Teledyski są nierozłącznym elementem przemysłu muzycznego przynajmniej od startu MTV w sierpniu 1981 roku. Przez wiele lat twórcy prześcigali się w tworzeniu klipów, które rozmachem, budżetem i fabułą dorównywały niektórym hollywoodzkim produkcją. Część z klipów miała po kilkanaście minut długości, opowiadając historie w kilku aktach, dla których sam utwór stanowił jedynie tło wydarzeń. Które z teledysków były jednak najdroższe?
Z publikacją tego newsa czekałem do wieczora 2. kwietnia – choć gruchnął on 2 dni wcześniej, popołudniem w poniedziałek 31. marca. Wydawał on mi się jednak na tyle niewiarygodny, że wolałem poczekać, aż się wykrystalizuje – i okaże, ewentualnie, zakrojonym na szeroką skalę, dowcipem primaaprilisowym. A jednak – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Michael Jackson – zmarły już prawie 5 lat temu, wraca w maju z nową płytą!
Wszyscy wiemy jak to jest z piosenkami charytatywnymi. Nagrane w szczytnym celu przez zbieraninę najróżniejszych gwiazd – tych lepszych i gorszych – sięgających w swoich zwrotkach granic możliwości wokalnych, a w refrenach przytulających się i śpiewających razem jak jeden mąż, jak gdyby od zawsze chodzili razem na piwo i grali w kręgle. Wszystkie te piosenki są złe (albo bardzo złe), wszystkie są patetyczne, a przez to bywają i groteskowe. Niektóre z nich są zapominane zaraz po tym jak zostały nagrane, a inne trwają, i trwają, i ciężko o nich zapomnieć chociaż by się bardzo chciało. Dzisiaj przedstawiam wam osiem piosenek charytatywnych, które są najbardziej znane i najłatwiej rozpoznawalne.
Czy król popu chciałby takiego przyjaciela? Książka "Mój przyjaciel Michael"
Mimo że Jacko nie żyje już od czterech lat, nadal zarabia. W rok po śmierci była to astronomiczna suma 275 milionów, rok później już „tylko” 170 milionów dolarów, natomiast w zeszłym roku niebagatelne 145 mln $ (dane Forbes). Przebogata twórczość Jacksona będzie przynosiła nieprawdopodobne zyski jeszcze przez wiele lat, dlatego wcale się nie dziwię, że powstają takie książki jak „Mój przyjaciel Michael”. Każdy chciałby mieć przyjaciela, dzięki któremu może godziwie zarabiać, nawet jeśli ten przyjaciel już nie żyje.