REKLAMA

"American Horror Story: Hotel" na razie nie zachęca, by zameldować się na dłużej

Na nowy sezon "American Horror Story" czekałam, trzymając kciuki. Zwiastuny promujące tegoroczną odsłonę serialu Ryana Murphy'ego naprawdę wywoływały dreszcze. Miałam nadzieję, że być może w końcu trafi się seria, która przyćmi "Asylum". Niestety, na to się nie zapowiada.

"American Horror Story: Hotel" na razie nie zachęca, by zameldować się na dłużej
REKLAMA
REKLAMA

Największym atutem antologii "American Horror Story" jest jej nastrojowość. Nawet jeśli w fabule coś zgrzyta, coś się nie układa albo niemiłosiernie przeciąga, nie można zarzucić Murphy'emu nieudolnie zbudowanego klimatu. Atmosfera niebezpieczeństwa, podejrzane postaci mające wiele sekretów to elementy każdej dotychczasowej serii. Scenografia i muzyka zawsze były mocnymi punktami serialu, już sama czołówka sprawiała, że widz potrafił wejść całym sercem w uniwersum Murphy'ego, które pełne jest bohaterów zwichrowanych, nieprzewidywalnych, brzydkich i pięknych zarazem, dwuznacznych.

Ryan Murphy wybiera miejsca, które zawsze naznaczone są jakąś tajemnicą.

Raz będzie to dom z historią pełen duchów, innym razem szpital psychiatryczny albo cyrk. Hotel, w którym rozgrywa się akcja, ma także ogromny potencjał, by być miejscem strasznym i dziwnym. Fakt, że mogą w nim mieszkać różni goście z interesującą przeszłością, którzy wchodzić będą ze sobą w relacje, daje wiele możliwości fabularnych. Niestety, jak się okazuje po pierwszym odcinku, tylko w teorii.

"American Horror Story: Hotel" to przykry dla oka przerost formy nad treścią.

Oglądając pilotażowy odcinek nowej serii Murphy'ego, ma się wrażenie, że twórca chciał w w tym sezonie zmieścić wszystko, co tylko się da. Pierwsze słowo, jakie nasuwa się po zobaczeniu "Hotelu", to chaos. Fabularnie tu nic, za przeproszeniem, nie trzyma się kupy, a jeśli chodzi o atmosferę to niestety w najnowszym sezonie w ogóle nie przypomina ona tej z poprzednich serii. Jest sztucznie, zbyt przerysowanie i mimo tylu zabiegów po prostu nijako, nieinteresująco.

american horror story hotel paulson

Murphy wrzucił do hotelowego wora narkomanów, wampiry, orgie, morderstwa, gwałty, śledztwo, porwania. Brakuje jeszcze tylko kilku trupów prostytutek i zwariowanego zoofila, który będzie biegał po hotelu z piłą mechaniczną, zajadając się małymi chomikami.

Spokojnie, wnioskując po tym co zobaczyłam, przyjdzie na to czas w drugim, najdalej w trzecim odcinku. "American Horror Story: Hotel" zapowiada się męcząco. Murphy chce zbyt dużo naraz przekazać widzom. Doceniam to przerysowanie, pewną karykaturalność jego serialu, ale nowa seria po prostu przytłacza. Najnowszy sezon, "Hotel", nie jest ani straszny, ani wciągający. Brak tu też tego lekkiego niedosytu, który towarzyszył podczas oglądania poprzednich odsłon produkcji Murphy'ego.

REKLAMA

Jedyne co czułam podczas oglądania pierwszego odcinka to przesyt.

Niedowierzanie, znudzenie i przesyt. Nie wiem, czy obejrzę kolejny epizod. Pewnie tak, z ciekawości (poniekąd) i obowiązku (przede wszystkim). Jestem jednak mocno zniechęcona całością, która jest przesadzona. I tej całości nie ratuje na razie żaden z przedstawionych bohaterów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA