Nowe Yellowstone czy polskie Stranger Things? Te seriale Netfliksa aż się proszą, żeby zarwać dla nich nockę

Nowy sezon "Czarnego lustra" to nie była jedyna premiera Netfliksa mijającego tygodnia, ale na pewno ta najważniejsza. Charlie Brooker ponownie pokazuje nam zagrożenia związane z dynamicznym rozwojem technologii. Choć mamy do czynienia z serialem science fiction, jest on niebezpiecznie bliski naszej rzeczywistości. Chociażby w pierwszym odcinku działania firmy oferującej usługi subskrypcyjne, przywodzą na myśl strategię streamingowego giganta (sic!).

Trudno jednak uwierzyć, że po obejrzeniu "Czarnego lustra" ktoś miałby zrezygnować z subskrypcji Netfliksa. Na platformę zmierza bowiem zbyt wiele gorących premier. Już w najbliższą środę mamy przecież dostać zupełnie nową polską produkcję oryginalną. Zwiastuny "Projektu UFO" mogą co prawda przywodzić na myśl "Stranger Things", ale niech was to nie zmyli. Nie mamy w tym wypadku do czynienia z rodzimą podróbką amerykańskiego hitu.

Za ten czteroodcinkowy komediodramat odpowiada Kasper Bajon - scenarzysta "Wielkiej wody". Przenosi nas on na początek lat 80. do małego miasteczka na Warmii. To właśnie tam próżny prezenter telewizyjny i ufolog próbują odkryć pochodzenie rzekomych kosmitów. Wywołują w ten sposób burzę wątpliwości w całym kraju, prowadząc do masowych zmian przekonań w społeczeństwie.

Może skrót fabuły na to nie wskazuje, ale fabuła "Projektu UFO" inspirowana jest prawdziwymi wydarzeniami. W oficjalnej informacji prasowej Netfliksa czytamy, że jest to "historia polskiego Roswell - o zdarzeniu, które każdemu było do czegoś potrzebne".

W głównych rolach zobaczymy Mateusza Kościukiewicza i Piotra Adamczyka. Na ekranie nie zabraknie jednak też innych rodzimych gwiazd, bo w serialu zobaczymy jeszcze m.in. Adama Woronowicza, Maję Ostaszewską, Julię Kijowską czy Mariannę Zydek. Szykuje się więc rozrywka na najwyższym poziomie. Śpieszcie się z odkrywaniem jej tajemnic, bo zaraz na drugi dzień na Netfliksie pojawi się kolejna produkcja, którą zechcecie zobaczyć.

Skąd takie śmiałe przypuszczenie? A niby "Yellowstone" na Netfliksie nie oglądaliście? Samo z siebie stało się hitem platformy? No właśnie. Wszyscy uwielbiamy sagę rodziny Duttonów, która musi walczyć o swoje ranczo. Zapowiedzi "Ransom Canyon" łudząco ją przypominają, na co tłumnie zwrócili już uwagę internauci przy okazji udostępnienia pierwszego zwiastuna.

Trudno opędzić się od skojarzeń z "Yellowstone", skoro fabuła "Ransom Canyon" skupia się na losach trzech dynastii hodowców, walczących o swoją ziemię, dziedzictwo i ludzi, których kochają. Warto jednak zauważyć, że serial powstał na podstawie serii powieści Jodi Thomas, zapoczątkowanej jeszcze w 2015 roku - kilka lat przed pojawieniem się sagi Duttonów.

Tyle dobrego, że Netflix nie rzuca takich potencjalnych hitów na oślep. "Ransom Canyon" wejdzie przecież na platformę w czwartek, 17 kwietnia, czyli dzień przed długim wielkanocnym weekendem. Bez wyrzutów sumienia będziemy mogli więc obejrzeć wszystkie jego 10 odcinków naraz. Tak, jak oglądać seriale najbardziej lubimy.

Więcej o nowościach Netfliksa poczytasz na Spider's Web: