REKLAMA

Najlepsza rola w karierze Chrisa Evansa. Materialiści - recenzja filmu

Celine Song wraca na duży ekran po dwóch latach przerwy. Jej debiut z 2023 roku zachwycił cały świat, a po obejrzeniu "Poprzedniego życia" obiecałem sobie, że na jej każdy kolejny film pójdę bez mrugnięcia okiem. Na jej najnowsze dzieło, "Materialistów", czekałem z niecierpliwością. Czy to udany powrót? Sprawdzam.

OCENA :
10/10
materialisci recenzja film opinia
REKLAMA

Były we mnie dwa wilki. Pierwszy bardzo dobrze wspominał "Poprzednie życie" dzieło, które trafiło do mnie pod niezwykle osobistym kątem, a poza tym będące po prostu sztuką, dowodem na wspaniałe scenopisarstwo i pokazem czułości względem bohaterów, o których opowiada. Drugi wilk reprezentował moją osobistą niechęć do Dakoty Johnson, którą uważam, za jedną z najsłabszych współczesnych aktorek - niezależnie w którym filmie się pojawiała, jej aktorska obecność zawsze obniżała moje oczekiwania i często ten schemat się sprawdzał. Nie mogłem się więc doczekać "Materialistów", ale również trochę się ich bałem. Na szczęście okazało się, że nie było czego.

REKLAMA

Materialiści - recenzja. Trójkąt miłosny inny niż myślicie

Główną bohaterką filmu jest Lucy (Dakota Johnson) - jedna z czołowych swatek pracująca dla filmy Adore, na codzień zajmującej się łączeniem w pary samotnych, poszukujących drugich połówek ludzi o najróżniejszych wymaganiach. W trakcie (już dziewiątego!) ślubu jednej z jej klientek nawiązuje z nią rozmowę bogaty, przystojny i czarujący Harry (Pedro Pascal). Na tej samej imprezie po wielu latach spotyka Johna (Chris Evans), z którym dawno temu się rozstała. Mężczyzna ima się różnych prac, które pozwalają mu przeżyć od pierwszego do pierwszego. Wkrótce Lucy zmierzy się nie tylko ze swoimi uczuciami, ale także z wątpliwościami, czy naprawdę nadaje się do tego, co robi.

Idę o zakład, że część ludzi nawet nie tyle, że się zniechęciła, co wpadła w niepewność po tym, jak zobaczyła zwiastuny. Nie dlatego, że film się źle zapowiadał; bardziej przez gatunek sugerowany przez to, co widzimy w materiałach promocyjnych. Tam mamy do czynienia z całkiem niemałym stężeniem klimatu romansu, komedii romantycznej w stylu "Facet A czy facet B? Oto jest pytanie". Film Celine Song to ten przypadek, w którym zwiastuny nie odsłaniają wszystkiego. 

I dobrze, bo to, co oglądamy w filmie, wynagradza wszelkie wątpliwości. Jak nietrudno się domyślić, dominującym motywem w fabule "Materialistów" jest miłość - uniwersalna siła, jedyna "ideologia", która przetrwała wszystkie czasy, niefizyczna energia, która często wymyka się logice czy racjonalności. Celine Song po raz kolejny udowadnia, jak doskonałą jest pisarką i jak pięknie umie opowiadać o ludzkich uczuciach. Poprzez swoją nową produkcję bez patetyzmu pyta, czy w dzisiejszych czasach miłość ma szansę być czymś więcej niż transakcją i przedmiotem biznesu?

