówki roku 2007” – dowcipny i klasyczny jak tylko się da – Sam & Max: Season 1 został ciepło przyjęty przez prasę i graczy. Co więcej – już wkrótce zagości na ekranach polskich komputerów osobistych. Rodzimy CD Projekt kończy właśnie prace lokalizacyjne, w które zaangażowano Wojciecha Manna (wciela się w Sama. Wybór zaprawdę znakomity!) oraz Jarosława Boberka (który jako Max może już budzić pewne obawy). Na szczęście spolszczenie ma być jedynie opcjonalne. I dobrze, bo głosy z wersji oryginalnej będzie polonizatorom pobić trudniej niż Gołotę parę ładnych lat temu.
Jednakże zanim stwierdzi się cokolwiek należy zadać sobie zasadnicze pytanie: Czy gra na licencji filmowej może być dobra? Cóż, przyznam, rzadko się to zdarza. W tym przypadku developerem jest studio Ubisoftu, koncernu którego chyba nie muszę nikomu przedstawiać. Ostatnią ich „egranizacją” był bardzo udany King Kong (recenzja w trzecim numerze PB autorstwa Papkina – 8+), gra przez wielu typowana na przygodówkę roku 2005.
Wszyscy bohaterowie uciekają kierowani indywidualnymi pobudkami, celem nadrzędnym jest jednak Meksyk i Panama, gdzie będą w miarę bezpieczni, ze względu na brak prawa o ekstradycji. W międzyczasie jednak większość planuje udać się po łup ukryty poprzez D.B. Coopera, który wyjawił Michaelowi jego lokalizację w ostatnich chwilach życia. Rozpoczyna się szaleńczy wyścig nie tylko ze ścigającymi, ale także między skazanymi.
South Park – kontrowersyjny fenomen, który bawi i szokuje.
Wulgarność, absurd, parodia – „South Park” od lat przekracza granice dobrego smaku i… właśnie za to jest kochany! Serial Treya Parkera i Matta Stone’a to nie tylko ostra satyra na społeczeństwo, ale i kulturowy fenomen, który nie boi się podejmować żadnego tematu. Co sprawia, że mimo upływu lat wciąż przyciąga rzesze fanów? Sprawdź w naszej recenzji!
Chirurdzy – 2 sezon: więcej emocji, więcej wątków, ale czy lepiej?
Drugi sezon „Chirurgów” przynosi więcej dramatów, czarnego humoru i wielowątkowej fabuły. Czy nadal jest to serial o lekarzach, czy raczej medyczna opera mydlana?
Sam & Max: Abe Lincoln must die – kolejne szaleństwo detektywów w świecie polityki
„Abe Lincoln Must Die” to czwarty epizod w serii Sam&Max, który wyróżnia się oryginalnym podejściem do fabuły i humoru. Telltale po raz kolejny udowadnia, że stworzyło wyjątkowy „serial interaktywny”, który z odcinka na odcinek zyskuje coraz większą popularność, a widzowie nie mogą doczekać się, co wydarzy się dalej.
Lost – kultowy serial tajemnic i zagadek, który stracił swój klimat?
Lost to jeden z najbardziej enigmatycznych seriali w historii telewizji. Początkowo wciągał widzów tajemnicami i misternie skonstruowaną fabułą, jednak z czasem jego urok zaczął słabnąć. Czy serial rzeczywiście zatracił swoją magię, a może nadal warto go odkrywać?
„Death Note” to jedno z najbardziej wyjątkowych anime, łączące intrygującą zagadkę kryminalną z psychologiczną grą między bohaterami. Historia nastolatka, który odnajduje notes pozwalający zabijać, przeradza się w fascynującą opowieść o moralności i władzy. Seria, choć niepozbawiona wad, stała się fenomenem, przyciągającym rzesze fanów na całym świecie.
Serial ten jest dostępny już parę lat i sam śledziłem losy bohaterów z zapartym tchem czekając co tydzień, a czasem nawet dłużej na kolejne części ich przygód. Stałem się niejako fanem tej wykreowanej przez Paula Scheuringa historii i dlatego mocno się zdenerwowałem gdy usłyszałem pod jakim tytułem ma się ona ukazać w naszej rodzimej telewizji, ale może od początku… W pierwszym odcinku poznajemy sprawę Lincolna Burrowsa – został on skazany po bardzo szybkim procesie na karę śmierci za zabójstwo brata wiceprezydenta. On sam twierdzi uparcie, że jest niewinny, ale przeciwko temu stoją niezbite dowody. W dziwny sposób, wszyscy, którzy mogliby zaświadczyć o tym, że zbrodni dokonał ktoś inny, giną w niewyjaśnionych okolicznościach, a we wszystkim zdają się maczać palce agenci Tajnych Służb. Dwiema osobami, które jeszcze wierzą w niewinność Lincolna są – jego była dziewczyna, a obecnie adwokat – Veronica Donovan i brat Michael Scofield. To właśnie dzięki niemu egzekucja może nie dojść do skutku bowiem jest on architektem, który miał wgląd do planów więzienia Fox River, w którym dzieje się większość akcji pierwszego sezonu serialu. Układa on więc misterny plan ucieczki z ciupy, tatuuje sobie na ciele plan zakładu i napada na bank dając się tym samym zapuszkować. Jednak genialne, zdawałoby się przemyślenie przebiegu ucieczki obejmuje wszystko (razem ze zniknięciem będąc już poza murami), oprócz jednej istotnej rzeczy – ludzi. To właśnie oni będą na zmianę pomagać i przeszkadzać, zdradzać i podjudzać. Taką wesołą gromadkę tworzą tacy skazańcy, jak m.in. John Abruzzi – szef rodziny mafijnej oraz Theodor „T-Bag” Bagwell skazany za wielokrotne morderstwa i gwałty. Dodając do tego jeszcze wrednego strażnika Brada Bellicka i starających się uśmiercić Lincolna wspomnianych już agentów tajnych służb, robi się naprawdę ciekawie.
Supernatural powstawało pod skrzydłami jednego z lepszych kanałów amerykańskiej telewizji – The WB (obecnie The CW), któremu zawdzięczamy między innymi takie hity jak Kochane Kłopoty, Pogoda na Miłość, Tajemnice Smallville, czy ostatnio emitowana w Polsce Weronika Mars. Takie doświadczenie producenta gwarantuje w miarę wysoki poziom kolejnych produkcji. Nie z tego świata, jest jednak serialem zupełnie innym niż wszystkie inne wymienione wyżej. Warner Bros starał się stworzyć serial o bardzo mrocznym klimacie, jednak na tyle lekkim, aby każdy mógł się zagłębić bez przeszkód w przygody przygotowane przez scenarzystów. Przynależność tej produkcji do gatunku horrorów może być mylna, ponieważ oprócz grozy i strachu, z ekranu spływa także mnóstwo doskonałego humoru. Serial jest doskonale wyważony, przez co prawie cała rodzina z chęcią zasiądzie przed telewizorem. Zwłaszcza, że przygody dwóch braci są naprawdę ciekawe i trzymają w napięciu od początku do końca.
24 godziny – sezon III. Nowa jakość akcji, ale z fabularnymi niedociągnięciami
Trzeci sezon „24 godzin” przynosi jeszcze bardziej intensywną akcję i intrygi, ale nie bez kilku fabularnych zgrzytów. Choć początkowo widzowie mogą poczuć się rozczarowani, to późniejsza część sezonu zwraca uwagę nie tylko świetnymi zwrotami akcji, ale także wyśmienitymi kreacjami aktorskimi. Co czeka nas w tej odsłonie kultowego serialu o walce z terrorystami?