Polska gra o tron. "Bóg, honor, trucizna", Robert Foryś. Recenzja sPlay
Powieść historyczna na stałe wpisała się w literacką panoramę Polski już w XIX wieku. Ten stanowiący połączenie fikcji i faktycznych wydarzeń oraz postaci gatunek nieustannie cieszy się sporą popularnością, czego dowodem liczne współczesne publikacje, jak choćby Trylogia Husycka, cykl „Odrodzone królestwo” czy twórczość Jacka Komudy. Jak odnalazł się w nim Robert Foryś i jego „Bóg, honor, trucizna”?
Tylko hotel wie, jakich świństw się dopuściłeś. J. L. Wiśniewski, "Grand"
Nieznajomi, którzy nagle stają się sobie bliscy, opowieści, których nigdy byśmy nie poznali, świat, do którego możemy należeć choć kilka chwil… to wszystko czeka na nas w hotelu. Bo w nim, jak twierdzi Janusz L. Wiśniewski, nie mieszkamy, a zatrzymujemy się. Hotele są świadkami naszych upokorzeń, wyzwolenia, naszych przemian i dramatów. Wszystko to i jeszcze więcej znajdziemy w nowej książce pisarza, pt. „Grand”.
Długi weekend majowy to czas, w którym zwykle nadrabiamy. Nadrabiamy zaległości w sportach, spotkaniach towarzyskich, czasem w czytaniu. Jako że szykuje się pogoda w kratkę, przygotowałam dla was propozycje e-booków, które warto w ten czas przeczytać. Są to pozycje raczej krótsze niż dłuższe oraz takie, które dostarczą wam trochę emocji. Znajdziecie tu także zbiory opowiadań, mające tę przewagę nad powieściami, że łatwo powiedzieć sobie: „Dość, w tym momencie kończę”. Wszak weekend majowy niesie ze sobą dużo innych przyjemności!
Wyznaję - podbijająca Europę powieść Cabre już po polsku
Punktem wyjścia i spoiwem łączącym całą fabułę są: cierpiący na samotność chłopiec i skrzypce. Dla chłopca jedynymi prawdziwymi i wiernymi przyjaciółmi są książki. Natomiast skrzypce nienowe, o długiej historii, stają się dla czytelnika swoistym przewodnikiem po kolejnych wydarzeniach i historiach, występujących w książce postaci. A jest po czym przewodzić, bowiem w powieści pojawia się 200 bohaterów. Częściowo omówione zostają wydarzenia siedmiu wieków historii a i miejsce akcji zmienia się płynnie: z Włoch na Hiszpanię, na Polskę, znów na Hiszpanię, a potem na Niemcy.
Wybaczcie, Drodzy Czytelnicy, moją złośliwość, ale sami przyznacie, że ignorowanie historii w naszym społeczeństwie jest dość powszechnym zjawiskiem. Właściwie co roku media pokazują nam młodych ludzi, dla których odpowiedź na banalne pytanie: „Co się zdarzyło 11 listopada 1918 r.?” jest równie trudne, co wyznanie „Byłem TW Bolkiem” dla Lecha Wałęsy. Przestańmy się już pastwić nad ignorantami i liderem Solidarności. Wróćmy tymczasem do daty, która będzie się powtarzała w tym artykule wielokrotnie, czyli do 6 czerwca 1944 roku.
Jako rodowity gdańszczanin, usłyszawszy o tej książce bardzo się ucieszyłem. Jeżeli Kraków i Warszawa nazywano klejnotami w koronie Rzeczypospolitej, to Gdańsk był tym największym z nich. To jedyne polskie prawdziwie „europejskie” miasto, jeżeli wiecie, o co chodzi – Gdańsk przypominał Amsterdam, kiedy przez port szło zboże z całego kraju. Właśnie to opisuje Komuda – potęgę miasta, kupieckie interesy i giełdę na Dworze Artusa. Gdzieś wśród tego przepychu ociekających złotem ulic z jednej strony, a biedą tych, którym się nie udało, stoi Arendt Dickmann. Co lepsi historycy uśmiechnęli się na pewno, a reszcie należą się wyjaśnienia – Dickmann jest spolszczonym holendrem (kolejny dowód na potęgę Rzeczypospolitej, pozwolę sobie wtrącić), późniejszym dowódcą zwycięskich okrętów polskich pod Oliwą, gdzie zginął, zabity przypadkowo przez zabłąkaną, podobno także polską, kulę. Niemniej jednak Dickmann stoi na skraju bankructwa, a fakt, że jego żona jest w stanie zwiastującym rychłą śmierć, zmusza go do podjęcia decyzji o powrocie na okręt. W tym samym czasie, po Bałtyku grasuje Lewiatan – dla jednych legendarny morski stwór, dla innych tylko podszywający się pirat. Traf chciał, że dawny okręt Dickmanna – Die Prinzessin von Polen – został właśnie napadnięty przez, jak wszyscy myślą, potwora. Komisja Okrętów niechętnie przyznaje mu Prinzessin, po czym Dickmann wyrusza na misję unicestwienia Lewiatana wraz z panem Jakimowskim – polskim szlachcicem z dziada pradziada.