Netflix opublikował pierwszy zwiastun filmu Godzilla: Monster Planet
Wiemy, jak będzie wyglądał film Godzilla: Monster Planet, który zadebiutuje w tym roku na Netfliksie. Samego potwora, w tym oszczędnym zwiastunie, widzimy dosłownie przez ułamek sekundy.
Poznaliśmy potwory w hollywoodzkim Godzilla: King of the Monsters. Przygotujcie się na atak nostalgii
Godzilla odrodzona na zlecenie Warner Bros. naprawdę się udała. Udał się również King Kong, doskonale manipulujący konwencją filmu o wielkich potworach. Nic dziwnego, że wytwórnia idzie za ciosem, zapowiadając Godzilla: King of the Monsters.
MCU, DCEU, MonsterVerse, Dark Universe… wszędzie uniwersum widzę...
Hollywood czasem przypomina mi 6-letnie dziecko, które gdy zobaczy coś fajnego, stara się to na siłę papugować w każdym możliwym przypadku. Tak też dzieje się w chwili obecnej. Niemalże każda duża produkcja musi należeć do filmowego uniwersum.
Niby zewsząd słyszy się pojękiwania malkontentów, że kino się skończyło i dziś rządzą tylko głupie widowiska, podczas gdy nie ma miejsca dla dobrych filmów i autorów, a mimo wszystko ja sądzę, że jest kompletnie na odwrót.
Opis relacji masowej widowni z sequelami można by podsumować jako: „To skomplikowane”. Jedni je uwielbiają i czekają z wypiekami na twarzy na kolejne odsłony swoich ulubionych historii, a inni narzekają na wtórność i koniunkturalizm. Prawda zazwyczaj leży pośrodku, choć ostatnimi czasy wyrażnie widać, że popkultura dojrzała już na tyle, że potrafi czasem wykrzesać z filmowych kontynuacji coś ciekawego i czasem nawet oryginalnego.
Nowa japońska Godzilla nadchodzi w pełnym zwiastunie. Jest… zaskakująco dobrze
Jednym z postanowień, których chyba nigdy nie zrealizuję, jest obejrzenie wszystkich odsłon japońskiej, gumowej Godzilli. Teraz moje zadanie staje się jeszcze trudniejsze.
To już oficjalne. Godzilla zmierzy się z King Kongiem
Panie i panowie, dostaliśmy oficjalne potwierdzenie krążących od jakiegoś czasu plotek – jedna z najważniejszych walk wszech czasów, „Godzilla vs King Kong”, zostanie powtórzona, a transmisję z tego starcia będziemy mogli zobaczyć w kinach już w 2020 roku.
Od zakończenia Comic-Conu w San Diego minęły już trzy dni. Wielkie święto geeków/nerdów, fanów komiksów, gier, filmów, seriali – wszystkiego w zasadzie co związane ze współczesną popkulturą – dobiegło końca. Jak co roku, również tym razem pojawiło się mnóstwo informacji, które do tej pory były trzymane w tajemnicy, a dzięki Comic-Conowi ujrzały światło dzienne. Na tyle, na ile jest to możliwe, postaram się podsumować wieści i ciekawostki z tegorocznego Comic-Conu.
Najlepsze na YouTube #3 – drogi przyszłości, Dzień Matki, polska Conchita i Michael Jackson zza grobu
Ruszamy z nowym cyklem na sPlay.pl. Od teraz będziemy dla Was tworzyć listy z najbardziej popularnymi, ciekawymi, interesującymi, zabawnymi, oryginalnymi i dającymi do myślenia filmami, stworzonymi przez użytkowników najpopularniejszej platformy filmowej w sieci. Chcemy Wam pokazać, co aktualnie najlepsze na YouTube.
Krótka piłka: Krzyczcie… Godzilla! Sequel jest już w drodze
Można się nie zgadzać z tym, że „Godzilla” Garetha Edwardsa jest świetnym filmem, ale nie można dyskutować z liczbami. Reboot historii japońskiego kaiju od Legendary Pictures zarobił w weekend, w amerykańskich kinach 93,2 miliona dolarów, a na świecie 103 miliony dolarów – co oznacza, że „Godzilla” miała najlepsze „otwarcie” pośród premier w tym roku.
Godzilla jest wciąż królem potworów, nawet w amerykańskiej wersji. Recenzja sPlay
Po masakrze z 1998 roku, Hollywood miało wielki dług wobec świata, a w szczególności wobec Japończyków. Amerykański remake „Godzilli” był tak żenujący, że wytwórnia Toho amerykańskiego potwora nie nazywała nawet Godzillą, a „Zillą”. Koniec końców Roland Emmerich – odpowiedzialny za tę porażkę – nie wylądował na stosie, a fani kaiju zaczęli powoli zapominać. Wygląda jednak na to, że Hollywood przypomniało sobie o wszystkim i uderzyło się w końcu pierś i za Oceanem narodził się ktoś, kto zrozumiał fenomen „Króla potworów”. „Godzilla” Garetha Edwardsa jest spektakularnym powrotem do korzeni, filmem na który Gojira zasługiwała od bardzo dawna.
Z planu: "Godzilla: Król potworów”, reż. Ishiro Honda (1954)
Godzilla – najbardziej znane kaiju na świecie, ikona japońskiej kinematografii, za trzy dni pojawi się na ekranach polskich kin w nowym filmie, prosto z USA. Fani zielonego jaszczura już teraz pewnie zaciskają kciuki w obawie, że amerykańska wytwórnia Legendary Pictures może zniszczyć obraz ich ulubionego potwora. Trudno dziwić się takim postawom, Godzilla przez 60 lat zyskała status gwiazdy (z miejscem na Hollywodzkiej Alei Sław), a jej „kult” trwa do dzisiaj. Zanim jednak wybierzecie się na japońskiego stwora w amerykańskiej wersji (CGI), zobaczcie jak to wyglądało ponad 60 lat temu, kiedy facet w ciężkim stroju deptał miniaturowe budowle.
Oglądanie wielkich potworów chyba nigdy nam się znudzi, dlatego też oczekujemy z niecierpliwością filmu z nową Godzillą. A ta zbliża się do nas – nomen omen – wielkimi krokami. Na razie widzieliśmy już epicki zwiastun, a całkiem niedawno został zaprezentowany nowy plakat z tym kaiju. Jak jednak wiecie, Godzilla to nie jedyny przedstawiciel tego gatunku – chociaż z pewnością najbardziej popularny – dlatego też proponuje wam odświeżenie swojej pamięci i przygotowanie się na Top 10 najlepszych (moim skromnym zdaniem) kaiju.
Nie trzeba już wyszukiwać marnej jakości teaserów w internecie, które tylko grupa nerdów zgromadzona na Comic-Conie mogła zobaczyć dwa lata temu. Warner Bros. wypuścił oficjalny zwiastun Godzilli, ja po obejrzeniu jestem zadowolony, szczerze.
Godzilla 2014 - pierwszy zwiastun jeszcze ciepły jak świeże bułeczki
Trzeba przyznać, że fani Godzilli wystawieni byli na ciężką próbę, odkąd tylko dwa lata temu na Comic-Conie pojawił się pierwszy teaser prezentujący japońskiego stwora, napięcie rosło do niebotycznych granic, wszyscy byli ciekawi jak amerykańskie dzieło będzie wyglądać. Teraz my, zwykli śmiertelnicy, możemy widzieć to, co wszyscy przybyli na Comic-Con 2011 i 2012 – teaser Godzilli jest online, oglądajcie póki jeszcze Warner Bros. na to pozwala.
Trzy słowa o prawdziwej Godzilli, tej o wyglądzie gumowego kalosza
Godzilla to był film, który w moim prywatnym rankingu stoi na pierwszym miejscu pod względem natężenia ilości bzdur i głupot na jednostkę czasu projekcji. Dwadzieścia osiem oryginalnych, japońskich obrazów, niemało mangowych komiksów i amerykańskich kreskówek, do tego niesławny, pełnometrażowy film made in USA oraz jeszcze jeden spod gwiaździstego sztandaru, który trafi do kin w przyszłym roku. Było, jest i będzie co oglądać, o ile ktoś wyrobił w sobie oporność na bzdety. Ja nie musiałem, bowiem łykam Godzillę tak samo łatwo jak amerykańskie horrory z lat 50. ubiegłego wieku.