REKLAMA

"Stranger Things" zmarnowało swój potencjał. Premiera 4. sezonu rozwścieczyła widzów

"Stranger Things" powoli dobiega końca. Zbliżający się 4. sezon jednej z największych produkcji serwisu Netflix ma już datę premiery, a nawet doczekał się kilku zdjęć z planu. Twórcy zapowiadają, że nadchodzące serie (bo nowy sezon będzie podzielony na 2 części) to zapowiedź finały. Fani jednak nie płaczą, że "Stranger Things" się kończy, a dlatego, że zmarnowano jego potencjał.

stranger things 4 kiedy kontrowersje fani
REKLAMA

Koniec serialu "Stranger Things" jest już blisko. Najnowszy, 4. sezon hitowej produkcji Netflix Original doczekał się nareszcie daty (a właściwie "dat") premiery i już oficjalnie będzie wstępem do ostatecznego finału. Zamiast radości i ekscytacji w komentarzach zostawianych przez fanów dominują złość, rozżalenie i frustracja. Nie brak opinii, że Netflix zmarnował potencjał "Stranger Things". I trudno z nimi polemizować.

REKLAMA
Nowe zdjęcia z nadchodzącego sezonu Stranger Things

Niemal trzy lata oczekiwań i cierpliwego wypatrywania jakichkolwiek konkretnych informacji nareszcie przyniosły efekt. Wiemy już, kiedy zadebiutuje 4. sezon "Stranger Things". W teorii ogłoszeniu takiej wiadomości powinny towarzyszyć powszechna radość i ekscytacja. Zamiast tego w komentarzach roi się od frustracji, brak zrozumienia, sprzeczek i żalów wylewanych w stronę platformy Netflix. Co właściwie poszło nie tak z ogłoszeniem ostatnich dwóch sezonów "Stranger Things" i dlaczego to część głębszego problemu związanego z tą marką? Już tłumaczę.

Stranger Things - 4. sezon wywołał zamieszanie

Najbardziej zaskakującą informacją na temat "Stranger Things 4" jest podział nowego sezonu na dwie części. Pierwsza z nich zadebiutuje 27 maja i będzie liczyć pięć epizodów, a kolejna trafi na platformę 1 lipca. Łącznie 4. sezon ma liczyć dziewięć odcinków i pod względem długości być niemal dwa razy dłuższy od poprzednich odsłon produkcji. Najkrótsza z nich trwała niecałe siedem godzin, a najdłuższa niecałe osiem godzin. Łatwo więc sobie wyobrazić o produkcji jakiej skali mówimy. A przynajmniej tak się na pierwszy rzut oka wydaje, bo w rzeczywistości sposób ogłoszenia nowego sezonu wywołał mnóstwo konfuzji.

Fani "Stranger Things" kłócą się w komentarzach. O liczbę odcinków, ich długość, a także własne odczucia względem serialu.

Budowanie aury tajemniczości wokół takiego serialu jak "Stranger Things" to dobra strategia, ale nie w sytuacji, gdy zaczyna irytować widzów i wprowadza ich w błąd. W komentarzach na mediach społecznościowych widać wyraźnie, że wczorajszy komunikat nie spotkał się z powszechnym zrozumieniem. Część odbiorców uznała, że obie części 4. sezonu będą liczyć po dziewięć odcinków. Inni zrozumieli, iż de facto otrzymamy w ten sposób od razu 4. i 5. serię. Kłótnie wśród polskich i anglojęzycznych widzów rozpętały się też wokół kwestii długości nowych odcinków. Bo z jednej strony nie będzie ich wcale więcej niż poprzednio, a z drugiej potrwają średnio dwa razy dłużej niż do tej pory.

Stranger Things - 4 sezon / Netflix

"Stranger Things" już teraz może się pochwalić jednymi z najdłuższych epizodów spośród wszystkich Netflix Original (dotychczasowy rekordzista to trwająca 77 minut "Bitwa o Starcourt" z 3. sezonu), więc akurat tę zmianę fani być może przyjmą z pewną tolerancją. Choć po prawdzie półtoragodzinne odcinki akurat we mnie budzą raczej negatywne skojarzenia. Na ten temat będzie można natomiast realnie dyskutować już po premierze 4. sezonu. Istotniejsze jest to, co dzieje się tu i teraz. Netflix nie spotkał się bowiem z tak przychylnym odbiorem wczorajszej zapowiedzi, jak jego szefostwo się chyba spodziewało.

