REKLAMA

Trupojad. Nie ma ocalenia

Opowiadanie w formie pisemnej rozpoczęło ewolucję w XIX wieku. Głównymi przedstawicielami tego gatunku są m.in. Nikolai Gogol w Europie i Nathaniel Hawthorne w Stanach Zjednoczonych. Jednakże chciałbym się skupić na amerykańskim rozwoju. Edgar Allan Poe w 1846 roku napisał esej pt. The Philosophy of Composition, w którym twierdził, iż opowiadanie nie powinno być długie i powinno się je przeczytać w 2-3 godziny. Ta iście matematyczna precyzja miała swoje głębokie uzasadnienie. Historie Poe'a były napiętnowane mrocznym, gotyckim klimatem, więc jeśli czytelnik chciał odczuć tę atmosferę, to nie mógł się oderwać i musiał przeczytać opowiadanie "za jednym zamachem". Filozofię przekazywaną w tym eseju można bez problemu przeszczepić na współczesny grunt, co pomoże dokonać analizy niektórych krótkich utworów.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Idealnym przykładem jest pierwszy tom Antologii Polskiego Horroru pt. Trupojad. Nie ma ocalenia. Osobiście po raz pierwszy mam do czynienia ze zbiorem opowiadań związanych z prozą grozy. Horror w wersji książkowej nie jest tak naprawdę ogromnie popularny w naszym kraju. Polacy, jeśli już wybierają pozycje z tej półki, to raczej sięgają po "pewniaki" jak Stephen King, Graham Masterton lub Clive Barker. Wydawnictwo Red Horse postanowiło dzięki Trupojadowi przedstawić nadzieję polskiego horroru. W końcu Polacy nie gęsi...

REKLAMA

Zanim dojdziemy do konkretnych opowiadań wypada (a nawet należy!) przebrnąć przez wstęp (lub - jak to sugeruje tył okładki - instrukcję obsługi) napisany przez Jarosława Grzędowicza - polskiego pisarza fantasy, który na swoim koncie ma m.in. powieści Popiół i Kurz, Pan Lodowego Ogrodu czy przede wszystkim zbiór opowiadań grozy pt. Księga Jesiennych Demonów. Słowa, jakie zawarł w tej przedmowie motywują do dalszego czytania. W końcu autor sugeruje, że nie są to zwykłe horrory. Jest tu zabawa groteską, czarnym humorem, a nawet symbolizmem. Po tak interesującej lekturze oczekiwania wzrastają. Jak jest naprawdę?

Muszę się zgodzić z panem Grzędowiczem i stwierdzam, że najlepsze opowiadania to te, które zostały wymienione we wstępie. "Z pamiętników obłąkanego grabarza" jest historią przepełnioną czarnym humorem i jest zdecydowanie perełką całego tomu. Gdyby nakręcić na podstawie niej film, to powstałby pewnie niskobudżetowy gore w stylu Braindead Jacksona. Mimo to, specyficzna narracja i styl opowiadania niezmiernie wciągają. Jedynym minusem jest jednak fakt, że tak naprawdę nie trzyma w napięciu ani nie straszy. Widać, że Piotr Połubiński zabawia się formą i tworzy zgrabną parodię, gdyż taki rodzaj horroru nigdy nie jest (nazbyt) poważny. Podobnie jest z "Opowieścią Oszusta" i "Na południe od wtedy, na południe od teraz", które reprezentują odmienny styl, choć stanowią "lekturę obowiązkową" tego tomu antologii.

Z resztą opowiadań nie jest źle, jednak mogło by być zdecydowanie lepiej. Autorzy najwyraźniej wzięli sobie głęboko do serca teorię Edgara Allana Poe i nastawili opowiadania na konkretny klimat. Brakuje tu typowej historii w gotyckiej atmosferze zamków czy opuszczonych posiadłości, ale dominuje za to aura znana głównie ze współczesnych horrorów. Większość historii opowiada o zetknięciu się świata rzeczywistego z nadprzyrodzonym. Dlatego "Pokój", "Melodie naszych sąsiadów" czy "Zniknięcie" (bardzo podobne do filmu Tożsamość z Johnem Cusackiem i Amandą Peet) znakomicie się czyta, lecz tak naprawdę nie charakteryzują się odkrywczym przebiegiem historii. Tak naprawdę, to rozczarowują płytkimi i w większości przewidywalnymi zakończeniami. Dominuje otwartość nie tylko na analizę, ale również na otwarte zakończenia. Finały poszczególnych segmentów dość często się urywają i pozostawiają czytelnika z poczuciem zmieszania.

REKLAMA

W tej dosyć nierównej antologii znaleźć można dwa ekstrema leżące po przeciwległych stronach wykresu jakości. "Szczelina" reprezentuje, niestety, ten najgorszy. Historia jest wyjątkowo naiwna, a styl narracji irytujący. Jest niezgrabną mieszaniną klimatu azjatyckich horrorów i Szóstego Zmysłu. Jednak po drugiej stronie jest "Cyklon" Alicji Getek (tegorocznej maturzystki!). Rewelacyjny alegoryczny horror z "wybuchowym" finałem o nałogu palenia papierosów. Tak naprawdę nie przypomina w ogóle horroru, a tragikomiczną satyrę o dwuznacznym wydźwięku z elementami grozy. Tym samym, młoda pani Getek jest nadzieją współczesnego polskiego pisarstwa.

Trupojad. Nie ma ocalenia to bardzo ciekawy eksperyment na rodzimym gruncie opowiadań grozy. Mimo że cały zbiór jest nierówny, to czyta się go z ogromną przyjemnością. Twórcy poszczególnych segmentów postawili głównie na klimat, więc ironiczna porada z tyłu książki "czytać przy świetle dziennym" jest tu jak najbardziej na miejscu. Antologia ma w sobie parę perełek, lecz większość opowiadań ma bogatsze aspiracje. Często irytują otwarte zakończenia, a niektóre historie są po prostu zbyt krótkie. W sklepach można już kupić tom drugi pt. Pokój do wynajęcia. Jestem ciekaw, jak tym razem nadzieja polskiego horroru wywiązała się z renowacji zniszczonego rodzimego mienia "grozy". Gdyż Trupojad jest dowodem na to, że horror w Polsce (przynajmniej ten w wersji książkowej) ciągle się rozwija i jest na dobrej drodze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA