Wojownicze Żółwie Ninja

Użytkownicy Netfliksa rzucili się na „Mission: Impossible – Dead Reckoning”. Bardzo dobrze, bo to świetny film akcji. Ale skupiając się na kaskaderskich popisach Toma Cruise’a, subskrybenci platformy przegapili inną produkcję, która również zapewnia spory zastrzyk adrenaliny.

Zdradź mi imię swojego ulubionego Żółwia Ninja, a powiem ci, kim jesteś. Serio! Wojownicze gady wielkimi zgłoskami zapisały się na kartach popkultury i nie ma chyba na świecie człowieka, który by o nich nie słyszał. Niedawno ponownie zaatakowały kina i niesłusznie zostały przegapione przez widzów.

Z pewnością wielu z was pamięta te zmutowane gady, które dzielnie stawiały czoła niebezpieczeństwom. Niezłomna czwórka była prowadzona przez szczurzego senseia. Sukces komiksowej wersji historii sprawił, że doczekała się ona licznych ekranizacji. Głównie oczywiście animowanych, ale nie tylko. Aktualnie wiemy już, że powstaje nowa wersja aktorska Wojowniczych Żółwi Ninja – „Teenage Mutant Ninja Turtles: The Last Ronin”.

Kurz po „Barbenheimerze” jeszcze nie opadł, a widzowie już tłumnie pędzą na kolejne filmy. Dwa tytuły, które zadebiutowały w zeszłym tygodniu, cieszą się niespodziewaną popularnością. Czy to oznacza, że kino w końcu odżyje?

Kevin Eastman i Peter Laird przedstawili światu Wojownicze Żółwie Ninja na kartach komiksu z 1984 roku. Od tamtej pory mogliśmy się z bohaterami spotkać w sporej liczbie gier wideo, filmów i seriali. Czy „Zmutowany chaos” może nam powiedzieć o nich coś nowego? Tak. A wzbudzić zainteresowanie franczyzą kolejnego pokolenia widzów? Owszem.

Jeśli lubicie filmowo-serialowe uniwersa, mam dla was dobrą wiadomość. Już w przyszłym tygodniu będziemy świadkami narodzin kolejnego. Twórcy nadchodzącej produkcji są bowiem pewni swego i szykują nie tylko jej kontynuację, ale również spin-off.