Apple TV+ to serwis, który zdążył już wyrobić sobie renomę perły w świecie streamingu - platformy, która może i nie ma biblioteki tak rozległej jak konkurencja, ale za to może poszczycić się przewagą filmów i seriali co najmniej solidnych. Każdemu jednak zdarzy się wpadka: film „Kresy szczerości”, na który, nie ukrywam, czekałem z niecierpliwością, nie jest może obrazem jednoznacznie nieudanym, ale z całą pewnością rozczarowującym.

„Kresy szczerości” („Echo Valley”) to miks thrillera psychologicznego i rodzinnego dramatu. Obraz w reżyserii Michaela Pearce’a skupia się na trenerce koni mieszkającej na farmie w Pensylwanii. Kate (Julianne Moore) próbuje utrzymać rodzinne gospodarstwo, jest już jednak na skraju bankructwa. Co gorsza, wciąż nie przepracowała żałoby - kilka lat wcześniej w tragicznym wypadku zginęła jej żona. Śmierć partnerki pogłębiła samotność Kate, która resztkę sił i budżetu inwestuje w próby ocalenia córki, Claire (Sydney Sweeney).
Claire to trudna, pogubiona młoda kobieta: narkotyki, odwyki, kłamstwa, toksyczne relacje. Mimo tego matka wciąż przyjmuje ją z otwartymi ramionami, gotowa pomóc i wesprzeć - i to pomimo krytyki płynącej ze strony byłego męża, prawnika Richarda, który odmawia finansowego wsparcia farmy i gani Kate za to, że bezsensownie marnuje pieniądze na córkę.
Pewnej nocy dziewczyna niespodziewanie staje w progu domu cała we krwi. Z plątaniny łzawych wyznań wyłania się przerażająca prawda. Kate staje zatem przed moralnym dylematem: czy wydać własne dziecko, czy zmierzyć się z czymś, co ją przerasta - pomóc ukryć prawdę i posprzątać po cudzych grzechach.
Kresy szczerości - opinia o filmie Apple TV+
Zaczyna się obiecująco. Najpierw dostajemy misternie rozpisany dramat rodzinny o uzależnieniu, a następnie nagły zwrot ku thrillerowi. Obsada spisuje się na medal: najmocniejsze występy należą do Domhnalla Gleesona, który bawi się rolą niepokojąco charyzmatycznego, brutalnego dilera Jackiego, oraz do Sydney Sweeney. Szkoda, że w pewnym momencie młoda artystka na dłużej znika z ekranu, bo udało jej się nakreślić niewygodnie przekonujący portret osoby zarówno cierpiącej, udręczonej, jak i absolutnie niegodnej zaufania, nieobliczalnej. Brawurowy występ Fiony Shaw, która wnosi do filmu odrobinę ciętego dowcipu, również zapada w pamięć. W finale natomiast niepodzielnie króluje Moore.
Choć niektórzy na niego narzekają, osobiście zostałem kupiony przez przytłaczający klimat opowieści: Pearce akcentuje ten ciężar mroczną, wizualnie złowrogą narracją i odpowiednio przytłumioną paletą barw - przy wsparciu operatora Benjamina Kracuna i niepokojącej ścieżki dźwiękowej autorstwa Jeda Kurzela. O ile jednak aktorstwo i ten bezwzględnie ponury, wrzynający się pod skórę nastrój robią robotę, o tyle scenariusz mierzy się z poważnymi problemami.
Choć broni się mocnymi zwrotami akcji i kilkoma zapadającymi w pamięć obrazami, potrafi zirytować mało prawdopodobnymi zbiegami okoliczności, a z czasem zaczyna, przyznaję, męczyć kolejnymi warstwami cierpienia nakładanymi na bohaterów - nadchodzi moment, w którym czuć, że twórcy poszli o krok za daleko, przesadzili. Co gorsza, na prawdziwe napięcie trzeba dość długo czekać, a gdy zastanowimy się nad niektórymi wątkami dłużej niż sekundę, szybko dojdziemy do wniosku, że jest tu zbyt wiele luk logicznych, a zdecydowanie za mało pomysłowości.
Męczy też skrajnie nachalny product placement - chyba w żadnej ze swoich dotychczasowych produkcji Apple nie eksponowało swojego sprzętu z taką natarczywością. Szkoda, że tytuł ozwala sobie na fabularne głupotki, gubi rytm i odnajduje go dopiero pod koniec. Tkwił w nim przeogromny potencjał.
- Tytuł filmu: Kresy szczerości
- Rok produkcji: 2025
- Czas trwania: 1 godz. 44 min
- Reżyseria: Michael Pearce
- Obsada: Julianne Moore, Sydney Sweeney, Domhnall Gleeson
- Nasza ocena: 5/10
- Ocena IMDB: 6,3/10
Czytaj więcej:
- Twórca Yellowstone szybciej kręci, niż ja oglądam. Wracają świetne seriale
- Nie macie dość Minecrafta? Bo Netflix robi serial
- Niedoceniony thriller z lat 90. wpadł na Netfliksa. Użytkownicy oszaleli
- Nie żyje aktor z filmu Lilo i Stitch
- Gorath. Droga gniewu: pożeracze fantasy, po prostu przeczytajcie tę książkę