Netflix

Choć do serwisu wpadnie dziś sporo nowości, o których z pewnością trzeba wspomnieć, to jednak wiadomo, że ta najważniejsza już tam jest. Druga część "Wiedźmina" właśnie zadebiutowała w serwisie, a wraz z nią kilka innych produkcji.

Na Netfliksie wylądowała właśnie 2. część 3. sezonu "Wiedźmina". Trzy ostatnie odcinki okazały bardzo bliskie książkowemu finałowi "Czasu pogardy", a przy okazji - w moim odczuciu - godnie żegnają Henry'ego Cavilla, którego nie zobaczymy już więcej w roli Geralta z Rivii. Wyłamując się z szeregu oskarżycieli, otwarcie przyznaję: oglądając epizody 6-8 bawiłem się, ku własnemu zaskoczeniu, naprawdę nieźle.

W USA od kilku miesięcy trwa strajk aktorów i scenarzystów, dążący m.in. do poprawy kwestii płac i regulacji przepisów dotyczących sztucznej inteligencji. Tymczasem Netflix opublikował nową ofertę pracy dla AI product managera - z potencjalną pensją w wysokości... 900 tys. dol.

Mój Netflix to nowa funkcja, dzięki której użytkownicy aplikacji na urządzenia mobilne z łatwością mogą znaleźć interesujące ich treści. Ma bowiem pomagać w wyborze filmu lub serialu do obejrzenia, kiedy jesteśmy poza domem. Serwis wprowadza ją globalnie i już teraz mogą z niej korzystać polscy subskrybenci usługi.

Już niedługo zdarzy się to, co od dawna wiedzieliśmy, że w końcu nadejść musi - na Netfliksie pojawią się ostatnie odcinki "Wiedźmina" z Henrym Cavillem w roli głównej. Przyjdzie nam więc sprawdzić, czy twórcy serialu nie wpuścili nas w maliny, twierdząc, że pożegnanie aktora odbędzie się z pompą. Prócz tego z nowym sezonem wróci inna głośna produkcja, a i interesujących debiutów nie zabraknie.

Fakt, że "Sklonowali Tyrone'a" to reżyserski debiut fabularny Juela Taylora, budził, przyznam, niemałe wątpliwości co do jakości obrazu. A jednak kolejne zwiastuny i materiały promocyjne coraz bardziej nakręcały mnie na tę premierę. Uwielbiam takie momenty, jak ten, gdy mogę napisać: udało się. Netflix dowiózł znakomitą, inteligentną, prawdziwie unikalną perełkę.

Netflix robi dziś miejsce w nowościach dla jednej produkcji, a będzie to komedia sci-fi w gwiazdorskiej obsadzie. Czy ma szansę choć trochę przyćmić szał na "Barbie" i "Oppenheimera"?

Nie ma już najmniejszych wątpliwości, że plan Netfliksa się powiódł. Jeden z dyrektorów Netfliksa, Greg Peters, potwierdził już oficjalnie: wielomiliardowa inicjatywa firmy - wdrożenie programu dodatkowo płatnego współdzielenia kont - zakończyło się sukcesem. Poziom przychodów i liczby subskrypcji wzrósł na całym świecie.

Dziś na Netfliksie nie tylko sama słodycz, ale i babski akcent, a miłośnicy i miłośniczki "Słodkich Magnolii" będą mogli otwierać szampana. W serwisie zadebiutowała bowiem długo wyczekiwana kontynuacja oraz komediowa animacja dla najmłodszych.

Do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wpłynęły dwie skargi dotyczące walki platformy Netflix ze współdzieleniem kont. Przedstawicielka UOKiK-u zapewnia nas, że obie są aktualnie analizowane. Postępowanie może zakończyć się wysoką karą dla serwisu.

Nadchodzi najciekawszy filmowy pojedynek ostatnich lat, bo już w najbliższy piątek na ekranach kin zadebiutuje tak "Barbie", jak i "Oppenheimer". Do ich zaciętej walki o naszą uwagę w przyszły weekend dołącza Netflix ze swoim potencjalnym hitem. "Sklonowali Tyrone'a" nie dość, że zapowiada się na zabawną i trzymającą w napięciu komedię science fiction, to jeszcze może pochwalić się gwiazdorską obsadą.

