11 horrorów, na które warto zwrócić uwagę w 2015 roku
Lista filmów, które warto obejrzeć w 2015 roku jest długa. Część miejsca zajmują na niej horrory – pod tym względem tegoroczna ramówka kinowa zapowiada się naprawdę przyzwoicie. Jakie straszne filmy zobaczymy w tym roku na salach kinowych? Na jakie premiery warto czekać?
Cinemassacre - najlepsze miejsce dla miłośników horrorów wszelakich
Jeżeli odwiedzaliście lepszą część YouTube’a, to istnieje duża szansa na to, że mogliście zaczepić okiem o filmiki Jamesa Rolfe’a. To człowiek legenda wśród fanów tematyki retro gier i założyciel słynnego (nie istniejącego już) kanału Angry Video Game Nerd, na którym zwykle w mało litościwy sposób rozprawiał się z konsolowymi gniotami z epoki NESa, SNESA i Segi Genesis. Rolfe jest też fanem klasyki kina grozy, dlatego dla filmowego contentu stworzył swój cykl Monster Madness.
Wielki zbiór horrorów do obejrzenia za darmo w polskich serwisach VOD
Z okazji Halloween postanowiliśmy sprawdzić ofertę polskich oraz działających na terenie polski platform VOD. Szukaliśmy filmów mrocznych, strasznych, ciekawych i przerażających. Warunek był jeden – możliwość emisji zupełnie za darmo. Oto, co do zaproponowania mają najwięksi usługodawcy działający na terenie naszego kraju:
Zwiastun filmu "Naznaczony: rozdział 3" pełen jump scenes
Pierwszy zwiastun filmu „Naznaczony: rozdział 3” („Insidious: Chapter 3”) już pojawił się w Sieci. Czuć od niego starym olejem i przypalony kotletem, ale podczas oglądania go pewnie podskoczycie nie raz. Po odejściu Jamesa Wana miałem obawy, że ta seria horrorów powinna już się skończyć, ale z „Naznaczonym” jest jak z chipsami – powiedzenie „ostatni” nie oznacza końca.
Dobry wampir był, tylko mało pił... krwi. "Dracula: Historia nieznana", recenzja sPlay
Ostatnio zdarza mi się oglądać filmy, których zmarnowany potencjał bardzo boli. Najpierw „Służby Specjalne” Vegi, a teraz „Dracula” od Gary’ego Shore’a. Film, który w moich oczach mógł wnieść trochę świeżości do historii o tej ikonicznej postaci, okazał się wydmuszką fabularną. Dobrze, że przynajmniej sceny walki i plenery cieszyły oko.
Podsumowujemy The Strain. Najlepszy serial o wampirach zamienił się w największe rozczarowanie
Skończył się pierwszy sezon serialu „The Strain”. Produkcja o ogromnym potencjale i świetnym otwarciu rozkochała w sobie miliony miłośników wampirów na całym świecie. Niestety, z każdym kolejnym odcinkiem było coraz gorzej, kończąc na słonym, rozczarowującym finale.
Z moim ulubionym serialem dzieje się coś bardzo niedobrego. "The Strain" pikuje ostro w dół
Byłem zachwycony. Zresztą sami mogliście natknąć się na moje peany o serialu z wampirami. „The Strain” było inne od miłosnych opowiastek o amerykańskich dziewczynach z przedmieścia, w których zakochują się starożytni krwiopijny. Serial oferował krew, napięcie, strach, emocje i odpowiedni nastrój. Niestety, po 10 odcinkach zostało już chyba tylko to pierwsze.
Slasherowi mordercy nigdy nie byliby tacy… „cool”, gdyby nie ich maski i stroje. Każdy poczciwy psychol wymachujący nożem, maczetą czy piłą spalinową potrzebuje „dobrze” wyglądać, musi mieć ten look, o którym vlogerki/blogerki/szafiarki gadają godzinami. Tak się składa jednak, że wiele szwarccharakterów nie wie jak się porządnie ubrać, na szczęście są i tacy, którzy zdają sobie sprawę, że „jak cię widzą, tak cię piszą” i przywdziewają odpowiednie stroje na wyjątkowe okazje – czyli mordowanie niewinnych (przeważnie głupich) ofiar.
Uwielbiamy straszne historie, kochamy się bać, dlatego już od najmłodszych lat na obozach letnich, czy szkolnych wycieczkach opowiadaliśmy sobie straszne historyjki, a podczas oglądania horrorów co i rusz podglądaliśmy przez palce straszne sceny. Prawda jednak jest taka, że najlepsze chwile w horrorach trwają tak naprawdę kilkanaście minut (a może i mniej), a cała reszta to niepotrzebny zapychacz. Dlatego też tak bardzo uwielbiam krótkometrażowe horrory, które są pigułką niezbędnego strachu i wspomnienień tych strasznych i krótkich opowieści z dzieciństwa.
Rob Zombie swój następny film chce nakręcić za pieniądze fanów
Rob Zombie potrzebuje pomocy fanów. Jego następny film – „31” – ma być finansowany za pośrednictwem crowdfundingu. Czy ten brutalny i brudny horror ma szanse uzyskać wystarczające wsparcie ze strony miłośników gatunku?
Groza, gnoza i psychoza. "Pan na wisiołach. Mroczne siedlisko", Piotr Kulpa - recenzja sPlay
Powieść grozy nie jest najmodniejszym literackim gatunkiem. Szczególnie trudno znaleźć jakiś udany, albo przynajmniej nie będący kompletną szmirą horror rodzimego, współczesnego autora. Jest „Domofon” Miłoszewskiego, „Miasteczko Nonstead” Mortki, jest Orbitowski… Po więcej nazwisk musiałbym naprawdę głęboko sięgać pamięcią. Tym większe zainteresowanie budzi więc Piotr Kulpa ze swoim debiutanckim poniekąd „Panem na wisiołach”.
Powrót Annabelle zapowiadałem jakiś czas temu, wtedy też napisałem, że jedynym rozsądnym podejściem do tematu, byłoby nie traktowanie historii lalki na serio. Czy zwiastun takie podejście prezentuje? Ponad 2 minutowy filmik wygląda nędznie, ani nie wywołuje śmiechu, ani strachu. Trzeba zatem czekać na nowy zwiastun.
W środku lasu czai się zło. "On" - powieść grozy Łukasza Henela
Nie przepadam za horrorami. Jeśli już je oglądam to rzadko po to, by się bać. To thrillery wywołują we mnie uczucie niepokoju. Tak jest zarówno jeśli chodzi o książki jak i o filmy. Ostatnio jednak wpadła mi w ręce powieść Łukasza Henela, „On”. Tajemnicza okładka, a na niej opis „Książka, której lepiej nie czytać po zmierzchu…”. Sprawdzimy to, pomyślałam. Do tej pory czytałam właściwie jeden polski horror, „Domofon” Zygmunta Miłoszewskiego i ten faktycznie zrobił na mnie wrażenie. Przeraził.
Szatańskie dziecko Agnieszki Holland w ogóle nie straszy – "Dziecko Rosemary" recenzja sPlay
Jeżeli dziecię Szatana ma mieć takich wyznawców, jak w serialu Agnieszki Holland, to nie mamy się czym martwić. Zanim nastąpi koniec świata, a Bestia postawi kopyta na naszym padole, prędzej z nudów umrzemy… Od 1968 „Dziecko Rosemary” zdążyło już dorosnąć, skończyć szkołę i pewnie mieć własne (piekielne) dzieci, więc nie ma już czego się bać. Tym bardziej, jeśli antychryst ma wyglądać tak, jak u Agnieszki Holland.
Diabelskie Nasienie - nieudany miks Dziecka Rosemary z Paranormal Activity
Za każdym razem, kiedy oglądam kolejny paradokumentalny horror kręcony z ręki, zastanawiam się – kiedy ta moda się skończy? Stara szkoła robienia filmów, zawsze będzie ponad poziomem kolejnego filmu typu „found-footage”, szczególnie, jeśli za tym sposobem kręcenia nie stoi absolutnie nic. W przypadku filmu „Diabelskie Nasienie”, twórcy poszli na łatwiznę, tworząc (niestraszny) paradokument, który nie potrafi się obronić w żadnym aspekcie.
Z ręką na sercu, ile razy zdarzyło się wam podczas oglądania horroru, nie zagryźć zębów ze złości i nie zaciskać kciuków licząc, że każda potencjalna ofiara zginie? Założę się, że w trakcie 9 na 10 seansów tak właśnie mieliście, ponieważ ten gatunek jest irytujący i głupi z założenia. Większość z nich opiera się na ludzkim, irracjonalnym dążeniu do samo destrukcji. Bohaterowie kina grozy wydają się być półgłówkami, którzy koniec końców i tak pakują się w kłopoty, ponieważ myślenie logiczne u nich nie występuje. No cóż, bez tego nie byłoby horroru, ale przyznacie sami, horrory potrafią denerwować.