Materialiści - zwiastun filmu

W najnowszym dziele, podobnie jak w poprzednim, Song podchodzi do postaci, o których opowiada, ze sporymi dawkami czułości i zrozumienia. Dostrzega, że bez względu na wiek, orientację, rasę, stan majątkowy, zostaliśmy "stworzeni" jako istoty społeczne, które chcą się łączyć w pary z najróżniejszych, nie zawsze wytłumaczalnych powodów. Chcemy kochać i być kochanymi, mamy też pewne wymagania, czasami niekonwencjonalne i nieoczywiste. Także w takich przypadkach reżyserka podchodzi do tego zjawiska jako czuła obserwatorka, która wstrzymuje się z osądami. Nie stroni za to od od naturalnie osadzonego komentarza co do współczesnego postrzegania miłości. W dobie wszechobecnego kapitalizmu zyskała ona także miano produktu, pożądanego na rynku towaru, za który ludzie płacą, by zapobiec swojej samotności. W takim przypadku swatka, taka jak główna bohaterka filmu Song, oprócz analityczki danych staje się też terapeutką, powierniczką intymnych informacji.

Trybikiem właśnie w takiej handlowej machinie jest Lucy, która do pewnego czasu dość ściśle postrzega świat uczuć przez pryzmat matematyki i zmiennych, a retrospekcja pozwala nam subtelnie zajrzeć w głąb tego podejścia. Na przestrzeni filmu oczywiście zakwestionuje swoje podejście, co również udaje się przedstawić reżyserce w sposób niezwykle płynny i rezonujący z widzem. Song przygotowała dość poważne i mocne tonalnie zwroty akcji w opowiadanej historii, ale nie są to fajerwerki na pokaz. Tempo historii jest bardzo dobre, pozwala zatrzymać się przy każdym z bohaterów i poznać go w sposób przynajmniej wystarczający.

Dzięki jej doskonałemu zmysłowi "Materialiści" jawią się jako film nie tylko o miłości - to wrażliwa opowieść o jej postrzeganiu, o roli jaką odgrywa status materialny w związkowej rzeczywistości, o systemie społecznym brutalnie wciskającym w stereotypy, klucze i wyobrażenia tak kobiety, jak i mężczyzn, ale przede wszystkim o ludziach - nie zawsze racjonalnych, niekiedy wymagających, mających bardzo zróżnicowane poczucie własnej wartości, ale na koniec, na swój osobisty sposób, pragnących tego samego. To kino, w którym fundamentalną rolę odgrywają dialogi - niektóre zabawne, inne znacznie poważniejsze, całościowo doskonale balansujące między ujmującą prostotą a poruszającą głębią. Niektóre z nich dotychczas siedzą mi w głowie.

Występy takie jak ten zwykło się określać "Oscar-worthy". To najlepsza rola Evansa w karierze.

Moje największe (i w zasadzie jedyne) obawy względem tego filmu dotyczyły Dakoty Johnson. Po seansie nie mam wątpliwości - była w swojej roli absolutnie fantastyczna. Jej Lucy to postać bardziej złożona i ciekawa, niż sama uważa. Twardo stąpa po ziemi, czuje, że jest dobra w tym co robi, ale im dalej w las, tym zaczyna kwestionować nie tylko swoją fachowość, ale także swoją wartość i sens tego co robi - jej dotychczasowe wyobrażenia o miłości i o niej samej ewoluują. Widzimy, że jej postać kształtowała swoją życiową postawę na określonej wizji i nie do końca potrafi się odnaleźć w momencie, kiedy rzeczywistość przynosi inne rozwiązania. Dzieje się to płynnie, a sama Johnson świetnie oddaje postępujące emocje swojej bohaterki. 

Magnesem dla wielu widzów (i widzek) niewątpliwie jest postać Pedro Pascala. Aktor współtworzy tutaj drugi plan i robi to z typową dla siebie klasą. Jego wątek przynosi pewne zaskoczenia i jest również świetnie prowadzony. Spora w tym zasługa samego aktora - Harry bardzo zmyślnie (i w poruszający sposób) koresponduje z wizerunkiem Pascala jako boskiego "jednorożca", którego każdy by chciał. Za wizerunkiem i materialną wartością potrafi się jednak kryć znacznie więcej, niż się wydaje i choć rola Pascala jest relatywnie krótka, znakomicie potrafi zawrzeć tę prawdę. Największym aktorskim wygranym tego filmu jest dla mnie jednak kto inny. 

Chris Evans zdaje się być aktorem, który, pomimo wielu głośnych tytułów, wciąż poszukuje swojego miejsca w świecie kina. Chyba znalazł je u Celine Song - występy takie jak ten zwykło się określać "Oscar-worthy". To najlepsza rola Evansa w karierze - portretowany przez niego John jest postacią niestabilną ekonomicznie, niemającą wystarczających możliwości i komfortu, by samemu czuć się spełnionym, ale także by dać drugiej osobie finansowe bezpieczeństwo. Jest jednocześnie dobrym słuchaczem oraz prostodusznym człowiekiem. Chemia pomiędzy Johnem a Lucy jest pełna subtelnego czaru, sam Evans jest odpowiedzialny za najpiękniejsze monologi tego filmu. Świetnie i poruszająco wypada również Zoe Winters jako Sophie, aktualna klientka Lucy.

"Opowiadaj, nikt nie opowiada tak, jak ty, choć bajeczki te na pamięć znam, jakże wszystko to cudownie brzmi". To oczywiście słowa piosenki Zbigniewa Wodeckiego, ale czuję, że bardzo łatwo można je odnieść także do "Materialistów". Celine Song wzięła w swoje ręce mający czasy świetności i popularności za sobą gatunek kina romansowego, obrobiła go swoją, pełną zrozumienia oraz wyczucia reżyserską wrażliwością i przelała na wypełniony pięknymi dialogami i ujmującą historią scenariusz. To dojrzały, piękny film o miłości w całej jej rozciągłości.

"Materialiści" od piątku 13 czerwca są dostępni do obejrzenia w kinach w całej Polsce.

Więcej filmowych recenzji przeczytacie na Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T16:16:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA

Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę

"Gorath. Droga gniewu" to kolejna powieść fantasy z cyklu Janusza Stankiewicza, która zadebiutowała jesienią minionego roku. Jeśli jesteście fanami tej serii, to lektura 3. tomu z pewnością jest już za wami. Jeżeli jednak z twórczością tego autora nie mieliście jeszcze okazji się zapoznać, to najwyższy czas nadrobić zaległości - niezależnie od tego, czy zaczytujecie się w fantastycznych książkach, czy raczej omijacie je szerokim łukiem.

gorath
REKLAMA

Od 2022 r. Janusz Stankiewicz co roku przedstawia czytelnikom nową powieść z tytułowym półorkiem Gorathem w roli głównej. Do książek "Gorath. Uderz pierwszy" i "Gorath. Krawędź Otchłani", które ukazały się nakładem wydawnictwa Alegoria (obecnie, po odkupieniu przez autora praw do książek, seria ukazuje się pod szyldem Sinister Project: inicjatywy autorskiej, którą tworzy wraz z Jarkiem Dobrowolskim i Kają Flagą-Andrzejewską), dołączył w minionym roku 3. tom cyklu, czyli "Gorath. Droga gniewu". Tym razem autor postanowił nieco rozszerzyć wykreowany przez siebie magiczny świat i skupił się nie tylko na przygodach Goratha, ale również dał więcej przestrzeni pozostałym bohaterom. I - jak zwykle - zrobił to doskonale.

REKLAMA

Gorath: Droga gniewu - opinia o powieści fantasy

Przypomnę, że w poprzednich częściach Gorath zostaje wysłany przez Kathanę Marr na Wybrzeże Szkutników, gdzie ma za zadanie przeniknąć w szeregi gildii zabójców - Nocnych Cieni. Gdy półork morduje niedoszłą ofiarę Cieni, celowo zwraca na siebie uwagę zabójców (aby dostać się w ich szeregi). Siły Kathany Marr ostatecznie kładą kres Nocnym Cieniom, a sam półork po wykonanym zadaniu decyduje się przenieść na Wyspy Południowe. Planuje tam zacząć uczciwe życie, jednak na dobrych chęciach niestety się kończy.

