Jakiś czas temu informowaliśmy o tym, że Netflix planuje w najbliższym czasie premierę aż 12 produkcji anime. Wśród nich najbardziej wyczekiwaną jest bez dwóch zdań animowana "Godzilla: Planet of the Monsters".

Japończycy nie mieli ostatnio szczęścia do filmowych wersji swojego kultowego potwora. Kolejne kinowe wersje Godzilli powstałe w Japonii dość skutecznie omijały zachodnie rynki na rzecz ich hollywoodzkich inkarnacji.
Pierwsza amerykańska "Godzilla" Rolanda Emmericha z 1998 roku to potworna produkcja, która powinna zostać wymazana z kart historii. Z kolei jak na razie najnowsza filmowa odsłona królowej potworów z 2014 roku, to znakomite i całkiem ambitne widowisko.
Teraz jednak Japończycy postanowili przystąpić do kontrataku. Nie mając może takich samych środków jak studia filmowe, ale za to trzymając w swoich stajniach mistrzów animacji oraz rozpoczynając współpracę z Netfliksem.
Animowana "Godzilla: Planet of the Monsters" zapowiada się o tyle ciekawie, że po raz pierwszy w historii marki, rozgrywać się będzie nie współcześnie, tylko w przyszłości.
Konkretnie w roku 2048 i na planecie, na której od milleniów rządzi Godzilla. Film ma przedstawiać ostateczne starcie ludzi z legendarnym stworem.
Szykuje się więc widowisko o niemałym rozmachu, pełne dramaturgii i akcji. I niestety też efektów komputerowych, których szczerze nie znoszę we współczesnej animacji rysowanej tradycyjnie. Ale liczę, że zostaną one wykorzystane z głową.
Anime "Godzilla:Planet of the Monsteres" najpierw obejrzą w kinach Japończycy (tamtejsza premiera ma mieć miejsce 17 listopada), a następnie produkcja zostanie udostępniona w serwisie Netflix.