REKLAMA

Przemoc to jest w Ukrainie, Will Smith urządził transmitowane na cały świat Fame MMA

To bardzo przykre, że Will Smith przyłożył Chrisowi Rockowi. Nigdy nie powinno do tego dojść. To w końcu atak cielesny, w dodatku jeszcze przeprowadzony, jak to mówi ulica, z partyzanta. Jestem jednak więcej niż pewien, że przykładamy do tego trochę zbyt wielką wagę.

will smith oscary chris rock
REKLAMA

Najważniejszym wydarzeniem ostatniej Gali Oscarów były nie filmy, nie nagrody, nawet nie głosy poparcia dla Ukrainy, czy fakt, że Sean Penn powiedział, że zniszczy swoje statuetki, jeśli prezydent Wołodymyr Zełenski nie przemówi na gali. Punktem kulminacyjnym wieczoru okazał się policzek wymierzony przez aktora, który stanął w obronie swojej kobiety, bo ta padła ofiarą niestosownego żartu.

REKLAMA

Dla porządku przypomnijmy, że Chris Rock zażartował z łysej głowy Jady Pinkett Smith. Nie wiem, czy to magia montażu czy fatamorgana, ale zdawało mi się, że jej mąż, Will, sam zaśmiał się z tego żartu. Potem doszło do rękoczynów, nominowany za obraz "King Richard: Zwycięska rodzina" wszedł na scenę i po prostu spoliczkował Rocka. Rzucił przy okazji kilka niecenzuralnych słów. Żart miał być niestosowny, bo brak włosów nie jest zachcianką aktorki, a wynikiem choroby.

Will Smith i Chris Rock – internet jest podzielony

Jedni mówią, że to przemoc fizyczna jest gorsza, bo przecież nikt nie zasłużył sobie na to, żeby go bić, a w dodatku, żeby bić przed kamerami. Inni twierdzą, że przemoc równie dobrze może wyrażać się poprzez słowa i że ofiarą jest tu Jada Pinkett Smith, a jej mąż stanął po prostu w jej obronie, i że zachował się rycersko, niczym święty Jerzy. To ostatnie dodałem ja, ze złośliwości, bo nie widzę absolutnie nic męskiego czy rycerskiego w policzkowaniu drugiego człowieka. Jeszcze inni, nazwijmy ich opcją centrową, robią sobie z tego wydarzenia żarty i nie popierają żadnej ze stron.

Will Smith, Chris Rock - Oscary

Sprawa jest złożona i zapewne można ją oceniać, przyjmując bardzo różne perspektywy etyczne. Mnie osobiście najbardziej odpowiada to, że śmiać można się ze wszystkiego, ale ten konsensus, aby nie szydzić z rzeczy, na które osoba wyszydzana nie ma wpływu, powinien zostać utrzymany, zwłaszcza w programie emitowanym tak powszechnie, że bardziej już się nie da. To oczywiście nie usprawiedliwia zachowania Smitha, ale jeśli przyjmiemy, że przemoc werbalna istnieje (a przecież tak właśnie jest), to Rockowi można zarzucić przynajmniej niewrażliwość lub głupotę.

Will Smith przeprasza, Chris Rock zarabia.

Hollywood jest szalenie oburzone. Jim Carrey właśnie uświadomił sobie, że Fabryka Snów nie jest "fajnym klubem" (no, naprawdę, najwyższy czas) i zachęca do pozwania Willa Smitha na 200 mln dol. W mojej opinii jest to zbędny ruch, broniącego honoru żony aktora czeka prawdopodobnie tymczasowa infamia, a gdy minie, będziemy wiedzieli, jak wielka była jego przewina. Rzecz w tym, że całe starcie, o ile nie było ustawione, a taka możliwość (choć niewielka) też istnieje, przypomina trochę dyskusje o Fame MMA.

Oto konflikt między dwoma milionerami urósł do rangi wojny idei, dyskusji o granicach satyry, toksycznej męskości i męskości w ogóle. I nawet jeśli trochę imponuje mi, że Rock zachował kamienną twarz w tak niekorzystnej sytuacji, to nie potrafię wykrzesać z siebie za grosz empatii. Prawdopodobnie dlatego, że bardziej wkurza mnie, że w trakcie gali na planszy dotyczącej rosyjskiej agresji na Ukrainę ani razu nie padło słowo "wojna". Może dlatego, że ich konflikt, wybaczcie, wydaje mi się totalnie nieistotny z perspektywy tego, co dzieje na Wschodzie i co może stać się również na Zachodzie.

REKLAMA

Sprawa z całą pewnością nie rozejdzie się po kościach, bo Akademia już zapowiedziała, że wyciągnie konsekwencje wobec Smitha. Z kolei zajmująca się sprzedażą biletów na występy Rocka podała, że w ciągu nocy opchnęła więcej wejściówek na jego występy niż łącznie w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Komik za kilka dni rozpoczyna nową trasę, która zakończy się w listopadzie w budynku Dolby Theatre, czyli tam, gdzie doszło do skandalu między dwoma gwiazdami.

W ten sposób cała afera zatoczy koło, można podejrzewać, że choć program samego komika się nie zmieni, to na pewno nawiąże on do wydarzeń z gali. Tymczasem wszystkie gesty hollywoodzkich twórców w sprawie Ukrainy zejdą na dalszy plan. Co jest w końcu ważniejsze od bójki gwiazd w świetle reflektorów?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA