Konrad Chwast

Konrad Chwast
Szef serwisu Rozrywka.Blog. Współpracownicy wyobrażają sobie go jako dżentelmena w surducie i z cygarem w ręku. Na co dzień walczy na polu walki z brakiem kultury, prowadząc Rozrywka.Blog. Specjalista od seriali i ich historii. Kocha dobre fabuły również w komiksach i animacji. W wolnych chwilach gra w gry bez prądu, maluje figurki. Wcześniej zajmował się zawodowo grami planszowymi, pracował branży PR i marketingu internetowym.
statystyki
Aktywny od: 31.05.2017
Dodał: 1294 tekstów
02.09.2021 12:50

Tomasz Lipko - "Cisza". To powieść o bardzo brutalnym świecie, w którym skończył się internet

"Cisza" Tomasza Lipki zabiera nas do świata, w którym zniknął internet. Jeśli wydaje ci się, że to nie problem, ta brawurowa powieść wyjaśni, jak bardzo się mylisz.Wyobraź sobie świat, w którym tęsknisz za krótkimi przerwami w dostawach internetu, że tęsknisz za tym irytującym dźwiękiem starego modemu. Że z rozrzewnieniem wspominasz, jak ukochany od 3 minut nie odpowiadał na twoją wiadomość, a w tobie rosła niepewność. Że zatęsknisz za internetową chmurą, najgłupszymi filmikami z Youtube’a i nachalnymi reklamami. I nawet polska polityka, pełna wojenek, wyzwisk i niekompetencji wyda ci się dobrym wspomnieniem… Zaraz, zapytasz, to jak okropny musi być ten świat?Tomasz Lipko w swojej powieści „Cisza” rysuje rzeczywistość po apokalipsie. Nie było jednak wielkiego meteorytu, który rozwalił pół ziemi. Nie było huraganu, który wyrywał domy, nie było kosmitów chcących zniewolić rasę ludzką – nic z tych rzeczy. Pewnego dnia po prostu skończył się internet.Siadając do książki Tomasza Lipki początkowo myślałem, że to lekka przesada. Jasne internet jest ważny, doprowadził do przeobrażenia świata tak, jak jeszcze nie udało się to żadnej technologii w tak krótkim czasie. Ale przecież – myślałem – jest to wynalazek nowy, świat prędzej czy później musiałby wrócić na znane sobie tory i ostatecznie się ustabilizować.
28.08.2021 16:20

Oba filmy z Wonder Woman już dziś obejrzysz w HBO GO

„Wonder Woman” wraca na HBO GO. Kto jeszcze nie widział jednego z najciekawszych filmów na podstawie komiksów DC, będzie teraz miał szansę to nadrobić.Powiem od razu: nie jestem przesadnym fanem „Wonder Woman”. Już, powiedziałem to. Moje zdanie nie ma jednak wielkiego znaczenia, bo produkcja z Gal Gadot to ważny punkt na mapie superbohaterskiego kina. Po pierwsze jest to pierwszy film z solową superbohaterką w nowym rozdaniu dla tego gatunku. Co ciekawe Warner Bros na film o swojej heroinie zdecydował się znacznie wcześniej niż jego konkurent spod znaku ekscentrycznej męskości Tony’ego Starka, braku ludzkich potrzeb „Kapitana Ameryki” i – rzecz jasna – miażdżenia Hulka.Reżyserce Patty Jenkins udało się sprawnie połączyć superbohaterkę wywodzącą się z mitologii z całym sztafażem z antycznych opowieści, a jednocześnie nie zgubić po drodze jej bardzo ludzkiej strony. Nie mam wątpliwości, że właśnie to umiejętne władanie wątkami i akcentami sprawiły, że „Wonder Woman” tak bardzo spodobała się widzom. Niestety, pierwszy film doskonale pokazuje, jak szybko można zmarnować nadzieje pokładane w kontynuacji. „Wonder Woman 1984” okazała się artystyczną porażką. Wszystko to, co tak dobrze grało w „jedynce”, tu okazało się naciągane niczym Lasso Prawdy.Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało. Obstawiam, że kardynalnym błędem było przeniesienie akcji aż tak daleko do przodu. Pierwsza część rozgrywała się w czasie I wojny światowej, a druga, co sugeruje sam tytuł, w latach 80. Z perspektywy trailerów „dwójka” wyglądała dobrze, bo nostalgia, bo dobra ścieżka dźwiękowa (patrz, Diana walczy w rytm Blue Monday New Order!!!). W czasie seansu okazało się, że to tylko kostium, w dodatku niezbyt dobrze leżący. A jednocześnie w życiu głównej bohaterki przez te kilkadziesiąt lat nie wydarzyło się prawie nic. Już na tym etapie widać było, że coś nie gra w samym pomyśle.