Po brutalnej wojnie z ostatnimi królestwami leśnych elfów, która odcisnęła ponure piętno na wyspiarskiej społeczności, Gorath trafia w szeregi rywalizujących ze sobą gangów przestępczych. Niedługo później półork przyjmuje zlecenie od jednej z dawnych klientek Nocnych Cieni, co prowadzi go na piracki statek dowodzony przez kapitana zwanego Czarnym Żniwiarzem. Zadaniem jego załogi jest zdobycie statku Theran, zamorskiego ludu z Natanbanu, i przejęcie znajdującego się na nim pewnego artefaktu, który pragnie posiąść jeden z Kathanów z Imperium.

"Gorath: Droga do gniewu" to kontynuacja przygód Goratha, który próbuje odzyskać kontrolę nad własnym losem - wciąż nie odpowiedział sobie na pytanie, czy podczas wojny z Dominium Natanbanu uda mu się odkupić swoje winy, a także przed czyim obliczem przyjdzie mu stanąć: Marr czy Bovis-Tora. Tymczasem Czarny Żniwiarz, który został przywódcą bandyckiej florty, wyrusza wraz ze swoją załogą w krwawy rejs, a elf Evelon udaje się w podróż do elfiej stolicy, aby przygotować swój naród do nadchodzącej wojny.

Jestem pełna podziwu, że Stankiewiczowi udało się stworzyć niesamowity świat, który sukcesywnie w każdej swojej kolejnej powieści rozwija. Ponownie możemy poczuć wiatr we włosach i morską bryzę na statku Czarnego Żniwiarza, zasmakować przepychu w zamczysku Bovis-Tora, a także przenieść się na ulice elfickiej dzielnicy, Dolnego Strumienia. Autor po raz kolejny dał mistrzowski popis, jeśli chodzi o pogłębione, bogate i szczegółowe opisy miejsc, które są tak skonstruowane, że, zamiast nudzić, jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się w świat przedstawiony.

To samo dotyczy różnorodnych przedstawicieli poszczególnych grup społecznych - w powieści natknąć się można nie tylko na orków, ale również na elfy, piratów czy krasnoludów, a każda z tych frakcji jest starannie opisana. Swoją drogą jest to spore ułatwienie dla czytelników, którzy w natłoku imion nowych bohaterów mogą wrócić na początek książki i zweryfikować, kto należy do Elity Władzy Imperium, Orków Siczowych, Frakcji Baronessy, Elfiej Opozycji, Piratów, Gangsterów czy Sił Natanbanu. A jest to istotna kwestia, ponieważ w najnowszym "Gorathcie" autor pochyla się nad pozostałymi bohaterami, poszerzając swoje uniwersum o historie opowiedziane z innej perspektywy.

"Gorath. Droga gniewu" to po prostu kolejna solidnie napisana książka fantasy, z którą powinien zapoznać się nie tylko każdy fan gatunku - myślę, że pożeracze innego typu powieści również mogą z "Gorathem" poeksperymentować. Ja, choć jestem miłośniczką kryminałów, do kolejnych tomów z cyklu Stankiewicza wracam z ekscytacją, bo wiem, że nie zawiodę się pod względem warsztatu autora. I mimo że w kwestii fantasy jestem raczej laikiem, to powieści Stankiewicza czytam z przyjemnością - stworzył on bowiem brutalny, krwawy i fantastyczny świat, w którym warto zostać na dłużej.

REKLAMA

O książkach czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-06-18T11:43:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:46:45+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T09:18:21+02:00
Aktualizacja: 2025-06-18T08:44:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T20:31:08+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T18:36:03+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T11:59:29+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T10:17:40+02:00
Aktualizacja: 2025-06-17T08:57:31+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T19:11:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T18:16:28+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T16:34:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T13:45:15+02:00
Aktualizacja: 2025-06-16T11:19:53+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T11:52:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-15T10:42:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T09:57:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-14T08:01:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T20:19:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:31:00+02:00
Aktualizacja: 2025-06-13T19:19:00+02:00
REKLAMA
REKLAMA