"Nie otwieraj oczu: Barcelona" to kontynuacja trzeciego najpopularniejszego filmu w historii Netfliksa. Niestety, poszerzająca uniwersum produkcja w reżyserii braci Alexa i Davida Pastorów raczej nie zachwyci fanów oryginału.

Krajowa Izba Producentów Audiowizualnych (KIPA) we współpracy z Netfliksem ogłosiła warsztaty, które mają zachęcić młodych ludzi do rozwijania kariery w branży kreatywnej w Polsce. Udział w programie pod hasłem "Nakręć się na przyszłość" jest bezpłatny, a termin nadsyłania zgłoszeń trwa do końca lipca.

Dziś zdecydowanie będzie w czym wybierać, bo zapowiada się naprawdę emocjonujący piątek. Na Netfliksie zadebiutowała właśnie produkcja z uniwersum z Sandrą Bullock - "Nie otwieraj oczu" - a także kolejny sezon hitowego bikini reality - "Too Hot to Handle". Co poza tym? Sprawdzamy nowości, które wpadły dziś do serwisu.

Twórcy "Pana Samochodzika i templariuszy" od Netfliksa bardzo luźno traktują książkowy oryginał Zbigniewa Nienackiego. To właściwie nie tyle adaptacja, co po prostu film inspirowany fabułą pierwowzoru. Wszystkie wprowadzone zmiany mają sprawić, że ta opowieść trafi do młodego odbiorcy. I jak to już w podobnych przypadkach bywa, takie podejście nie wszystkim się podoba.

Netflix opublikował właśnie zwiastun nadchodzących odcinków 3. sezonu "Wiedźmina", który został podzielony na dwie części. Pierwsza z nich trafiła na platformę w zeszłym miesiącu. Epizody od szóstego do ósmego zadebiutują w serwisie jeszcze w lipcu.

Netflix zadbał dzisiaj o fanów serialu "The Good Doctor" - w serwisie zadebiutował właśnie 5. sezon medycznego serialu. Co więcej, nie zapomniał także o miłośnikach komedii i sensacji, bo na platformie pojawił się właśnie bardzo przyjemny, komediowy serial oraz trzymająca w napięciu japońska produkcja.

Pan Samochodzik zajechał swoim kultowym wehikułem na Netfliksa. Oczywiście, odpowiednio stuningowany, żeby wpasować się w gusta współczesnych widzów. Jak film platformy ma się do poprzedniej serialowej adaptacji słynnej powieści Zbigniewa Nienackiego z 1971 roku?

Gdzieś w alternatywnej rzeczywistości zamiast o "Harrym Potterze" wszyscy mówią o "Akademii Pana Kleksa", "Brudny Harry" czyści buty "Kapitanowi Żbikowi", a Indiana Jones płacze, że Pan Samochodzik pokonał go w wyścigu po słynny artefakt. W skrócie: cudze chwalicie, swego nie znacie. Na szczęście coś się w tej materii zmienia. Co prawda filmu o wspomnianym milicjancie nie należy się na razie spodziewać, ale przecież proza Jana Brzechwy doczeka się nowej adaptacji, a słynny poszukiwacz przygód z książek Zbigniewa Nienackiego już szuka na Netfliksie skarbu templariuszy. I z pomocą grupy harcerzy idzie mu to całkiem nieźle.

Gdy Happy Madison Productions - studio założone w 1999 roku przez Adama Sandlera - daje światu nowy film, można bezpiecznie zakładać, że rozbolą nas od niego mózgi. Zdecydowana większość obrazów tej firmy produkcyjnej doczekała się bardzo negatywnego przyjęcia ze strony zarówno widzów, jak i krytyków (nie wspominając o fakcie, że kilka z nich uznaje się powszechnie za jedne z najgorszych w historii kinematografii). Mimo pełnej świadomości powyższego, i tak dałem się „Teściom poszukiwanym” zaskoczyć.