Fandom "Stranger Things" jest zmęczony czekaniem, ale też serialem samym w sobie. I to zdecydowanie wina Netfliksa.

Wiele osób otwarcie waha się, czy w ogóle zasiądzie do nowych odcinków produkcji. Między premierą 3. sezonu a debiutem 1. części kolejnego miną prawie trzy lata. W międzyczasie o uwagę widzów walczyły setki kolejnych filmów i seriali produkowanych przez kilkanaście różnych serwisów VOD i kanałów telewizyjnych. "Stranger Things" nie jest już takim fenomenem jak dawniej. Winę za obecny marazm w fandomie do pewnego stopnia ponoszą kolejne opóźnienia premiery nowych odcinków. Nie da się żyć przez trzy lata na tym samym poziomie podekscytowania. W pewnym momencie pozytywne emocje przeradzają się w gorycz, jeżeli zbyt często ktoś nas zawiedzie. A Netflix długo zawodził (i zwodził) fanów "Stranger Things" kolejnymi teaserami i enigmatycznymi zapowiedziami.

4 sezon Stranger Things - zwiastun / Netflix

To jednak tylko jedna strona medalu. Drugą jest ogólny odbiór serialu braci Dufferów, który z każdym kolejnym sezonem jest coraz gorszy. Nie brak oczywiście osób twierdzących, że 3. odsłona "Stranger Things" była najlepszą z dotychczasowych. Wystarczy zajrzeć do komentarzy, by odnaleźć na to przykłady. Zdecydowanie więcej osób odnosi się jednak bardzo negatywnie do odcinków z 2019 roku. Osobiście podzielam takie nastawienie, bo miałem już serdecznie dosyć desperackiego podtrzymywania status quo w "Stranger Things".

Serial braci Dufferów od początku był tak zapatrzony w przeszłość, że brakowało mu odwagi na poczynienie kroku naprzód. Czy "Stranger Things 4" nie przybyło za późno?

Premierowy sezon poruszał w sercach wielu widzów nostalgiczne struny, ale jak długo można uderzać w te same klawisze, zanim znudzimy naszych słuchaczy? Takiego stanu nie sposób utrzymać wiecznie. Co najgorsze, akurat finał 3. sezonu dawał nadzieję na dosyć poważne zmiany w "Stranger Things". Dlatego tak wiele osób (ze mną włącznie) wypatrywało nowych odcinków z niecierpliwością. Netflix za długo nas jednak wszystkich przetrzymał. Pozwolił, by emocje wokół "Stranger Things" zagasły w niektórych przypadkach, a w innych przerodziły się wręcz w gorycz.

REKLAMA

Nie jest to tylko następstwo poczynionych teraz błędów, bo rozwijać tę markę należało zdecydowanie wcześniej i z większą odwagą. Nawet spin-offowe książki "Stranger Things" stać było na większą oryginalność niż serial, który miały tylko uzupełniać. Dlatego 4. sezon produkcji spotkał się z tak ponurym odbiorem i stoi przed naprawdę poważnym wyzwaniem jak odzyskać dawnych widzów. Najłatwiej będzie to zrobić, jeżeli nowe epizody okażą się spełnionym artystycznie hitem. Nie wykluczam podobnej możliwości, choć trochę w nią nie wierzę. Bardziej prawdopodobny wydaje mi się odwrotny scenariusz. Może się okazać, że dziedzictwem "Stranger Things" stanie się po latach zdanie: "Jakim cudem Netflix zdołał zmarnować taki potencjał?".

4. sezon "Stranger Things" pojawi się na Netflix Polska 27 maja (1. część) i 1 lipca (2. część) 2022 roku.

Tekst został opublikowany w lutym 2022 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA